Rozdział Dwudziesty Ósmy

58.1K 4.3K 377
                                    

Nie rozmawiali ze sobą od tygodnia. Po tym, jak wyszli ze szkoły po balu, już się nie zobaczyli ani nie odezwali do siebie. Powiedział, że jakoś to będzie, że coś wymyślą. Jednak żadne z nich nie spodziewało się, że będzie aż tak trudno. Gdyby mieli ze sobą taki sam kontakt jak wcześniej, jeżeli widywaliby się codziennie w szkole i mogli ze sobą porozmawiać, byłoby dużo łatwiej. W tym momencie nie byli pewni co robić. Nie wiedzieli czy powinni do siebie zadzwonić, spotkać się, porozmawiać.

Jeśli doszłoby do takiego spotkania, jakby to wyglądało? Jakie relacje by ich łączyły? To byłoby niesamowicie niezręczne. Przytulić się? Pocałować? Co powiedzieć?

Nie potrafili określić, co ich łączy. Mimo że oboje pragnęli tej samej rzeczy, a mianowicie, aby ich relacja nazywała się prawdziwym związkiem dwóch zakochanych w sobie osób, nie potrafili doprowadzić do sytuacji, która by im to dała. Nie umieli wyjść z inicjatywą.

W głowie mężczyzny zrodziła się myśl, że przez kolejne kilka miesięcy będą się ze sobą bawić tak, jak to było w ostatnim czasie. Co w tym najdziwniejsze, dziewczyna też miała takie wrażenie. A przecież po tym, jak ujawnili swoje uczucia do drugiej osoby, wszystko powinno się ułożyć.

W czasie przerwy świątecznej Victoria myślała o Jensenie jeszcze więcej niż zazwyczaj. Cieszyła się z obecności Dakoty i spędzała z nią cały swój czas i nawet, kiedy ciałem trwała przy kuzynce, to duchem wciąż znajdowała się blisko nauczyciela. Jej przyjaciółka doskonale rozumiała, co przeżywa dziewczyna. Jakiś czas temu, z Tylerem, sama była w podobnej sytuacji. Mimo to, nie chciała przez dwa tygodnie patrzeć na Victorię, która z każdym dniem coraz bardziej tęskniła za mężczyzną.

- Vic, kocham cię, wiesz o tym, prawda? - zapytała pewnego dnia, kiedy oglądając wspólnie film w sypialni nastolatki, Victoria w ogóle nie skupiała się na seansie. Dziewczyna momentalnie odwróciła się w stronę przyjaciółki i zmarszczyła brwi.

- No jasne - odpowiedziała ostrożnie. - Ja ciebie też...

- W takim razie mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz, jeżeli ci powiem, że pożyczyłam sobie twój telefon i napisałam SMS-a do Jensena - uśmiechnęła się. Podniosła rękę, w której trzymała telefon kuzynki.

- Co zrobiłaś?! - krzyknęła dziewczyna.

- Od pięciu dni nie przestajesz o nim myśleć! Porozmawiaj z nim w końcu, nie wiem, dlaczego nie chciałaś tego... O! Patrz, dzwoni!

- Daj mi to! - pisnęła Victoria, starając się zabrać przyjaciółce telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się twarz Jensena wykrzywiona przez śmieszny grymas. To zdjęcie dziewczyna znalazła kiedyś na stronie szkoły, kiedy oglądała galerię fotografii z pewnej wycieczki. Gdy mężczyzna podał jej swój numer, a było to w dniu, w którym zaproponował jej pomoc w geografii, ustawiła przy kontakcie tę ikonkę.

W końcu kuzynka oddała jej komórkę i pozwoliła odebrać.

- Halo? - Victoria starała się zachować jak najbardziej naturalny ton głosu. Jej serce zaczęło mocniej bić. Zastanawiała się, co jej powie.

- Hej - przywitał się krótko, ale w sposobie, w jaki wypowiedział to słowo, coś wskazywało na to, iż jest zadowolony z możliwości rozmowy z Victorią.

Dakota wpatrywała się w nią z szerokim uśmiechem. Jej kuzynka była zbyt zdenerwowana, aby rozmawiać w towarzystwie dziewczyny, więc spuściła głowę, zasłaniając się włosami.

- Cieszę się, że napisałaś - powiedział. - Nie wiedziałem za bardzo na czym stoimy...

- Mówiłeś, że coś wymyślimy.

- Mam taką nadzieję...

- Spotkajmy się - dziewczyna przerwała mu, zanim zdążyła się rozmyślić. Teraz błagała, aby tylko jej nie odmówił.

Spojrzała na Dakotę. Chyba nigdy wcześniej nie widziała takiego zdziwienia, wypisanego na jej twarzy. Victoria uśmiechnęła się szeroko i zacisnęła powieki, czekając na odpowiedź.

- Eee... - zaczął Jensen, a dziewczyna przestała się cieszyć, że tak szybko wyskoczyła z tą propozycją. W ogóle tego nie przemyślała. Przecież jeszcze jakiś czas wcześniej sama sobie powtarzała, że spotkanie nie byłoby najlepszym pomysłem. - To może... Może byś do mnie wpadła... kiedyś, hm?

- A "kiedyś" to znaczy kiedy? - spytała, starając się, aby jej głos nie drżał zbyt mocno.

- No nie wiem... Kiedy ci pasuje? Jutro?

Dakota, która podsłuchiwała całą rozmowę, ponieważ jej kuzynka miała bardzo głośny dźwięk w telefonie, zaczęła energicznie kiwać głową.

- Może być jutro - powiedziała wesoło i uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- No to do zobaczenia. - Rozłączył się.

- Dakota - zaczęła Victoria, bardzo poważnym tonem. - Jesteś najlepsza - dodała i przytuliła kuzynkę. Gdyby nie ona, spędziłaby kolejne dni bez Jensena. A teraz miała możliwość spotkania go. Jak dobrze, że miała tą przyjaciółkę.


*-*-*-*-*-*-*-*-*
Jesteście tu jeszcze? ;)
Znacie na wattpadzie jakieś dobre opowiadania? Już nie mam co czytać na geografii! ;)


NauczycielWhere stories live. Discover now