Oddech

1.5K 90 25
                                    

POV. Hailie 

Patrzyłam się przerażona w znikającą w swoim pokoju sylwetkę siostry. Widziałam, że bracia chcą tłumaczeń ale ani nie byłam im ich dać, ani tym bardziej nie miałam na to siły. Szybko sama uciekłam do siebie. Niestety po chwili weszła cała piątka.

- Hailie możesz nam wyjaśnić co to do cholery było ?- zaczął Will wow nigdy nie widziałam Willa tak wyprowadzonego z emocji. 

- Nic, możecie iść- odpowiedziałam cicho naprawdę nie miałam na to teraz siły no i czemu żaden z nich nie poszedł do Meli.

- O co chodziło z tą opieką nad tobą i stosunkiem mamy do was ?- zapytał jak zwykle chłodno Vincent ignorując moją prośbę 

- Mellody jest starsza i mama często prosiła, żeby mnie pilnowała i tego typu rzeczy. A z tym stosunkiem to ona trochę przesadza. Po za tym zawsze tak było ona ma babcie, a ja mamę. Nie wiedziałam, że jej to przeszkadza - wytłumaczyłam spokojnie choć wciąż drżącym głosem. Widziałam, że tamci chcieli o coś jeszcze mnie wypytać, ale zebrałam w sobie odwagę i ich uprzedziłam - możecie już wyjść, proszę. Naprawdę mam na dzisiaj dosyć i chce odpocząć.

Bracia po chwili wyszli, a ja zanurzyłam się we wspomnieniach. W głowie cały czas miałam obraz pustego wyrazu twarzy mojej siostry gdy spływała po niej pojedyncza łza. Wiem, że przesadziłam tym ostatnim zdaniem, ale jej odpowiedź zabolała. Przecież tak naprawdę nigdy nie chciałabym żeby umarła, ale co jeśli ona tak. 

W końcu zasnęłam z jednym wielkim kłębkiem myśli.

POV Mellody 

Gdy dopiero po jakieś godzinie od całej kłótni uspokoiłam atak paniki, wyszłam na balkon. Mam dość nie wytrzymam tu dłużej muszę iść pomyśleć. A najlepszym miejscem do myślenia był oczywiście las. Szybko ubrałam się w miarę ciepło zgarnęłam słuchawki i przemknęłam niezauważona do biblioteki. Następnie wyszłam przez okno na tyłach i pobiegłam do bocznej furtki którą odkryłam chwilę przed Halloween. W sumie to był drugi raz kiedy uciekała do lasu. Pierwszy nastąpił właśnie w Halloween. Nadal pamiętała jak wspaniale spędziła to święto.

*"Gdy tylko zapadła noc szybko wymknęłam się przez okno w bibliotece. Furtka nawet nie zaskrzypiała, i tak oto byłam wolna. W końcu w lesie. Nie oddaliłam się za bardzo od domu gdy doszłam do polany. Była idealna, taka magiczna skąpana w świetle księżyca. Przez następne parę godzin medytowałam i rozmawiałam z babcią. Lub po prostu wsłuchiwałam się w życie lasu. W pewnym momencie dołączył do mnie piękny, czarny kruk. Tak to był Nero. Wróciłam do rzeczywistości dopiero nad ranem. Co do powrotu udało mi się niepostrzeżenie wrócić zaraz przed świtem"*

I tak oto ponownie znalazła się na tej polanie wspominając dziady. Po chwili dołączył do niej Nero. I choć nie lubiła ubierać słuchawek w lesie i wolała wsłuchiwać się w muzykę lasu. Tym razem wiedziała, że po prostu potrzebowała muzyki by wszystko sobie poukładać. Smutna muzyka wypełniła jej umysł, a myśli zaczęły ponownie wracać do kłótni, a szczególnie do tych  ostatnich zdań. 

Naprawdę Hailie chciałaby żeby to mama przeżyła? Wiem, że była dla niej przyjaciółką, ale naprawdę jestem aż taka zła. Ja po prostu nie daje już rady. W mojej głowie jest chaos. Ja nie wiem co się ze mną dzieje. Wiedziałam, że w końcu wybuchnę jak zawsze, ale jednak miałam nadzieję, że nie stanie się to akurat przy całym moim rodzeństwie.  W końcu zazwyczaj umiem powstrzymać emocje. Ale to wszystko było już dla mnie po prostu za dużo. Zresztą może to i lepiej, że tak się stało. Przynajmniej wiem już co uważa o mnie moja siostra. Wiem, że sama popłynęłam, ale to wszystko tkwiło we mnie od 15 lat. To i tak długo wytrzymałam, prawda?

I może jestem trochę zazdrosna o siostrę, ale chyba to bardziej strach. Nie chcę znowu być tą pomijaną i potrzebną tylko wtedy gdy trzeba się wygadać, albo jest potrzebna pomoc przy czymś. Ja też chcę mieć przyjaciół w rodzinie. I wiem, że zawsze było tak, że ja miałam bardziej babcię, a Hailie mamę. Jednak babcia w stosunku do Hailie zachowywała się tak samo, jednak mama w stosunku do mnie już nie. A ja też bym chciała mieć mamę. 

I te ostatnie słowa Hailie ,,ŻAŁUJĘ, ŻE TO NIE TY ZGINĘŁĄŚ ZAMIAST MAMY" tak było by lepiej wiem o tym. Hailie pewnie byłoby trochę przykro, ale szybko by jej przeszło. Przynajmniej dalej miałaby mamę. A to ona była jej największym wsparciem, ja tak nie umiem. Po prostu mama nie nauczyła mnie uczuć, nauczyła mnie jak je ukrywać. Zresztą jak mnie nie chce to nie ma problemu. Są niektóre słowa nieważne czy wypowiedziane pod wpływem emocji czy umyślnie których nie da się nigdy cofnąć. I to zdecydowanie jedne z nich. Nawet jeśli prawdziwe to nie sądziłam, że  kiedyś wypowie je na głos mimo, że się tego domyślałam. Szkoda, że tamtej nocy nie zginęłam. 

Nawet nie zarejestrowałam momentu w którym po prostu upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Jednak moje myśli cały czas krzyczały w mojej głowie okropne rzeczy, a ja tak bardzo chciałam je wyłączyć....


Witajcie kochani 

Po pierwsze wybaczcie, że tak późno, ale jak pisałam w komentarzach miałam intensywny weekend. Dlatego też rozdział ten jest krótki, ale jednak uważam, że dość mocny. Nie mam jak napisać dłuższego, a teraz muszę sobie wszystko ładnie rozplanować na najbliższe rozdziały. 

Mam nadzieję, że się podobało i do zobaczenia za tydzień już w dłuższym rozdziale.

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now