- Ta na pewno - chłopie da się tańczyć na stole będąc trzeźwym

- No tak, wiesz jak masz dobre towarzystwo to i bez alkoholu można być pijanym.

- Powiedzmy. A co myślisz o tym wszystkim z Hailie, zgadzasz się z nią co do kary dla tego gówniarza. - no nie proszę tylko nie ten temat to ostatnie o czym mam siłę znowu rozmawiać 

- Sama nie wiem, a co do kary to w sumie niech dzieciak ma za swoje - powiedziałam i skończyłam ostatnie ćwiczenie - dobra ja lecę- pożegnałam się i wyszłam.

Następne parę godzin spędziłam na czytaniu 4 części Harrego Pottera, kontynuując mój reread całej serii. 

W końcu przyszedł najwyższy czas by się ogarnąć. Ubrałam jedną z przerobionych przeze mnie sukienek, która sięgała mi do kolan więc bracia nie będą mieli problemu (zdj na końcu rozdziału) Następnie zakryłam cienie pod oczami, nałożyłam róż i rozświetlacz. Moją powiekę potraktowałam czarnym cieniem, a usta pomadką. Włosy miały na szczęście swój dobry dzień i były ładnie kręcone i n przede wszystkim nie spuszone. Biżuteria była oczywiście z moim ukochanym motywem księżyca, a buty to lekko za kostkę czarne kozaki. Obejrzałam się w lustrze. No wyglądam stabilnie, w sumie nawet mi się podoba. Dobra czas w końcu zejść

W końcu wyszłam z pokoju i natknęłam się na Hailie w bardzo krótkiej sukience, którą nosiła całe zeszłe lato.

POV Hailie 

- Czegoś zapomniałaś ?- usłyszałam za sobą głos Mellody, która właśnie wychodziła z pokoju. Świetnie ona ma różne sukienki, a ja muszę znowu iść w tej granatowej. - Hej, Ziemia do Hailie 

- E.. co? W sensie nie niczego nie zapomniałam tylko Shane kazał mi się iść przebrać bo uważa, że ta jest za krótka - prychnęłam zirytowana 

- No i ma racje, stara ona ci nawet do połowy ud nie sięga. - ugh czy ona naprawdę musi mi o tym przypominać 

- Ta to świetnie, uważaj bo pewnie tobie też będą kazali zmienić strój 

- Niby czemu? Przecież moja sukienka sięga do kolan. Dobra lecę do reszty na dół- powiedziała i już znikała na schodach. 

Oczywiście, że na jej strój się zgodzą, to nie fair. Dlaczego ona tak pasuje do braci. Oni w tych garniturach są jak jacyś gwiazdorzy, a ona jak wiedźma, tylko że taka bardzo elegancka. A ja to co? Znowu muszę być w tej samej sukience.

POV Mellody 

- No witam - rzuciłam do bliźniaków i Vincenta, którzy już byli na dole 

- Mellody czy ty się pomalowałaś?- spytał mierząc mnie wzrokiem Vincent 

- Tak. A co to jakiś problem, mi się podoba - Widziałam, że miał do mojego makijażu zastrzeżenia, ale chyba tym razem dał mi spokój, jak miło chociaż w swoje urodziny mi odpuszcza. 

Po chwili reszta też w końcu zeszła na dół. Co prawda Dylan też na początku miał zastrzeżenia co do mojego makijażu, ale w końcu odpuścił i mogliśmy jechać. Na szczęście udało mi się usiąść przy oknie więc wyłączyłam się słuchając muzyki i patrząc w okno. 

Gdy tylko weszliśmy do restauracji wczułam się w klimacik i przeszłam do stolika niczym gwiazda no, ale co każdy może się trochę zabawić. 

Po złożeniu zamówienia przyszedł czas na żarty i docinki. Siedziałam Naprzeciwko Hailie między Tonym i Dylanem. Atmosfera przy naszym stoliku była genialna, a ja na ten wieczór wyłączyłam myślenie o problemach i poddałam się beztroskiej atmosferze. W końcu nawet Vincent się rozluźnił. 

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now