20

97 13 8
                                    

Shadow pov.

Gdy rouge wleciała do wentylacji bez sonica odrazu wyszedłem z tego szybu. Zobaczyłem sonica nieprzytomnego. Wziąłem go i skoczyłem do szybu. Zamknęliśmy go żeby gaz nie do nas nie wleciał. Każdy się odsunął żebym mógł położyć sonica. Wyglądał jakby był... Martwy..
- Uratował nas mimo jak się zachowaliśmy...- powiedziała rozpaczona Amy.
- To nasza wina.- powiedział płacząc tails. Knuckles nic nie powiedział. Mimo to było wiadome że też się obwiniał. Rouge się do niego przytuliła.
- Sonic.. nie rób mi tego... Błagam..- powiedziałem szepcząc. On nie może mi tego zrobić. Nie może.
- Znajdźmy tych skurwieli.. Zniszczę ich doszczętnie.- powiedziałem. Ja rouge i Ash poszliśmy szukać eggmana. Tails Knuckles i Amy wrócili do reszty z ciałem sonica. Miałem ochotę ich rozpierdolić. Eggman nigdy nie umiał być cichą osobą. Znaleźliśmy go w swoim salonie. Na nasz widok się zdziwił.
- Wy jeszcze szczury żyjecie?! I gdzie jest ten niebieski szkodnik! Wiem że żyje!- krzyczał.
- PRZEZ CIEBIE TĘPA PIZDO NIE ŻYJE! ZAJEBE CIEBIE I METAL SONICA. A PÓŹNIEJ TĄ TWOJĄ MARNĄ BAZĘ!-krzyknąłem rzucając się na niego. Wciąż miałem scyzoryk sonica. Ten przez który trafił do szpitala. Wbiłem go w jego tłusty brzuch. Upadł na podłogę i się na mnie spojrzał.
- Z-z-zemszczę si- nie dokończył bo kopnąłem go w brzuch.
- Chyba nie zdążysz.- prychnąłem.
- Lećcie już do reszty. Ja zaraz przyjdę.- powiedziałem do mojej drużyny. Wyszedli z jego chorej bazy. Poszedłem do pokoju gdzie był śmiertelny gaz. Włączyłem go jakąś specjalną wajchą w razie czego. Wróciłem jeszcze do salonu i spojrzałem przez okno.
- Dlaczego nie przeżyłeś Sonic?- powiedziałem sam do siebie.
- Bo był miękką pizdą która nie umie poradzić sobie bez przyjaciół.- prychnął metal Sonic.
- Sam jesteś pizdą. Słuchałeś się tej szmaty eggmena.- syknąłem.
Widocznie nie wiedział co odpowiedzieć ponieważ się na mnie rzucił. Zaczęliśmy się nawalać. Podczas bójki znalazłem mały guzik który go wyłącza. Gdy już prawie udało mi się go wyłączyć rzucił mną na szklany stół. Kawałki szkła wbiły mi się w ciało. Nie zdążyłem się podnieść a on podniósł mnie podduszając i rzucił pod ścianę. Kucnął do mnie i przyłożył mi nóż do gardła.
- I kto tu jest miękką pizdą hmm? Zginiesz tak samo marnie jak twój kochaś.- powiedział śmiejąc się.
- Nie je- nie dokończyłem bo ktoś nam przerwał.
- to już mówią że nie żyje? Matko. Ale wracając. Ja zawsze przeżyje, jestem Sonic the hedgehog  podróbo.-powiedział. Obiecuje że jeśli tego nie przeżyje to własnoręcznie zabije gnoja. Nie był w swojej naturalnej formie ponieważ był w super. Rzucił się odrazu i go rozwalił. Kilka jego części które były w środku tej kupy złomu wypadły.
- Rozszarpie cię kiedyś. Wiesz jak się martwiłem?!- krzyknąłem do sonica.
- Ta. Rouge mi mówiła.- uśmiechnął się.
- Chodź tu idioto.- odpowiedziałem i go przytuliłem. Staliśmy tak chwilę.
- Wracajmy do nich. Jeszcze pomyślą że i ty jesteś martwy.- zaśmiał się. Odszedł trochę odemnie i ,,zszedł" ze swojej super formy i wrócił do swojej normalnej. Wyszliśmy z jego bazy i wszyscy odrazu do nas podszedli.
- Shadow tak się martwiłam!- krzyknęła rouge.
- nie musiałaś.- odpowiedziałem. Większość wróciła już do siebie. Amy Knuckles tails i ja poszliśmy do domu sonica i rouge. Usiedliśmy Wszyscy na kanapie.
- Sonic chcemy cię bardzo przeprosić my..- zaczął tails.
- Eggman wami sterował, wiem.- Odpowiedział.
- Wybaczysz nam?- zapytała Amy.
- Ja? No oczywiście że wam wybaczam.- Odpowiedział i ich przytulił. Później jeszcze trochę pogadaliśmy. Rouge się pogodziła z Knucklesem i ponoć ma wracać. Tails ponoć też ma już wrócić do sonica. Właśnie. Miałem się zapytać sonica czy nie chciałby ze mną zamieszkać. Rouge poszła do swojego pokoju a grupa sonica do domów. Ja zostałem w salonie z soniciem.
- Sonic mam pytanie.- zacząłem.
-Hmm?- zapytał.
- Chciał być może.. zamieszkać ze mną?- zapytałem. Jeża zamurowało.

Sonic pov.

Gdy shads zapytał żebym z nim mieszkał zamurowało mnie. Oczywiście że chciałem. Nawet bardzo. Nie umiałem nic powiedzieć z niewiadomego mi powodu. Shads zaczął myśleć chyba że nie chce i szukam jakieś tandetnej wymówki.
- Więc..?- zapytał.
- Tak!!- krzyknąłem rzucając mu się tuląc. Wtuliłem się w jego futro. Tylko tyle było mi potrzebne do szczęścia.

~Kilka lat później~

Czekałem przy drzwiach na moją rodzinę.
- Shadow cholera spóźnimy się zaraz! Obiecuje ci że jeśli się spóźnimy każe Amy tobie łeb ujebać!- krzyknąłem. Dzisiaj był ślub Amy z Blaze. Jeśli Amy nie zobaczy nas w kościele na czas zajebie nas. Oczywiście mnie i shadsa bo naszą Sashę( często widziałam w fan artach że to Sasha była ich pierwszą córką ofc wymyśloną bo Sega nie chce ich zrobić gejami😞😒) zostawi w spokoju. Stały się najlepszymi przyjaciółkami razem z rouge. Ta mała się tak z nią dogadała że już ma całe życie ustawione dzięki niej. Bawiłem się pierścionkiem z zielonym szmaragdem na środku. Cudowny tak jak osoba która go dostała.
- No już Sasha się musiała pożegnać z kotkami.- odpowiedział schodząc z małą na rękach.
- Ty się będziesz tłumaczyć Amy nie ja.- odpowiedziałem. Wyszliśmy z naszego domu. W tamtym zamieszkał tails z cream i Vanillią. Są małżeństwem od już może 3 lat. Mają też słodką córkę Mint(ciekawe dlaczego takie imię XD) Razem z Sashą są najlepszymi przyjaciółkami tak samo jak ja z tailsem. Byliśmy już pod pięknym białym kościołem. Przed nim stała rouge z Knucklesem i ich synem i Ash z jego nową dziewczyną Prim (wymyślona postać)
- Chodźcie bo już się zaczyna. Może Amy was nie udusi.- zaśmiała się rouge. Później wszystko typowe jakieś przysięgi i inne pierdoły o których nie słuchałem. Później była impreza która była ozdobiona w pięknych białych i różowych różach. Wystrój był naprawdę piękny. Podszedłem do mojego brata i jego chłopaka. Manic i Scoruge wydaje się być dobrym duetem. Bynajmniej ma na niego lepszy wpływ. Tak samo jest z Rookie'm i Infinite. Teraz wreszcie można zobaczyć że Infinite jest dobrym przyjacielem. Reszta imprezy poszła tak jak typowa impreza. Wszyscy się dobrze bawili i każdy wrócił do domu. Położyliśmy Marie do łóżka i usiedliśmy na kanapie. Wtuliłem się w futerko shadsa.
- Wiesz co shads?- powiedziałem.
- Hmm?- zapytał lekko śpiącym głosem.
- Trochę się cieszę że te kilka lat temu eggman wrócił i wymyślił moją kopie. Gdyby nie on zapewne byśmy to teraz Razem nie siedzieli. Cieszę się że cię mam Shads<3






.....


Obudziłem się gdzieś. Dookoła była krew i jakieś inne pierdoły. Niezbyt dobrze widziałem. Ale jebać to resztką sił usiadłem na kanapie gdzie było szkło. Cholera Wbiło mi się miałem też wielką ranę. Nie wiem kto to zrobił ale się domyślam. Jeszcze się zemszczę. Tak że każdy z nich będzie martwy. Zemszczę się. Zemszczę się na tym niebieskim szczurze.

~Koniec~

//Mam nadzieję że książka wam się Podobała:)//

Don't believe him! HE'S LYING!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz