Rześki wiatr. 2️⃣9️⃣

2.6K 84 38
                                    

W pierwszym momencie doznałam szoku.

Nie poznałam pomieszczenia w którym się obudziłam, lecz na szczęście szybko sobie wszystko przypomniałam i wstałam oddychając z ulgą.

Rozejrzałam się po pokoju.

Meble były w kolorze jasnego brązu. Zaraz po wejściu do pomieszczenia rzucało się w oczy ogromne łóżko z baldachimem i tego samego koloru pościelą.

Na przeciwko niego był wielki taras. To właśnie w jego kierunku się udałam, i to właśnie na nim doznałam kolejnego szoku.

Widok był obłędny.

Zza palm i kolorowych roślin, widać było niekończące się błękitne morze. Razem ze złocistym piaskiem na plaży dawało cudowne wrażenie, bycia w innej krainie.

Zawiał wiaterek, przez co się cofnęłam z powrotem do pokoju, uświadamiając, że przecież jestem w krótkim rękawku.

A co do mojego ubioru, to wciąż byłam w tym po podróży.

Rozejrzałam się za walizką i kiedy ją ujrzałam, schowaną pod łóżkiem, po nią sięgnęłam.

Okazała się jednak pusta.

Rozejrzałam się więc znów, tylko tym razem za drzwiami do ewentualnej garderoby.

Nie było takich.

Ale za to była duża szafa, do której zajrzałam.

Ktoś mnie rozpakował, w czasie kiedy spałam i nie powiem, ucieszyło mnie to. Przynajmniej ja nie musiałam.

Wybrałam ubranie, czyli szare dresy i białą bluzę z czarnymi napisami i tego samego koloru kapturem.

Nie był to mój styl, bo dużo bardziej lubiłam kolorowe rzeczy, ale nie chciało mi się dalej szukać.

Skierowałam się w stronę łazienki, która na szczęście była w moim pokoju.

Była śliczna z dużą ilością roślin i drewnianymi dodatkami. 

Jak zauważyłam, była wyposażona.

Wskoczyłam pod prysznic i umyłam się tutejszym żelem, a po tym wytarłam się tutejszym ręcznikiem i umyłam zęby tutejszą szczoteczką i pastą.

Wskoczyłam w ubrania i doprowadziłam włosy do ładu.

Dopiero wtedy zdecydowałam się na wyjście z pokoju.

Po wyjściu na jasny korytarz, ujrzałam drewniane schody.

Zeszłam po nich i chwile przechadzałam się po domku.

Muszę przyznać, że był bardzo gustowny, klimatyczny i przytulny.

Odkryłam jednak, że moich braci nie ma.

Musieli spać, a mnie męczyło pragnienie, więc zdecydowałam, że sama podejmę się tego wyzwania i sama się obsłużę.

Udało się i w czasie, kiedy sączyłam napój, usłyszałam, że ktoś właśnie wchodzi do kuchni.

Byłam przekonana, że to któryś z braci, dlatego dopiero kiedy byłam nawodniona i odstawiłam szklankę do zlewu odwróciłam się z uśmiechem.

Malutka Hailie Monet Where stories live. Discover now