19

66 10 2
                                    

Eggman pov.

Właśnie wyruszyła ostania grupa moich robotów. Zniszczą wszystkich na tym całym posranym świecie. Wysłałem metal sonicowi znak gdzie ma być. Wszedłem na swoje jajo(ten mini statek czy coś tam czym leci) i poleciałem do ustalonego miejsca.

Sonic pov.

Wciąż walczyliśmy z grupą emo. Aktualnie walczyłem z Amy. Nagle cała jej drużyna stanęła. Podeszli do siebie spojrzeli się po sobie i... Poszli? Dziwne. Zachowują się jakby ktoś nimi sterował.
- Dziwne.- powiedziałem.
- Stali się emo co się dziwić.- powiedział shads.
- Rzeczywiście to dziwne. Po co mieli by się zmieniać? I jeszcze jak tak dziwnie odeszli, zachowują się jakby ktoś nimi sterował!- powiedziała Rouge. Staliśmy chwilę dopóki nie dostałem od kogoś wiadomości. Cholera.
- Shadow dzwoń do wszystkich niech biorą bronie, bandaże, wszystko. Spotykamy się u mnie w domu.- powiedziałem nerwowo.
- Co się stało?- zapytała rouge.
- Eggman atakuje. Ponoć wrócił 4x silniejszy. Dzwońcie też do innych. Każda pomoc się przyda.- odpowiedziałem. Nie zadawali już żadnych pytań. Biegiem wróciliśmy do swoich domów przebraliśmy się i wzięliśmy potrzebne rzeczy. Gdy wyszliśmy z rouge z domu wszyscy już byli. Oprócz całej mojej drużyny była jeszcze sticks, moje rodzeństwo, Jet, wave, storm, Infinite, rookie, mephiles, mighty, Ray, whisper, tangle i Sally. (Ogólnie ci źli byli już w jakiś sposób spoko i chcieli pomóc)
Opowiedziałem im już cały plan. Każdy poszedł na swoje miejsca. Najważniejszym celem było to żebym był przy eggmenie i myślał że mnie zabił. Później wejdę do jego bazy i go zaatakuje. Scoruge manic Infinite mephiles rookie drużyna Jeta(nie pamiętam jak się jego team nazywał i czy wgl ma nazwę) whisper tangle i Sally zaczęli atakować roboty. Vanillia Blaze cream i charmy chodzili po domach by zbierać mieszkańców miasta do specjalnego bunkru na taki typu wypadek. Silver, drużyna chaotix, mighty, Ray i omega chronili mnie shadsa rouge i Asha. Jeśli nie zobaczymy że ktoś nas zaatakuje zrobią to oni. Właśnie biegliśmy do bazy eggmana. Oczywiście sami też pokonywaliśmy jego chore wynalazki. Właśnie dotarliśmy. Jego cholernie wielka baza. Gdy chcieliśmy spróbować wejść pokazał się on we własnej osobie. Tylko.. za nim coś leciało. Nie coś tylko ktoś bo to byli moi starzy przyjaciele!
- Sonic ratuj błagam! Oni nami sterowali nie wiedzieliśmy co robiliśmy!- krzyczała Amy. Czyli miałem rację
- Zamknij się ty różowy młotku! Tak to prawda ale huj z tym!- powiedział eggman.
- A co do was szczury... NIECH WAS PIORUN JEBNIE!- krzyknął do nas i strzelił. Idealna okazja. Oni odbiegli od tego a ja zostałem trochę bliżej. Oczywiście trochę musiałem mieć przez to ran by było wiarygodnie.
- Zabiłem go? Zabiłem go! UDAŁO SIĘ! POKONAŁEM NIEBIESKIEGO SZCZURA!- krzyczał uradowany. No jak mi przykro ale niestety to nie prawda. Reszta udawała żałobę że niby coś się stało dopóki nie odleciał. Rouge jeszcze obleciała całą jego bazę. Wzięła mnie i poleciała ze mną w najlepsze miejsce do wejścia. Wszedłem do jakieś wentylacji i czekałem aż przyjdzie reszta. Pierw wszedł shads potem Ash i na końcu rouge. Na całe szczęście ta wentylacja nie była jakaś mała więc na spokojnie szliśmy na czworaka.
- Rouge gdzie mamy teraz skręcić?- zapytałem. Infinite z mephilesem obczaili całą wentylację i pokoje eggmena. Dali nam mapę którą udało się zrobić.
- Teraz w lewo a później prosto cały czas. Powinniśmy dojść do najważniejszego pokoju eggmena.- odpowiedziała. Szliśmy i po chwili znaleźliśmy się pod pokojem. Gdy mieliśmy wchodzić przez ten otwór czy co to tam było do pokoju wszedł eggman metal Sonic i moi przyjaciele w jakieś klatce(tej takiej wielkiej chb w Sonic boom takiej byli lub sam Sonic)
- Eggman co z nimi zrobimy?- zapytał metal Sonic.
- Daj ich do pokoju obok kuchni. Tam damy trujący gaz. Później poszukaj ciała sonica. Może i jest martwy ale jego kolce wciąż mogą mi pomóc przejąć świat.- odpowiedział po czym wyszedli. Cholera.
- Musimy im pomóc.- powiedziałem.
- Sonic oni cię nienawidzą!- odpowiedział shads.
- Shadow sam eggman przyznał że oni nie wiedzieli co robili. Pomogę im nawet jeśli wy nie jesteście chcieli.- powiedziałem. Shads jedynie westchnął.
- Wejdźmy do tego pokoju a później ocalimy twoich przyjaciół.- powiedział. Odrazu się uśmiechnąłem. Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się rozglądać. W poszukiwaniu broni i innych pierdół które mogą nam również pomóc. Po obyczajeniu wszystkiego wróciliśmy do wentylacji i szybszym tempem poszliśmy do tego pokoju. Gdy byliśmy nad nim można już było usłyszeć głosy przyjaciół i mojej chińskiej i taniej podróbki.
- Wypuść nas ty cholerna podróbo sonica!- krzyknął Knuckles.
- Przez ciebie rouge mnie zostawiła, przez ciebie już nigdy jej nie zobaczę śmieciu!- dokończył. Spojrzałem na rouge która patrzyła na niego,,tym" błyskiem w oku. Dobrze wiem że sama za nim tęskni.
- Ja straciłam Blaze! To przez ciebie idioto! Na nikim mi tak nie zależało!- krzyczała Amy. Zaraz. Skoro Amy kocha Blaze są szansę że też będą! Wiedziałem.
- Ja Cream! Obiecuje ci że cię rozszarpie to chińsko podróbko sonica! Nawet w 1% jego nie przypominasz!- krzyczał tails. No z takiej strony go nie znałem.
- A jak chcesz to zrobić? Zaraz wypuścimy gaz który was zabije. Sonic też wam nie pomoże zdechł! Myślisz że teraz wyleci przez szyb wentylacyjny? N- nie dokończył ponieważ mu przerwałem.
- Prawidłowa odpowiedź brzmi ,,Tak" a nie ,,Nie"- powiedziałem. Za mną pojawił się shads Ash i Rouge.
- Ja się zajmę metal soniciem wy się zajmijcie nimi- Powiedziałem tak cicho bo oni usłyszeli. Spojrzałem się na nich a później energicznie rzuciłem się na moją podróbkę. Zaczęliśmy się nawalać. W niektórych momentach widziałem jak oni pomagają się wydostać reszcie.
- Myślisz że mnie pokonasz?- prychnął.
- Podróbki zawsze się szybciej rozwalają od oryginałów. Odpowiedziałem i znów na niego skoczyłem.
- Wiesz co? Szkoda mi na ciebie mojej energii.- powiedział i wyjął jakiś kontroler. Cholera.
- Jeden guzik. I po problemie.- dokończył i wyszedł z pokoju. Nie nie nie zamknął te cholerne drzwi! Nagle zaczął lecieć jakiś zielony gaz.
- To nasz koniec! Krzyczała Amy.
- Nie. Rouge dasz radę nas wszystkich zabrać do wentylacji?- powiedziałem.
- Myślę że tak chodźcie.- powiedziała i zaczęła nas zabierać do wentylacji. Powiedziałem że ja idę jako ostatni. Gaz coraz szybciej nam się okazywał. Gdy była moja kolej rouge już ledwo mogła podlecieć. Gdy już mnie wzięła upuściła mnie.
- R-rouge L-leć już ja dam radę..- powiedziałem kaszląc.
- Nie zostawię cię tu! Krzyknęła też kaszląc.
- Ja s-sobie dam radę.. LEĆ!- krzyknąłem. Z racji że ledwo już mogła oddychać odleciała. A ja już ledwo widziałem i oddychałem. Oczy mi się zamknęły. Usłyszałem jakiś trzask. Ale to już nie było ważne. Powoli traciłem przytomność. Czy to mój Koniec..?


Don't believe him! HE'S LYING!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz