Nieelegancko. 4️⃣4️⃣

2K 88 25
                                    

Perspektywa Adriena Santana

Właśnie był pogrzeb mojej matki.

Mojej ukochanej i mocno wspierającej mnie matki.

Wstrząsnęło to całą naszą rodzinę, jednak czułem, że jedną z najbardziej dotkniętych przez to osób byłem ja.

Na początku starałem się nie płakać. Wiedziałem znakomicie, że nie mogę ukazywać słabości.

Jednak po tej długiej i ciężkiej walce ze samym sobą, przegrałem.

W końcu to pogrzeb mojej mamy - tłumaczyłem sobie. To normalne, że uroniłem parę łez.

Zerknąłem na moją siostrę.

Kurewsko mocno płakała.

Na ten widok zakuło mnie serce i bez zastanowienia oplotłem ją ramieniem, przyciskając do swojego boku.

Delikatnie się trzęsła i wtedy zrozumiałem, że płakanie, było błędem.

Nie mogę tego robić.

Nie mogę sobie na to pozwalać.

Nie przy tych wszystkich ludziach.

Nie przy niej.

Szybkim ruchem wytarłem policzki i w tym momencie runął deszcz. Nie, to nie był deszcz. To była istna ulewa.

Przymknąłem oczy.

Marzyłem tylko o tym, aby już znaleźć się w moim pokoju.

Aby ściągnąć ten garnitur, przykryć się kocem, położyć przed telewizorem i nic nie robić. Choć przez chwilę zapomnieć.

Zapomnieć o mamie.

W tym momencie sobie o czymś  przypomniałem.

A raczej o kimś.

Powinna tu gdzieś być...

Rozejrzałem się po zgromadzonych tu ludziach i ją dostrzegłem.

Nie do końca to rozumiałem.

Widziałem ją tylko raz w życiu. Raz.

I ten jedyny raz, kiedy na nią tak patrzyłem zapominałem o wszystkich problemach. Po prostu obserwując jak raczkuje po naszym dziwnym i niebezpiecznym świecie, było coś niesamowitego.

Właściwie to wtedy, na balu, przyglądałem się jej praktycznie bez przerwy. Ale tylko przez jeden wieczór.

Miała ciągle taki szeroki uśmiech.

Sporo wtedy tańczyła ze swoimi braćmi.

Miała tą swoją sukienkę, za zapewne kilkanaście tysięcy dolarów.

Nie przejmowała się, że ją pobrudzi. Cieszyła się życiem, którego była pełna.

Pomimo iż wygląda na to, że ma beztroskie dzieciństwo, dobrze wiem, że wcale takie nie jest. I za to ją podziwiam.

Ma dopiero jakieś sześć lat, a przeszła więcej niż nie jeden dorosły, i wciąż zawsze ma ten ogromny łuk na twarzy.

Teraz jednak tak nie było.

W tym momencie płakała. I to mocno.

Nie rozumiałem tego. Przecież nigdy nawet nie poznała mojej matki. Ba, nawet jej nie widziała.

Dlaczego więc teraz tak przeraźliwie tonęła we własnych łzach?

Przyglądałem jej się. Możliwe, że ciut za długo, ponieważ prawdopodobnie poczuła to i również spojrzała się w moją stronę.

Malutka Hailie Monet Donde viven las historias. Descúbrelo ahora