Bezchmurne niebo. 2️⃣0️⃣

3.3K 89 65
                                    

Obudził mnie czyiś krzyk. Myślałam, że spadamy i pisnęłam. Chłopcy się przestraszyli i w sekundę się przy mnie pojawili.

- Hailie? Co się stało? - Zadawali pytania.

- Ja... ja miałam, że spadamy.

- Spokojnie. - Shane mnie przytulił. - Misiu... przepraszamy. To przez naszą grę.

Pokiwałam głową i odwzajemniłam uścisk. Reszta braci również mnie przeprosiła i wtedy Tony poklepał mnie po głowie.

- Już jest git?

- Tak. Tylko chce mi się pić. - Poprosiłam na co Dylan podał mi butelkę z wodą. Bliźniacy wrócili do grania, a Dyl usiadł obok mnie. Po paru chwilach rozmawiania ujrzeliśmy Stewardessa, który jechał z takim śmiesznym stolikiem na kółkach.

- No to pora na obiad. - Rzekł chłopak i potarł ręce, a następnie kliknął dwa guziki pod naszymi fotelami i nagle przed nami rozłożył się szeroki stół.

- Wow, Dylan... Jak ty.. jak ty to zrobiłeś? - Podniosłam brwi i przycisnęłam dłonie do klatki piersiowej.

- Pięć zdań. Prywatny samolot ma swoje plusy.

- To jest pięć słów, nie zdań Dylan. Prześpij się zaraz. - Zmrużyłam brwi, a chłopak na moje słowa lekko trącił mnie w bok. Chyba chciał coś powiedzieć, ale właśnie przed nami postawiono posiłek.

Dylan włożył mi słuchawki w uszy i włączył mi ciekawskiego Georga. Sam zrobił to samo i zaczęliśmy jeść. W sumie się zdziwiłam, że to zrobił bo ja sama, nawet jak mieszkam z mamą tak nigdy nie robiłam, lecz nie narzekałam.

Jedzenia naprawdę było smaczne. Ryż z warzywami i z kurczakiem był pysznie przyrządzony. Co prawda nie równał się z tym co robiła Eugenia, ale ze smakiem się nim zajadałam.

Kończył się drugi odcinek, a ja jeszcze się wsunęłam połowy porcji. Spojrzałam się na Dyla - spał. Tony również drzemał, a Shane oglądał film. Stwierdziłam, że w sumie, to nie jestem już głodna. Zachciało mi się jednak do toalety, więc wyślizgnęłam się spomiędzy siedzeń i potruchtałam do pomieszczenia.

Łazienka, jak na te w samolotach była naprawdę spora i ładna. Załatwiłam się i umyłam ręce. Już miałam wychodzić, kiedy przypomniało mi się, że muszę spłukać wodę. Odszukałam przycisk i go wcisnęłam. Spodziewałam się dźwięku spuszczane wody, lecz zamiast tego rozbrzmiał okropnie głośny syk.

Bardzo, naprawdę bardzo się przestraszyłam i wybiegłam z łazienki z płaczem. Biegłam tak szybko jak potrafiłam i po paru sekundach rzuciłam się na Shane'a, płacząc w jego bluzę.

- Kurw... Jezu, dziewczynko! Co się stało? - Zaniepokoił się mój brat i szybko mnie podniósł sadzając mnie na swoich kolanach.

Ja tylko podniosłam drżący wskazujący palec i wskazałam nim na drugi koniec korytarza. On wstał wciąż trzymając mnie na rękach i skierował się w tamtą stronę.

- Chodzi o spuszczanie wody prawda? - Zapytał, a ja mu przytaknęłam marszcząc brwi. Skąd wiedział? - Też tak miałem jak byłem mały. - Odpowiedział mi pomimo, że go nie zapytałam. - Nie bój się. Jest taki głośny odgłos, bo kiedy spuszczasz wodę to, to wylatuje z kibelka. A przez ciśnienie i szybkość samolotu jest to kurewsko głośne. Znaczy bardzo. Bardzo głośne.

- Czyli to nie jest potwór Spuszczatek? - Zapytałam z zaszklonymi oczami.

- Nie. - Zaśmiał się.

Wróciliśmy na miejsce. Shane wziął mnie na swój fotel i razem oglądaliśmy jakiś film. Nudził mnie i chłopaka chyba też bo po chwili usłyszałam jego chrapanie.

Malutka Hailie Monet Where stories live. Discover now