- Luke spokojnie... To już tylko dwa miesiące, musisz wytrzymać, później będzie już tylko lepiej. - wyszeptał mu do ucha.

- Ale jednak... Jeszcze tyle czasu...

- Luke... - Clifford lekko odsunął się od młodszego, na co ten posłał mu pytające spojrzenie. - Za dwa miesiące twoja osiemnastka... A nic nie wspominałeś, gdzie masz zamiar później się przenieść, więc... Luke, wprowadź się do mnie. - zaproponował, lekko przegryzając dolną wargę.

- Co? Michael, ty...

- Mówię poważnie. - oznajmił lekko uśmiechnięty, wpatrując się w zaskoczonego chłopaka.

- Ale... Mówisz poważnie? N-naprawdę..? - dopytywał zdziwiony.

- Tak, Luke. Chcę, abyś po osiemnastce w końcu zaczął... Żyć. Chcę, abyś w końcu był szczęśliwy i przestał tyle płakać... I... - dziewiętnastolatek złapał lewy nadgarstek blondyna, po czym westchnął cicho. - Abyś w końcu był szczęśliwy. - powtórzył - I to ja chcę sprawić, abyś taki był. - Hemmings uważnie wysłuchiwał słów starszego chłopaka. Naprawdę cieszył się, że mówił to szczerze, bo tak było. - Więc jak będzie? Zgadzasz się..?

- A jesteś pewny, że tego właśnie chcesz..?

- Jak jeszcze niczego w moim życiu.

Luke energicznie pokiwał głową, mówiąc ciche "tak", spuścił wzrok, pozwalając pojedynczym łzą spływać po jego policzkach.

- Luke... - zaczął, po czym delikatnie pogładził jego policzek.

- Tak..? - spojrzał niepewnie w jego oczy.

- Kocham cię. - powiedział pewnie, wpatrując się w jasnoniebieskie oczy młodszego chłopaka.

- Michael... Ja też cię kocham... - odparł cicho, po czym przybliżając się do dziewiętnastolatka, złożył delikatny pocałunek na jego ustach.

Starszy go odwzajemnił, przy czym stał się bardziej pełny, jednak po krótkiej chwili zamiast smaku jego słodkich ust, Clifford poczuł dziwnie słony smak. Oczywiście domyślił się, co to, więc odsunął się lekko od niego, przerywając tym samym ich pocałunek.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał, patrząc w jego pełne łez oczy.

- Bo ja chyba... Jestem szczęśliwy, Mike. - uśmiechnął się delikatnie. Naprawdę czuł się szczęśliwy, czego już dawno nie dostrzegał.

*

Calum spojrzał podejrzliwie na Michael'a. Jego przyjaciel dziwnie się dziś zachowywał. Poza tym była sobota, a zwykle weekendy spędzał z Luke'm. Chłopak najpierw był zadowolony, że na każde słowo jego, bądź Ashtona odpowiadał zadowolony, po czym, kiedy zapadła między nimi cisza, od razu zdawał wrażenie zamyślonego.

- Michael, co ty kręcisz? - zapytał po chwili Hood.

- O co ci chodzi? - spojrzał na niego zdziwiony, ale szybko zrozumiał, o co chodziło.

- No, jesteś niezwykle wesoły i zamyślony, co jest? - dopytywał, ich starszy przyjaciel także zainteresował się tematem, on także zauważył dziwne zachowanie niebieskowłosego, ale myślał, że to po prostu Hemmings miał na niego taki wpływ. Pozytywny oczywiście.

- No bo... Jakoś tak wyszło, że wczoraj widziałem się z Luke'm... - mówił cicho, cały czas zastanawiał się, jak to będzie w lipcu. Szesnastego.

- Właśnie, gdzie on? Dlaczego go dzisiaj nie zaprosiłeś? - zapytał dla odmiany Ashton.

- Zapraszałem, ale wczoraj wrócił trochę późno i ci jego opiekunowie trochę się zdenerwowali i dziś nie mógł wyjść. W każdym razie, do czego zmierzam... - jego ton stał się trochę niepewny. - Wczoraj u mnie był i... Zaproponowałem, żeby po osiemnastce się do mnie wprowadził. - dokończył już pewniej.

Stop. I need you. || muke ||Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang