Tak, żeby nikt nie przeoczył, informuję, że dodałam dziś dwa rozdziały 8 i 9 ;)
Wciąż myślałam o tym, że Caden ma w domu poleconą przeze mnie książkę. Przeczytał ją w jeden wieczór, żeby sprawdzić każdą scenę? Czy wręcz odwrotnie? Delektował się pikantnymi szczegółami, rozmyślając o tym, jak wcielić to na naszych randkach?
Przechodził mnie dreszcz i ściskało w brzuchu na myśl, że będziemy razem eksperymentować.
A może ten ścisk nie był wywołany oczekiwaniem, a strachem?To jeszcze nie było nic pewnego. Mógł uznać mnie za wariatkę i zniknąć, zamiast zagrać w bardzo pociągającą grę, która budziła ogrom emocji. Całymi dniami rozmyślałam o tym, gdzie i jak odtworzy wymarzoną scenę z książki. Tyle że w roli głównej bohaterki wystąpię ja. A to wcielanie się w role, odtwarzanie scen i wyczekiwanie, aż w końcu to zrobimy, działało na mnie piorunująco. Nie potrafiłam skupić na niczym innym, w myślach wciąż ulepszając swoją wizję.
Ten romans, który się jeszcze na dobre nie zaczął, już spalał mnie od środka. W końcu mogłam zatracić się, zapomnieć, że świat wokół jest prawdziwy, bolesny i trudny. Wolałam uciekać w swoje panowanie nad każdym szczegółem życia. W ten sposób czułam się bezpiecznie.
Tylko wciąż uciekając, mogłam nie pozwolić się dogonić.
Matt w końcu odpuścił. Nie pisał, nie dzwonił i miałam nadzieję, że tak już zostanie. Za to sąsiad albo zmienił swój plan dnia, albo mnie unikał, ale rzadko kiedy spotykaliśmy się na klatce lub w windzie.
W sobotę, jak zawsze, poszłam pobiegać przed drugim śniadaniem. Nie ja jedna uprawiałam sport w parku o tej godzinie, więc każde złe przeczucie bagatelizowałam, podgłaszając muzykę. Były to raczej ciężkie brzmienia. Właśnie w tych momentach stawałam się prawdziwą sobą i wyrzucałam z ciała stres całego tygodnia.
Takie oczyszczenie było mi bardzo potrzebne dla zachowania równowagi.
Niemożliwym jest udawanie bez przerwy. Czasem trzeba pozwolić sobie na zmierzenie się z żalem, bólem i złością.
Następnie miałam w planie kąpiel, medytację na uspokojenie i przygotowanie pysznego obiadu, który zjem przy jakimś totalnie odmóżdżającym programie. Coś w stylu jak ludzie remontują domy, mają kilkoro małżonków, wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu miłości lub cokolwiek innego, co wspaniale się sprzedaje, bo wciąga. Nie byłam z żadnym z tych programów na bieżąco, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Ważne, że działało, jak miało zadziałać.
Weszłam po schodach na drugie piętro z torbą drobnych zakupów. Kiedy tylko zobaczyłam, kto stoi przed moimi drzwiami, zadusiłam jęknięcie, wyjmując z ucha słuchawkę.
– Cześć, mamo.– Cześć. – Uśmiechnęła się szeroko.
Podeszłam bliżej, wkładając klucz do zamka.
– Długo czekałaś?– Nie, poznałam twojego sąsiada. Powiedział, że niedługo powinnaś wrócić. Swoją drogą on i ten pies wyglądają razem jak wyciągnięci z filmów o przestępczych dzielnicach.
– Ciii! – Odwróciłam gwałtownie głowę, uciszając ją, bo stałyśmy niemal pod jego drzwiami. – Oszalałaś? Chcesz, żebym miała z nim problemy?
– Co? Był całkiem miły.
– Jezu. – Przewróciłam oczami, otwierając przed nią szeroko drzwi. – Wejdź już i nie rób mi wstydu.
Gdy za nami zamknęłam, wyprostowałam się, bo uderzyło we mnie pewne pytanie.
– A skąd Parker wiedział, że niedługo wrócę?Wzruszyła ramionami, ściągając buty.
– O, znacie się po imieniu? To dobrze, że nie jesteś tu sama. – Poszła do kuchni, chociaż ja wciąż stałam osłupiała w przedpokoju.
YOU ARE READING
Natchnienie (zakończona)
ChickLitJedna kobieta. Czterech mężczyzn. I ktoś, kto niszczy jej życie. Każdy dzień Chloe Mills jest szczegółowo zaplanowany, a każde odstępstwo wyprowadza ją z równowagi. Jest przesadnie zorganizowana, co przeszkadza jej bliskim. Tylko w dwóch życiowych s...