Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

57.5K 4.2K 409
                                    

Powiedziała rodzicom, że idzie z Dakotą do kina. Źle się czuła, zostawiając przyjaciółkę samą w prawie obcym mieście, ale dziewczyna sama ją namawiała, aby skorzystała z okazji i poszła spotkać Jensena. Gdyby to przez nią tej dwójce by się nie ułożyło, nie wybaczyłaby sobie tego. Dakota pomogła się Victorii ubrać tak, aby nie wyglądała zbyt elegancko, ale ładnie i równocześnie wygodnie.

Pojechały razem autobusem. Przez całą drogę rozmawiały o różnych, bezsensownych rzeczach. Dakota starała się odwrócić uwagę kuzynki od tego, co zaraz miało się stać. Wiedziała, że jest zdenerwowana, widziała to już w domu. W autobusie jej się to udawało.

- Nie zapomnij wysiąść na następnym przystanku - powiedziała.

Victoria spojrzała na nią z przerażeniem.

- Nie chcesz iść ze mną? - zapytała. Zaczęła nerwowo bawić się swoimi dłońmi.

- Przecież już u niego byłaś, uspokój się - zaśmiała się Dakota.

- Ale to nie to samo! Wcześniej nie wiedziałam, że on... no wiesz...

- No wiem, wiem.

Przez moment patrzyły na siebie i uśmiechały się. W końcu Victoria zrobiła krok do przodu i mocno przytuliła kuzynkę.

- Każdy powinien mieć taką przyjaciółkę jak ty - powiedziała.

- Wysiadaj, kochanie. Będę czekać na przystanku o 21:30 - zaśmiała się dziewczyna, a kiedy pojazd się zatrzymał, popchnęła Victorię w stronę wyjścia.

Victoria stanęła na dworze i spojrzała za odjeżdżającym autobusem. Co ona by zrobiła bez Dakoty? Może i nie była zbyt towarzyską osobą, ale bez niej nie dałaby sobie rady. Nie poradziłaby sobie, gdyby jej nie było.

Naprzeciwko znajdował się blok, w którym mieszkał Jensen, a za nią siłownia - mieli tam przecież kiedyś pójść razem. Nie spiesząc się, dziewczyna przeszła przez ulicę. Zatrzymała się przed budynkiem, spojrzała na domofon i... nie wiedziała, pod który numer zadzwonić. Była u Jensena już dwukrotnie, ale za pierwszym razem wchodziła z nim, a za drugim... no cóż... nie pamiętała za bardzo jak dostała się do mieszkania.

Wyjęła telefon i wybrała jego numer. Minęły zaledwie cztery miesiące od początku roku, od kiedy Jensen został nauczycielem geografii w klasie Victorii. Dla wielu ludzi ten czas nie wniósł do ich życia zbyt wiele. Kto by pomyślał, że w ciągu kilkunastu tygodni nie przestawali myśleć o sobie? Że tyle razy próbowali wyznać drugiej osobie całą prawdę, ale bali się zaryzykować? Że rozmawiali ze sobą o ukochanych i nie wiedzieli, iż chodzi im właśnie o siebie nawzajem?

W innych okolicznościach, gdyby byli równi sobie rangą, w tym samym wieku, wszystko byłoby prostsze. Jeżeli nie odwzajemnialiby swoich uczuć, nic by się nie stało. Po prostu zapomnieliby i ruszyli dalej.

- Halo? - odezwał się po chwili.

- Wiem, że to trochę głupie, ale... stoję pod twoim blokiem i nie do końca wiem, pod którym numerem mieszkasz... - powiedziała z zawstydzeniem. Poczuła, że robi się cała czerwona, gdy usłyszała w słuchawce jego śmiech. Przecież dawał jej tyle wyraźnych sygnałów przez te kilka miesięcy. Troszczył się o nią, nie lubił chłopaka, z którym się spotykała, zawsze służył pomocą. Teraz się dziwiła, że wcześniej tego nie zauważyła. Ale co jeżeli źle odebrałaby jego zachowanie? Mogłaby wszystko stracić.

Z drugiej strony, ona też nie była obojętna. Również dawała mu do zrozumienia, że nie jest jej obojętny. Wiedziała jak się czuł, podejrzewając, iż jest w nim zakochana, ale nie mogąc niż z tym zrobić.

- Pod szóstym, już ci otwieram.

Rozłączyła się, weszła do budynku, a potem schodami ruszyła na pierwsze piętro. Zatrzymała się przed drzwiami i już chciała zapukać, ale Jensen uprzedził ją i sam otworzył. Dobrze, że to zrobili. Dobrze, że zaryzykowali. Też miał na sobie strój, który nie był ani zbyt elegancki, ani zbyt swobodny. W granatowej koszuli, w której rozpiął ostatni od góry guzik i podwinął rękawy, wyglądał niesamowicie. Victoria też dobrze się prezentowała. Pod zimową kurtką miała na sobie bordową sukienkę do kolan - niezbyt często ją ubierała, bo mimo że bardzo ją lubiła, uważała, iż nie pasuje do szkoły, a tym bardziej do chodzenia w niej po domu.

Kiedy dziewczyna zobaczyła swojego nauczyciela, szeroko się uśmiechnęła. Nawet tego nie zarejestrowała, dopóki Jensen nie zmarszczył brwi i wesoło zapytał:

- Co się tak szczerzysz?

Dziewczyna zamknęła usta i spojrzała na niego wilkiem.

Mężczyzna złapał ją za nadgarstek, przejmując inicjatywę. Oboje wiedzieli, że mogło się zrobić niezręcznie, więc Jensen postanowił do tego nie dopuścić i chociaż tym razem podjąć ryzyko. Wciągnął Victorię do środka, zamykając drzwi i szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie. Objął ją w pasie i przytulił mocno i długo. Nie spodziewała się tego, ale z ulgą oraz radością odwzajemniła gest.

Musiał się do niej sporo schylić. Ale w tamtym momencie trzymał w ramionach wszystko, co było dla niego ważne.

- Stęskniłem się za tobą - szepnął, nie puszczając jej.

- Ja za tobą też - odpowiedziała. - Bardzo.

NauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz