3

116 13 5
                                    

Sonic pov:

Właśnie wracałem z shadowem z pracy. Mieszkamy niedaleko siebie więc to typowe że z nim wracam. I dobrze lubię to czuję się wtedy taki... Bezpieczniejszy? W środku zimy w nocy tymbardziej. Moja a bardziej nasza okolica w nocy jest bardzo niebezpieczna. Pełno tu jakiś meneli którzy chcą zgwałcić każdego DOSŁOWNIE każdego. A jak nie menele to dilerzy. Zanim chodziłem do tej pracy chodziłem do innej gdzie praktycznie cały czas wracałem późno i to jeszcze sam. A wtedy bardzo tego nie lubiłem. Nie jeden raz jakiś typ mnie zaczepił lub dał mi w mordę nie jeden próbował zrobić co innego.. A kiedy wracam z shadsem nikt nawet nie ośmielił.
się podejść. Niestety wciąż się zdarzają sytuacje gdzie jakiś typ spojrzy na mnie wzrokiem jakby najchętniej zrzucił ze mnie ubrania i zgwałcił tak że nie mógł bym chodzić prez tydzień. Ale wtedy shadow udaje mojego chłopaka. Bierze za rękę lub tuli. Nikt z nas nie ma do tego problemu. A wręcz przeciwnie uwielbiam to. Coraz bardziej myślę że coś do niego czuję.. ale Shadow nie jest gejem a bynajmniej tak mi się zdaje. Właśnie wchodziłem do domu. Dziwne było to że było ciemno czyli tailsa nie było w domu albo śpi. Przejrzałem cały dom ale lisa nigdzie nie było. Sprawdziłem też telefon ale zero wiadomości. To dziwne bo zawsze jak ktoś gdzieś wychodził a tego nie było w domu to pisał lub zostawiał kartkę. Że wychodzi i nie musi się o niego martwić. A tu żadnej wiadomości i żadnej kartki. Zadzwoniłem do Amy i Knucklesa ale nic. Cisza. Postanowiłem zadzwonić do rouge i do Blaze. Ale u nich było tak samo. Rouge wróciła z pracy a Knucklesa nie było i ciągle do niego dzwoni. Amy niby mówiła Blaze że wychodzi ale to na krótko a nie ma jej praktycznie od rana. Zacząłem się martwić nie dość że o tailsa to i o resztę. Ale niestety nie miałem już sił by pobiegać bo po okolicy i ich szukać ponieważ praktycznie jak położyłem się na łóżku zasnąłem.

Było po 3.30 a ja usłyszałem jakiś śmiech z dołu. Powoli wyszedłem z pokoju i sprawdziłem kto to. No oczywiście że to był tails. Tylko nie sam. Był z metal soniciem. Najgorsze było to że było z daleka czuć że byli nachlani i to mocno. Ale dziwne było to że tails ledwo trzyma się na nogach a metal Sonic nie. Podszedłem do nich położyłem tailsa na kanapie i przykryłem kocem a później zapytałem metal sonica co się stało.
Okazało się że Amy zadzwoniła do Knucklesa tailsa i jego rano czy chcą się spotkać. Normalnie spędzali czas dopóki szli wieczorem i nie natknęli się na jakiś klub. Każdy pił oprócz niego. Żeby nie było że później nie dadzą rady wrócić do domów. Najbliżej tego klubu mieszkała Amy  i Knuckles więc to ich pierw zaprowadził do domu.
Dzięki Bogu chociaż jeden rozsądny....
- Naprawdę ci dziękuję.- Powiedziałem
- Nie ma za co, muszę już iść powiedziałem Blaze że zaraz będę.
Wyszedł a ja zamknąłem drzwi na klucz bo wcześniej okazało się że zapomniałem. Wziąłem pijanego tailsa na ręce i zaniosłem go do pokoju. Byłem głodny więc zrobiłem sobie kanapki z nutellą. Postanowiłem że już nie będę szedł spać bo to nie miało sensu. Włączyłem telewizor w salonie pobiegłem po ciuchy i poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę. Popatrzyłem za okno i to co ujrzałem mnie przeraziło. Shadow bił się z kimś ale on zemdlał a ten typ wciąż go bił. Był cały we krwi. W tamtej chwili nie obchodziło mnie co mi może zrobić. Podczas ubierania butów znalazłem mały scyzoryk tailsa wziąłem go na wszelki wypadek. Pobiegłem i rzuciłem się na niego. Biłem gryzłem drapałem i nie wiadomo co jeszcze.

Shadow pov:

Leżałem na zimnej trawie cały we krwi. Myślałem że będzie po mnie ale Sonic rzucił się na tego typa. Nigdy nie widziałem żeby był taki agresywny. Nagle ten typ mu oddał a sonic upadł na podłogę. Miał chyba coś ostrego w kieszeni bo coś mu się wbiło w bok. Miałem rację. Ten kundel (typ) wyjął z kieszeni mały scyzoryk. Coś we mnie pękło gdy włożył go w brzuch sonica. Wstałem. Czułem że moje oczy nie są zwykłe czerwone. Ale krwisto czarne. Gdy ten zjeb się na mnie spojrzał. Zamarł. Rzuciłem się na niego. Zajebałem scyzoryk i wbiłem mu tępe narzędzie kilka razy w brzuch. Jego marne ciało wrzuciłem gdzieś w krzaki i pobiegłem z soniciem do jego domu. Znalazłem jakieś bandaże. Wszystkie poszły na niego. Ale dobrze ważne by on żył. Jednak coś było nie tak. On ledwo oddychał! Wziąłem szmaragd chaosu jego na ręce i w sekundę znaleźliśmy się w szpitalu. Lekarze wzięli go do jakieś sali. Z resztą mnie też. Ale mi dali jakieś bandaże a do sali Sonica wchodziło coraz więcej pielęgniarek. Przerażonych.

Don't believe him! HE'S LYING!Where stories live. Discover now