Obudził mnie czyiś krzyk. Myślałam, że spadamy i pisnęłam. Chłopcy się przestraszyli i w sekundę się przy mnie pojawili.
- Hailie? Co się stało? - Zadawali pytania.
- Ja... ja miałam, że spadamy.
- Spokojnie. - Shane mnie przytulił. - Misiu... przepraszamy. To przez naszą grę.
Pokiwałam głową i odwzajemniłam uścisk. Reszta braci również mnie przeprosiła i wtedy Tony poklepał mnie po głowie.
- Już jest git?
- Tak. Tylko chce mi się pić. - Poprosiłam na co Dylan podał mi butelkę z wodą. Bliźniacy wrócili do grania, a Dyl usiadł obok mnie. Po paru chwilach rozmawiania ujrzeliśmy Stewardessa, który jechał z takim śmiesznym stolikiem na kółkach.
- No to pora na obiad. - Rzekł chłopak i potarł ręce, a następnie kliknął dwa guziki pod naszymi fotelami i nagle przed nami rozłożył się szeroki stół.
- Wow, Dylan... Jak ty.. jak ty to zrobiłeś? - Podniosłam brwi i przycisnęłam dłonie do klatki piersiowej.
- Pięć zdań. Prywatny samolot ma swoje plusy.
- To jest pięć słów, nie zdań Dylan. Prześpij się zaraz. - Zmrużyłam brwi, a chłopak na moje słowa lekko trącił mnie w bok. Chyba chciał coś powiedzieć, ale właśnie przed nami postawiono posiłek.
Dylan włożył mi słuchawki w uszy i włączył mi ciekawskiego Georga. Sam zrobił to samo i zaczęliśmy jeść. W sumie się zdziwiłam, że to zrobił bo ja sama, nawet jak mieszkam z mamą tak nigdy nie robiłam, lecz nie narzekałam.
Jedzenia naprawdę było smaczne. Ryż z warzywami i z kurczakiem był pysznie przyrządzony. Co prawda nie równał się z tym co robiła Eugenia, ale ze smakiem się nim zajadałam.
Kończył się drugi odcinek, a ja jeszcze się wsunęłam połowy porcji. Spojrzałam się na Dyla - spał. Tony również drzemał, a Shane oglądał film. Stwierdziłam, że w sumie, to nie jestem już głodna. Zachciało mi się jednak do toalety, więc wyślizgnęłam się spomiędzy siedzeń i potruchtałam do pomieszczenia.
Łazienka, jak na te w samolotach była naprawdę spora i ładna. Załatwiłam się i umyłam ręce. Już miałam wychodzić, kiedy przypomniało mi się, że muszę spłukać wodę. Odszukałam przycisk i go wcisnęłam. Spodziewałam się dźwięku spuszczane wody, lecz zamiast tego rozbrzmiał okropnie głośny syk.
Bardzo, naprawdę bardzo się przestraszyłam i wybiegłam z łazienki z płaczem. Biegłam tak szybko jak potrafiłam i po paru sekundach rzuciłam się na Shane'a, płacząc w jego bluzę.
- Kurw... Jezu, dziewczynko! Co się stało? - Zaniepokoił się mój brat i szybko mnie podniósł sadzając mnie na swoich kolanach.
Ja tylko podniosłam drżący wskazujący palec i wskazałam nim na drugi koniec korytarza. On wstał wciąż trzymając mnie na rękach i skierował się w tamtą stronę.
- Chodzi o spuszczanie wody prawda? - Zapytał, a ja mu przytaknęłam marszcząc brwi. Skąd wiedział? - Też tak miałem jak byłem mały. - Odpowiedział mi pomimo, że go nie zapytałam. - Nie bój się. Jest taki głośny odgłos, bo kiedy spuszczasz wodę to, to wylatuje z kibelka. A przez ciśnienie i szybkość samolotu jest to kurewsko głośne. Znaczy bardzo. Bardzo głośne.
- Czyli to nie jest potwór Spuszczatek? - Zapytałam z zaszklonymi oczami.
- Nie. - Zaśmiał się.
Wróciliśmy na miejsce. Shane wziął mnie na swój fotel i razem oglądaliśmy jakiś film. Nudził mnie i chłopaka chyba też bo po chwili usłyszałam jego chrapanie.
YOU ARE READING
Malutka Hailie Monet
ספרות נוערHej! To jest moja wersja Rodziny Monet od Weronki Anny Marczak. Opowiadanie, jeśli mogę tak to nazwać jest o tym, że Hailie trafia do braci jako mała dziewczynka, a różnica między nimi jest dosyć spora. Między bliźniakami, a Hailie jest 10 lat różni...