Rozdział 30

494 70 63
                                    


Bonusik dla @EdytaCe ;) 


Długo myślałam o całej sytuacji. Udawałam, że słucham tego, co mówi do mnie mama, a mówiła wiele i w sumie o niczym, po prostu próbowała robić cokolwiek. Czując, że męczymy się obie, powiedziałam, że może już jechać do domu, bo Caden niedługo będzie. Nie skłamałam, naprawdę pokazałam jej wiadomość od niego. Co prawda w następnej dodał, że jeszcze musi coś załatwić po drodze i mam mu dać znać, gdybym została sama. Nie wiedziałam, czy naprawdę unika spotkania z moją matką, bo teraz mało mnie to obchodziło. Czułam, że chcę zostać sama.

Wyszła. Stałam przy oknie, czekając aż zobaczę jej odjeżdżający samochód. Odetchnęłam, gdy zniknął, choć nagłe cisza i spokój stały się przytłaczające. Zostając sama, czułam się bezbronna, nie wiedząc, komu mogę ufać. Odnosiłam wrażenie, że zaczynam wariować.

Napisałam Cadenowi wiadomość, po czym zakopałam się pod kocem, chcąc zniknąć. Poszłam spać, bo tylko tak mogłam uciec przed światem. Kiedyś szukałabym nowych przygód dodających energii, dziś nie byłabym w stanie.

Po jakimś czasie usłyszałam dzwoniący telefon i walenie w drzwi jednocześnie. Poderwałam się z kanapy, odrzucając koc. Sprawdziłam przez judasz i się nie myliłam. Caden.
– Przepraszam – zaczęłam, widząc jego minę. – Zasnęłam.

– A ja prawie dostałem zawału. – Przekroczył próg, od razu chwytając mnie w ramiona. – Takie rzeczy się dzieją, a ty nagle nie otwierasz i nie odbierasz. Chcesz, żebym osiwiał? – Wzmocnił uścisk, tuląc mnie aż za mocno.

– Przepraszam – odpowiedziałam, jeszcze nie do końca obudzona.

– Już w porządku, kochanie. – Puścił mnie, po czym wrócił na klatkę, schylił się po torbę i zamknął za sobą drzwi.

Wtedy do mnie dotarło, że zostanie na kilka dni. Lubiłam być sama, nawet wolałam mieć swoje życie tylko dla siebie. Taki był plan, tak sobie ostatnio postanowiłam, że będę żyć. A jednak jedno zdarzenie prowadzi do następnego i nagle wcale nie chciałam być sama. Pragnęłam czuć, że jest obok ktoś, kto mnie obroni.

Uśmiechnęłam się do Cadena, obejmując się ramionami. Nawet nie rozebrał kurtki, podszedł bliżej i pozwolił, żebym znalazła oparcie w jego uścisku. Zmieniłam pozycję, splatając palce za jego plecami. Przymknęłam powieki, będąc wdzięczna, że kiedy wszystko się waliło, w tym moja psychika, los postawił na mojej drodze właśnie jego.

Staliśmy tak dłuższą chwilę w bezruchu, nie mówiąc nic. Czekał aż nabiorę mocy i nabrałam. Wtedy odsunęłam się odrobinę, patrząc w jego spokojne oczy.
– Nie chciałam cię wystraszyć. Byłam tak zmęczona psychicznie, że musiałam się odciąć od świata i zasnęłam.

Nagle na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
– Mama aż tak cię wymęczyła swoją osobowością?

Parsknęliśmy równo śmiechem. Fajnie, że potrafił tak odwrócić sytuację. Ucałował moje włosy.
– Jadłaś coś?

– Tak. Mama mnie nakarmiła, a ty?

– O mnie się nie martw. – Machnął ręką, po czym schylił się po swoją torbę. – Kupiłem popcorn. Może obejrzymy coś wesołego?

– Dobry pomysł.

Kiedy on przygotowywał popcorn i dzbanek herbaty, ja szukałam jakiegoś wciągającego serialu. Przyszedł po chwili z opakowaniem moich tabletek w ręce.

– Co to? – Zmarszczył brwi, okazując swoje zdziwienie.

Zagryzłam wargę, mentalnie bijąc się w czoło, że ich nie schowałam po wzięciu jednej, ale nie byłam nauczona do chowania czegokolwiek we własnym domu.

Natchnienie (zakończona)Where stories live. Discover now