29

47 6 1
                                    

- Wykluczone. - Głos matki nie wnosił sprzeciwu. - Absolutnie wykluczone, niech wsadzi sobie te pieniądze w dupę.

Spojrzałam na nią zaskoczona, nawet w kłótniach rzadko bywała wulgarna. Reakcja na czek od Hosakiewicza była dla mnie zaskoczeniem. Matka wręcz poczerwieniała ze złości, choć tym razem była ona ewidentnie skierowana w stronę starszego pana. 

- A powiesz mi chociaż dlaczego? - spytałam, bo od początku zakładałam, że matka może nie przyjąć pieniędzy. Byłam gotowa na taką odpowiedź. - Nie naciskam, jestem po prostu ciekawa - dodałam, widząc jej pretensjonalny wyraz twarzy. 

Westchnęła i przetarła oczy wierzchem dłoni, a potem opuszkami zebrała spod nich rozmazane cienie do powiek i drobinki tuszu.

 - Powiem - zaczęła, ale wpatrywała się we mnie przez chwilę bez słowa. Poczułam się nieswojo, miałam wrażenie, że jej spojrzenie przenika przez moją głowę, przez co z łatwością mogła odczytać moje myśli. - Ale najpierw ty mi powiesz, co tak naprawdę robiłaś w firmie HOSA?

Szlag. Matka nie dała się zwieść tłumaczeniem o reklamacjach. Wiedziała, że prędzej przeskoczyłabym przez płonącą obręcz niż z własnej woli umówiła się na spotkanie z Hosakiewiczem w celu omówienia reklamacji.

- Mamo... - zaczęłam, ale nie miałam możliwości sprzedania jej jakiejś wymówki. W głowie miałam pustkę. - Masz rację, wpadłam na Hosakiewicza przypadkiem - przyznałam, uciekając spojrzeniem od jej oceniających oczu.

- Spotkałaś się z nim? - spytała, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Cały czas się spotykacie? Ta szopka z depresją była żeby mnie zmylić?

Wciągnęłam ze świstem powietrze i milczałam. Jak mogła coś takiego powiedzieć? Może ostatnio nie byłam z nią w pełni szczera, ale tylko dlatego, że to ona oszukiwała mnie i traktowała z góry. Jakim musiałabym być człowiekiem, aby symulować zły stan zdrowia żeby ją okłamać? Naprawdę uważała, że wylądowałam w szpitalu, żeby coś jej udowodnić?

Każda rozmowa z nią sprowadzała się do tego, że miałam ochotę wstać, wyjść i nie wrócić. Tym razem jednak przymknęłam na chwilę powieki i wzięłam kolejny wdech, wypuszczając powietrze znacznie wolniej. 

- Tak, spotkałam się z nim. Od niedawna zaczęliśmy się znów widywać - odpowiedziałam, otwierając oczy.

Jeszcze zanim to wyznałam widziałam po jej minie, że coś do niej dotarło. Była świadoma, że przegięła i chociaż to było dla mnie jakimś pocieszeniem. Moja matka nie była głupia. Zachowywała się w głupi sposób, ale po wybuchu złości i wyrzuceniu z siebie czegoś, czego nie powinna, prawdopodobnie zawsze wiedziała, że postąpiła źle. Gorzej było później z faktycznym przyznaniem się do błędu.

W tamtym momencie siłę żeby zachować spokój dało mi tylko jedno. Coś, o czym pomyślałam dopiero po skończeniu szkoły średniej. To chyba wtedy w życiu większości młodych ludzi przychodzi ten moment, kiedy nabierają samodzielności. Nawet ja, która cały czas mieszkała z matką, czułam, że zaszła we mnie wtedy jakaś zmiana. W wakacje po liceum zrozumiałam, że nie wolno winić innych za błędy, które popełniają. Również dorosłych. Bo co znaczyła wtedy dorosłość?

To było dla mnie przełomowe odkrycie, że dorosłość to nie jakaś wyznaczona kreska, za którą przychodzą do człowieka gotowe odpowiedzi. W końcu każdy przeżywa życie tylko raz. Dla mojej matki wszystko to, co działo się wokół nas też było nowe. Każdy dzień był inny, nie mogła w żaden sposób przygotować się na to, co przyniesie życie. Czy ktokolwiek mógł?

- Hosakiewicz chciał nas kiedyś oszukać - powiedziała Anna, całkowicie porzucając temat Gabriela, po czym przeniosła wzrok ze mnie na widok za oknem. - Kiedy zaczynałam biznes, on był najbogatszym człowiekiem w tym mieście. To on ustawiał innych przedsiębiorców, a wiesz, że po upadku komunizmu polska gospodarka wiele lat stawiała pierwsze pewne kroki pod względem prywatnych firm. Służył dobrą radą, pomagał rozwijać się innym. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Hosakiewicz był ode mnie starszy, doświadczony, miał głowę pełną pomysłów. Pamiętasz, jak ojciec Marii musiał przenieść firmę?

NIEWINNYWo Geschichten leben. Entdecke jetzt