Nowe spojrzenie

1.4K 88 56
                                    

Od razu uprzedzam, że rozdział jest pisany z perspektywy braci, na kłótnię dziewczyn. I chce też ostrzec, że nie jestem mistrzem pisania z ich perspektyw. Ale mam nadzieję, że się spodoba. No to zaczynamy.


POV Tony 

- ... I ona nie przyzwyczaiła się do tego, że ktoś otwarcie może nie okazywać każdym gestem jej uczuć - usłyszałem słowa Mellody, gdy lekko uchyliłem balkon. Musiałem wyjść zapalić, ale nie chcę natknąć się w tym momencie na brata. Chuj wie o co mu chodziło z tym nagłym napadem, nigdy nie odpowiadam Hailie,  a ten teraz się obudził i zrobił się jakimś jej obrońcą czy co? 

- A ty?- zapytał Shane 

- Co, ja ?- zdziwiła się Mellody

- Jeśli ona jest przyzwyczajona do nadmiernego okazywania sobie uczuć to czemu ty nie jesteś?- mimowolnie przypomniałem sobie rozmowę Meli na balkonie z początku pobytu u nas. Może przyszedł czas, żeby z nią o tym wszystkim porozmawiać, choć czy powie mi prawdę? 

- Bo umiem zrozumieć, że każdy wychowywał się inaczej, a wy nie będziecie się teraz do nas przystosowywać - odpowiedziała lekceważąco a może siostro chodzi o to, że wasza matka traktowała cię gorzej i jesteś do tego przyzwyczajona, dobra muszę z nią porozmawiać  mam do niej za dużo pytań - a w tym momencie powinieneś przeprosić brata 

- Wiem. Nie chciałem być, aż tak agresywny - odpowiedział, z pełną skruchą w głosie. Dobrze wiedzieć, ale dlaczego taki byłeś i co do cholery ma do tego traktowanie Hailie 

- Słuchaj lepiej pogadaj z Tonym i wyjaśnijcie to sobie - zasugerowała a musimy akurat teraz

- Ta, zaraz do niego pójdę - odpowiedział tak samo chętny do rozmowy jak ja 

- Myślę, że nie musisz - zaraz zaraz czy ona..- On to wszystko słyszał - no i chuj jak ta mała poczwara się skapnęła, dobra chuj wychodzimy - To ja was zostawiam - powiedziała i wyszła.

Usiadłem powoli obok Shane 

- Hej słuchaj ja... e - zaczął Shane -  chciałem no ten .. eh sorry, za tamtą walkę serio - powiedział i spojrzał na mnie 

- Spoko, lepiej powiedz o co ci nagle chodziło, że tak ci zależało na tym powiedzeniu przeze mnie cześć do Hailie - przeszedłem szybko do kwestii która najbardziej mnie interesowała. Wtedy Shane szybko streścił mi rozmowę jego i Hailie w aucie. Nie no nie wierzę, boże jak ta mała smarkula mnie już wkurwia. Niech przestanie już wyolbrzymiać wszystko. Już szykowałem się do odpowiedzenia gdy usłyszeliśmy lekko przytłumione krzyki 

- O co ci chodzi - krzyknęła Hailie, a ja z Shane już wychodziliśmy na korytarz gdzie zebrała się reszta braci.

- No nie wiem może o to, że cały czas szukasz atencji na prawo i lewo - odpowiedziała nie podnosząc głosu Mellody. dobrze powiedziane 

Wtedy Hailie się odpaliła. Serio ty uważasz, że twoja siostra jest bez serca, czy ty nigdy nie zauważyłaś, jak gada sama do siebie, a co ważniejsze co wtedy mówi? Halo Hailie przecież to była też jej mama. Wtf? Od kiedy to Mellody jest cały czas szczęśliwa  nie no błagam czy serio tylko ja zauważyłem, że coś u niej jest nie tak.   Spojrzałem szybko na braci, wkurzenie i współczucie do Hailie na twarzy Willa, nieodgadnięty wyraz twarzy Vincenta,  i zszokowani Dylan i Shane.

No, ale wtedy to Mellody się odpaliła. W sumie zaczęła dobrze, ale widziałem, po twarzach braci, że nie powinna dodawać tego o Jasonie. Choć ma w rację. Po chwili Mellody wybuchła. Dosłownie. Po prostu z jej ust wypływało wszystko co musiała dusić w sobie przez ostanie 15 lat. 

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now