Nowe spojrzenie

Začať od začiatku
                                    

Oczywiście, że masz prawo do własnego życia, ale czemu my mamy być jakimiś pieskami, choć w sumie Will już nim jest. ,,Nie jestem bez serca to mama kazała mi taka być" wow, dobra pierdole idę z nią porozmawiać, ale najpierw muszę to wszystko przegadać z Shanem.  Dobrze odgrywasz sposób mówienia Hailie zaśmiałem się w myślach.

- Mellody - zaczął ostro Vince może i dobrze, że to przerwie bo nie wiadomo jak daleko się posuną. 

- Zamknij się , nie wtrącaj się- odpowiedziała, i nawet Vincenta zamurowało nie wierzę, że to powiedziała, nie wierzę, że ktoś serio ma tyle odwagi i trochę też głupoty. Hailie oczywiście znów zaczęły ryczeć. To dziecko zaraz się odwodni jak tak dalej pójdzie

- Widzisz ty w kółko ryczysz, dorośnij w końcu  i przestań beczeć z każdego powodu- powiedziała lodowato, w tym momencie jedno jest pewne na pewno jej bratem jest Vince taki chłód tylko on ma. Chodź chyba jednak nie tylko on 

- To ty jesteś egoistką i do tego jesteś po prostu zazdrosna - powiedziała przez płacz Hailie a o co ona ma być zazdrosna?

- O co ma być zazdrosna? co? Może oto, że ludzie są dla ciebie mili z litości i współczucia . Nie dziękuję nie potrzebuje takich relacji - coś w tym jest no może akurat Will po prostu chce się nią opiekować tak o, ale still Mela ma racje. 

- Jesteś zazdrosna bo boisz się, że znowu ktoś będzie wolał mnie, tak jak mama- kurwa nie no super siostra z niej, jak kurwa można powiedzieć coś takiego. Mellody zamrugała, przez jej twarz przemknął zaledwie sekundowy cień zdziwienia i zranienia. 

- Wiesz co? Pierdol się 

- Mellody - tym razem wciął się Will, a Hailie to już nie upomnisz za to co jej powiedziała 

Po następnej wypowiedzi Mellody zaczynam podejrzewać, że może jednak jest trochę zazdrosna, choć nie dokładnie o to, co myśli Hailie, zresztą nie ważne zaraz jak skończą to pójdę i z nią porozmawiam.  Tylko o co chodzi z tym skarbem.

- Wiesz co ma to już gdzieś. Spoko bądź ta najważniejszą,  najlepszą jak zwykle. Przecież przez ostatnie 15 lat byłam tą drugą to żadna nowość - warknęła Mela no chyba każdy widzi, że trzeba ich wypytać o ich dzieciństwo z mamą - Ale wiedz, że sama jesteś jebaną egoistką, która nie widzi nic więcej poza swoimi problemikami- widziałem kątem oka, że Will zaciska pięści ze złości. 

- Jesteś okropna! Żałuję, że to nie ty zginęłaś zamiast mamy !- nie, nie, nie powiedziałaś tego. Nie no ja już nie wierzę w tę dziewczynę. Po tych słowach po policzku Mellody spłynęła jedna pojedyncza łza, a to i tak było najwięcej ile widzieliśmy od kiedy są u nas.

- Ja też - odpowiedziała cicho i mówiła jeszcze coś na od chodne ale mój mózg się wyłączył. Czy ona chciała się zabić ?! to było najważniejsze pytanie w mojej głowie i gdy po chwili rozmowy u Hailie ta wyrzuciła nas, chciałem już iść do Mellody, ale Vincent przemówił.

- Idźcie do siebie i dajcie im dzisiaj spokój, proszę zejdźcie za godzinę do salonu, Will chodź za mną- powiedział opanowany, każdy z nas poszedł do siebie. 

Oczywiście od razu poszedłem na balkon i tak jak się spodziewałem zastałem tam Shane. 

- Ale się porobiło co nie?- powiedział gdy usiadłem obok niego 

- Hailie przesadziła - zacząłem, muszę wiedzieć czy on stanie murem za Hailie czy zobaczy jej winę 

- To prawda i to ostanie zdanie. Co prawda Mellody też popłynęła za daleko, ale tym ostatnim zdaniem i tym, że mama wolała ją Hailie zdecydowanie przesadziła. No bo jak w ogóle można powiedzieć coś takiego do swojej siostry, jak można coś takiego powiedzieć do swojego bliźniaka- nakręcił się Shane. - myślisz, że to prawda?

- To o mamie ?- dopytałem, a on pokiwał głową. No dobra lepiej, jak mu powiem o tej podsłuchanej rozmowie. - Myślę, że tak. Słuchaj Shane ja kiedyś usłyszałem jak Mellody mówi do księżyca, czy coś. Nie patrz się tak na mnie - powiedziałem i zobaczyłem jego spojrzenia na tą wiadomość - zresztą ważne jest to co do niego mówiła słuchaj...

I opowiedziałem mu wszystko. 

- O boże myślisz, że powinnyśmy pójść do niej i z nią o tym pogadać - zaproponował Shane po chwili ciszy gdy to wszystko przetwarzał. 

- Taki miałem zamiar, ale teraz musimy iść na tą pogadankę w salonie - odpowiedziałem i poszliśmy razem na dół.

- No jesteście - przywitał nas Dylan, a o dziwo to Will, a nie Vincent zaczął przemawiać

- Zostawcie dzisiaj już dziewczyny same. Jutro po szkole z nimi pogadamy by wyjaśnić tą kłótnie na korytarzu. I porozmawiamy z nimi wszyscy jednak liczę, że będziecie umieli się zachować. I czy może któryś wie coś o tym co spowodowało tą kłótnię 

- Przecież słyszałeś - powiedział Shane - Mellody wybuchła i powiedziała przecież wszystko co ją uwierało od dawna. A ty taki spec od uczuć się nie domyślił reszty 

- Po pierwsze Mellody mocno przesadziła i jutro zostanie ukarana za swoje zachowanie - nie wierzę, a co z jego świętą Hailie 

- A co z Hailie ?- spytałem - ona też zostanie ukarana? - Will już chciał zaprzeczać jednak na szczęście Vince był szybszy 

- Oczywiście, obydwie przesadziła i powiedziały o kilka słów za dużo.

- A możemy iść porozmawiać z Hailie - zapytaliśmy jednocześnie z Shanem 

- Nie. Dajcie jej czas na zastanowienie się nad swoimi słowami, a jutro zobaczymy jak będą się zachowywać- powiedział ostro i zakończył nasza rozmowę Vincent.

Nie no ja już w nich nie wierzę, a szczególnie w Willa czy Hailie serio tak go omamiła, że nie dosłyszał, ze jego malutka powiedziała do siostry, ze wolałaby aby to ta zginęła. 

Jutro pójdziemy z nią pogadać i z tą myślą zasnąłem.


No witajcie kochani ponownie 

Za tydzień wracamy już do perspektywy Hailie i dnia po kłótni, szczególnie, ze od przyszłego weekendu mam ferie więc będę mogła sobie na spokojnie pisać 

Mam nadzieję, że podobała wam się zmiana perspektywy i do zobaczenia za tydzień

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now