Bójka i Beksa

1.6K 55 30
                                    

- Zachowują się jak jacyś władcy tej szkoły. Rozumiesz, że nadal nawet nie zbliżył się do mnie żaden chłopak.- żaliła mi się Hailie, gdy razem szłyśmy na lunch. Kolejny cudowny poniedziałek. 

- Musiałabyś się im postawić, do mnie normalnie podchodzą, od tamtej akcji na stołówce. Ale i tak cudowne trio Monet jest tutaj bezkarne i zaczyna mnie to coraz bardziej irytować -  odpowiedziałam, bo jednak to już serio wkurwia gdy inny są normalnie traktowani, a przez nasze nazwisko tamta trójka robi co chce i nawet nikt ich nie upomina, no chyba, że Vince.

- Ja wiem, że kasa dużo daje przywilejów , ale że aż tak?- oburzała się dalej Hailie.

- Kasa Hailie jak widać dla ludzi pokroju dyrektora decyduje o wszystkim- powiedziałam z odrazą na wzmiankę o dyrektorze, który był zwykłą pizdą i panicznie bała się naszej rodziny, a bardziej utraty dochodów od nas.

- Niestety, dobra lecę do swojego stolika.- powiedziała gdy wyszłyśmy na dwór gdzie większość ludzi jadło

- Do zobaczenia- odpowiedziałam i poszłam tam gdzie zawsze jedliśmy na dworze- ja jeszcze nauczę naszych braciszków trochę pokory - mruknęłam do siebie.

A tam co się odpierdala , pomyślałam patrząc na jakieś zbiorowisko z którego wydobywały się dziwne krzyki. 

- Co tam się odpierdala ?- spytałam Ethana, który patrzył na coś z przerażeniem 

- Twój brat nagle podbił do nas, a po chwili zaczął napierdalać Charliego. - powiedział szybko 

- CO?!- krzyknęłam po czym szybko przecisnęłam się do samego środka tej gromady gapiów. Niestety Ethan miał rację Tony napierdalał Charliego, który na szczęście póki co dobrze się trzymał. Z boku zobaczyłam Dylana, a obok niego Hailie, która płakała, żeby uspokoić Tony'ego

Bez zawahania wbiegłam pomiędzy chłopaków. Dalej wszystko potoczyło się z zawrotna prędkością. Odsunęłam szybko Charliego, wykorzystując chwilę zdezorientowania wszystkich. Cała w furii dałam z liścia mojemu bratu żeby się opamiętał. 

- Spierdalaj stąd - krzyknął do mnie po czym chyba nie ogarnął, że ja to ja i próbował teraz to mi przywalić. Jednak byłam szybsza i złapałam jego twarz, by patrzył mi w oczy. No brawo w końcu ogarnąłeś, że to ja twoja siostra. Widziałam, że zaczyna się  uspokajać.

- Nigdy więcej nie waż się podnieść ręki na moich przyjaciół. Nigdy. - zagroziłam głosem, wypranym  emocji. 

POV Hailie

Błagałam Dylana, żeby uspokoił Tony'ego, który bił Charliego. Jednak moja siostra była szybsza i sama poradziła sobie z Tonym. Widziałam, że Dylan patrzył na nią z podziwem i złością. Gdy Mellody podeszła do swojego przyjaciela wokół, którego już stały 3 osoby przybiegła nagle nauczycielka i poprosiła ją i naszego najmłodszego brata do gabinetu dyrektora. Charliego ktoś zabrał do pielęgniarki, a ja musiałam wracać na lekcje.

POV Tony 

Właśnie wychodziłem z biura dyrektora z Mellody. Wiedziałem, że Vincent się wkurwi jak wrócimy do domu, ale jebać to. Nadal nie mogę uwierzyć, że ta mała żmija upokorzyła mnie na oczach połowy szkoły. Jakim prawem pokonała mnie i to dając mi z liścia. Jakby była jakąś pierdolona królową i to do niej należało ostatnie zdanie.

- Dlaczego go uderzyłeś - spytała się głosem wypranym z emocji, a jej wzrok był tak lodowaty, że sam Vincent mógłby jej pozazdrościć 

- Dotykał ciebie, ostrzegaliśmy, że nie wolno się do was zbliżać. - odpowiedziałem spokojnie. 

- Nie interesuje mnie twoja chora agresja, ale nigdy więcej nie próbuj jej wyładowywać na moim najlepszym przyjacielu ani żadnej innej osobie z którą się przyjaźnie. Rozmawialiśmy już na ten temat z Vincentem, a ty nie masz nic do dodania na ten temat. Więc ogarnij się albo będzie cię trzeba wysłać na terapię kontroli gniewu.- powiedziała i odeszła jakby nigdy nic

Japierdole co ona sobie myśli. Pojawia się nagle i próbuje decydować o naszym życiu. A chciałem jej pomóc po tym co usłyszałem na balkonie. 

POV Mellody 

Na szczęście obrażenia Charliego nie były poważne, ale i tak wrócił do domu bo zostały nam tylko dwie lekcje. 

Gdy zmierzałam do auta widziałam jak Hailie płacze przy Dylanie i Tonym. A tej co się znowu stało. Nawet nie musiałam pytać jak podeszłam bo akurat wyjęła popękany telefon z kieszeni

- Upadł mi - powiedziała na skraju załamania 

- I dlatego płaczesz ?- zdziwił się Dylan wymieniając spojrzenie z Tonym

- Nie działa - dodała

Nastąpiła chwila ciszy po czym Dylan kazał jej wsiadać do auta. 

- O nasza buntowniczka - powiedział ironicznie do mnie gdy tylko Hailie zamknęła drzwi od auta. 

- Bronię swoich przyjaciół, a teraz czy możemy już jechać do domu - spytałam obojętnie

- Proszę bardzo królowo - powiedział sarkastycznie Tony, no dziecinada, ale co się dziwić uraziłam jego ego przy całej szkole.

Gdy dojechaliśmy do domu od razu przywitało nas wezwanie do biblioteki. Oho zaczyna się. No to co kolejna pogadanka.

- Tony czemu uderzyłeś tamtego chłopaka - zaczął spokojnie nasz najstarszy brat 

Ten zaserwował mu tą samą gadkę co mi. Po krótkiej wymianie zdań ostatecznie nawet nie dostał żadnej kary. 

- A ty czemu weszłaś pomiędzy nich, to niebezpieczne- zwrócił się po chwili do mnie 

- Ty sobie chyba żartujesz. Oczywiście, że będę bronić swoich przyjaciół. A jeśli to jest niebezpieczne to powiedz czemu nie ukażesz Tony'ego albo nie wyślesz go na terapie panowania nad złością- odpowiedziała z trudem sama nie wybuchając

- Po prostu masz się nie zbliżać do bójek, a z twoim bratem jeszcze sobie porozmawiam - odpowiedział 

- Niby czemu mam się nie zbliżać do bójek ?- spytałam a spróbuj mi powiedzieć, że ...

- Bo małe, grzeczne dziewczynki się nie biją - powiedział Tony, ... no właśnie coś takiego, no teraz to przegiąłeś 

- Po pierwsze moja płeć nie ma nic do rzeczy, po drugie jak widać i tak cię pokonałam więc to, że jestem młodsza też nie ma znaczenie. Po trzecie kto ci powiedział, że niby jestem małą, grzeczną dziewczynką - powiedziałam i wyszłam. Nie mam zamiaru wysłuchiwać ich fatalnych przekonań i kobietach. 


Gdy 2 godziny później schodziłam do siłowni Hailie przytulała się do Vincenta, a w ręce miała nowiutki telefon. No jasne ta się tylko rozbeczy i od razu wszystko dostaje. Jak widzę i tu już bracia ją wolą. Ale to było do przewidzenia tak jest zawsze wszyscy tylko zachwycają się nią bo jest taka mądra, taka poukładana. A ja tylko wredna. Serio? a może muszę taka być. To jedyne czego mnie matka nauczyła. Bądź twarda. Jesteś tą starszą to ty musisz się opiekować Hailie. 

W złości zdecydowanie najlepiej się ćwiczy, bo nawet nie zauważyłam, a spędziłam na siłowni dwie godziny, ale to dobrze potrzebowałam tego. Już lepiej tak rozładować emocje. 


No witajcie kochani w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że się podobało. Potrzebowałam wyładować złość no więc trochę agresywny rozdział, no ale cóż bywa. 

Dziękuję @marysia_milky_way za pomysł, kogo ma pobić Tony.

No to do zobaczenia za tydzień

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now