Ignorancja

1.5K 91 51
                                    

Budzik zadzwonił jak zwykle o 7, a ja jak zwykle z niechęcią wstałam i pościeliłam łóżko. Jak zwykle poszłam się ogarniać. I mimo, że wszystko było takie samo, to zmieniło się wiele. Zacznijmy od tego, że do domu wróciłam jakąś godzinę temu, ale przynajmniej wszystko sobie jakoś uporządkowałam. I w tym momencie w skrócie opowiadałam o wszystkim Veli i Charliemu, no może pomijając parę szczegółów. 

- Słuchajcie, możemy gadać dalej jak będę na dole?- zapytałam 

- Czyli to jest twoja taktyka, ignorowanie ich ?- zapytała sceptycznie Vela

- Dokładnie tak. oj no nie patrz się tak na mnie. Nie mam najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać, zresztą żaden z nich nawet nie przyszedł do mnie po tej dramie, więc idę im na rękę. - tłumaczyłam się dość niepewnie może i nie wiem co do końca z tym wszystkim robić, ale ostatnie na co mam siłę po niecałej godzinie snu to konfrontacja z rodzeństwem. 

- No dobra, w takim razie idziemy z tobą na śniadanie- podsumował Charlie, a ja zeszłam na dół gdzie już słyszałam głosy mojego rodzeństwa 

- O super jest komplet - mruknęłam sarkastycznie do słuchawek, tak by tylko moi rozmówcy mnie usłyszeli po czym weszłam do kuchni. Z totalnym ignorowaniem 6 mojego rodzeństwa i nagłej ciszy podeszłam do ekspresu, żeby zrobić kawę. W tym czasie Vela zaczęła opowiadać swój pomysł na projekt na polski. 

- Słuchajcie, gdyby tak spotkać się w sobotę i nagrać to w lesie za moim domem- zaproponował Charlie 

- O tak przecież tam jest ten stary domek to, to może być nasz kościół - powiedziała podekscytowana Vela 

- A z kamieni ułożymy nagrobki - dodałam, odwracając się do mojego rodzeństwa, ale i tak patrzyłam się na ekran telefonu gdzie widoczne były twarze moich przyjaciół. Mimo to widziałam kontem oka ich podejrzane spojrzenia, po tym co powiedziałam. Tak dla szybkiego wyjaśnienia na polski musimy nagrać naszą adaptacje jakieś lektury. Nasza grupa wybrała dziady. 

- No i zajebiście, w szkole powiemy o tym planie reszcie, ale jestem pewien, że się zgodzą

- Mela, myślisz, że znajdziesz jakieś rekwizyty u siebie ?

- O na pewno. Hmm , O wiem! Mam jakieś czaszki, świece no i mogę przynieść misę do medytacji dla klimatu. 

- O świetnie top musimy jeszcze ogarnąć stroje i stół - podsumowała Vela 

- No to, to ustalimy z resztą w szkole, przecież i tak Henderson powiedział, że dam nam lekcje dla ogarnięcia projektu. - powiedziałam i się rozłączyliśmy, bo każde z nas musiało już jechać do szkoły.

- Jedziemy ?- zapytałam Dylana , który dzisiaj miał nas odwozić i nie czekając na odpowiedź poszłam do garażu. 

Przez całą podroż nie gadałam z nimi, siedząc ze słuchawkami na głowie i totalnie odcięta od tego świata. Słuchałam jakieś losowej playlisty o huncwotach ponieważ co dopiero skończyłam czytać All the young dudes i przepadłam dla tej ery. Więc podróż minęła mi na słuchaniu i czytaniu All the young dudes ale z perspektywy Syriusza.  (ja naprawdę uzależniłam się od ery huncwotów, ponieważ robię re-read Harrego Pottera i po 3 części uznałam, że czas się zabrać za atyd i cóż przeszłam na obsesje ich ery. wybaczcie, ale musiałam dodać tu ich wątek. to też zapowiedz mojego nowego fanfiku który planuje. no to wracajcie do czytania)

Lekcje minęły dość szybko, na szczęście nie miałam żadnej z Hailie. A na lunchu schowaliśmy się całą paczką w toalecie i opowiedziałam i o dramie. Może nie zdradziłam wszystkich szczegółów, ale tak ogólnikowo. Co do powrotu wyglądał on tak samo jak przyjazd do szkoły. Gdy tylko dojechaliśmy do domu to i tak zamknęłam się u siebie. Musiałam ogarnąć zadania domowe z łaciny, chemii i dokończyć prezentacje na geografię. Dodatkowo powtórzyłam słówka na kartkówkę z hiszpańskiego. Więc mój umysł miał się czym zająć, żeby nie myśleć o dramie. A gdy to wszystko skończyłam wybiła już 20. Chciałam wyjść na balkon, ale pukanie do drzwi mnie uprzedziło. Oho czyli jednak czeka mnie rozmowa, w sumie co ja się dziwię spodziewałam się tego od rana. No to czas na konfrontację z Vincentem. Jednak czekało mnie zaskoczenie, bo za drzwiami stali bliźniacy zamiast mojego opiekuna prawnego. Co zmienił taktykę i ich wysyła na przesłuchanie, trochę to dziwne. 

- Chodź na balkon - rzucił tylko Tony i bezceremonialnie udali się na niego nie dając mi czasu na jakąkolwiek reakcje. 

- Czym zawdzięczam tą uroczą wizytę - zapytałam z nutą sarkazmu gdy dołączyłam do nich na balkonie. 

- Chcieliśmy porozmawiać - zaczął Shane 

- I nie, nie przysłał nas Vince. Sami tu przyszliśmy on się nie dowie o tej rozmowie - uprzedził moje pytanie Tony 

- No dobra - zaczęłam sceptycznie, to wszystko wydaje się strasznie podejrzane - w takim razie o czym chcieliście pogadać?

- Chyba się domyślasz - oczywiście, że się domyślam Tony, ale to nie oznacza, że chce rozmawiać o tym 

- Eh chodzi wam o tą wczorajszą dramę. Ale szczerze nie wiem co bym wam miała powiedzieć.

- Przede wszystkim powiedz czy na pewno nie jesteś zazdrosna o Hailie - zadał pierwsze pytanie Shane, a ja już wiedziałam, ze to będzie ciężka rozmowa. 

- Nie jestem, na pewno nie w tym sensie co myślcie - zaczęłam dobra chuj najwyżej tego pożałuje. zaczęłam wszystko im opowiadać - Przez całe, życie Hailie była ulubionym dzieckiem i w ogóle, a ja zawsze byłam tą drugą. jednak ja miałam babcię i to ona była dla mnie ważniejsza niż matka. Co nie zmienia faktu, że też chciałam czasami być potrzebna mamie nie tylko po to żeby mi się wygadała. Najgorsze było jej porównywanie nas w kółko. to po postu strasznie męczy. To mnie po prostu wyniszczało i już. Gdyby nie przyjaciele i babcia, nie dałabym sobie rady. Miałam nadzieję, że tym razem nie będzie tak samo. że wy wszyscy przepadniecie dla Hailie, a ja znowu zostanę tą drugą. Nie myślę, że można to nazwać zazdrością, myślę, że to zdecydowanie bardziej strach. Ja się po prostu boję, że znowu każdy będzie mi wytykał, że Hailie jest tą lepszą i że znowu każdy będzie ją wspierał, a ja zostanę  sama bo tym razem nie mam przy mnie już babci. I mimo, że mam przyjaciół który kocham jak rodzinę to nadal nie zastąpią mi relacji w rodzinie i tyle. - zakończyłam swój monolog totalnie się przed nimi obnażając. Co prawda w chuj boję się, że to jakoś wykorzystają. Ale co ja się dziwię w końcu słowa, które od lat cisnęły mi się na usta znalazły ujście. 

- Wow em okej - zaczął niepewnie Shane - słuchaj jest jeszcze jedna sprawa - O NIE CO TYM RAZEM 

- Bo ja... e e możliwe, że słyszałem jedną z twoich rozmów z księżycem, tak? to chyba była rozmowa z księżycem. To było zanim pobiłem Charliego - o kurwa, o kurwa zaraz co ja wtedy mówiłam błagam powiedzcie, że nie mówiłam tam nic o moich problemach, a tylko coś o relacjach z mamą 

- Tak z księżycem, a co wtedy mówiłam? - zapytałam starając ukryć się strach który mną zawładnął. Gdy Tony na szybko przypomniał mi, że to na szczęście była tylko rozmowa o mamie odetchnęłam z ulgą 

- I co chcecie z tymi informacjami zrobić ?- zapytałam niepewnie

- Słuchaj, jesteśmy po twojej stronie - zaczął zdecydowanie Tony 

- Wiesz możemy być twoją babcią- nawiązał do mojej wypowiedzi Shane, na co parsknęłam śmiechem. 

- Czyli nie wydacie mnie przed Vincentem i resztą ?- zapytałam pełna nadziei.

- Oczywiście, że nie 

- Możesz na nas liczyć - obiecali

- Dziękuje - powiedziałam cicho wciąż  przetwarzając te wiadomości. Masz bliźniaków po swojej stronie! nie jesteś sama, nie masz się czego bać - szeptał głosik w mojej głowie, a ja uśmiechnęłam się do nich i w przypływie impulsu przytuliłam dwójkę moich najmłodszych braci.

Po chwili wszyscy wstaliśmy, a oni pożegnali się ze mną i wyszli. Wow nawet nie zauważyłam, że dobiegała już 22. Szybko się ogarnęłam, a gdy tylko się położyłam, moje ciało przypomniało sobie, że poprzedniej nocy spało zaledwie pół godziny więc natychmiastowo zasnęłam w końcu z uśmiechem ulgi na twarzy. 

No i witam w kolejnym chyba już 30 rozdziale. 

W każdym razie ostrzegam, że przez najbliższe 2 tygodnie rozdziały mogą pojawiać się w losowe dni. Jak mnie najdzie wena to napiszę i tyle. 

Co do All the young dudes serio czytajcie to cudo na ao3, nawet jeśli nie umiecie jakoś najlepiej angielskiego to ja to czytałam tłumacząc stronę i da się bez problemu wszystko ogarnąć.

No dobrze to do zobaczenia niebawem kochani 

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now