Rozdział 19

500 74 82
                                    

Dla @ErinSilver1988 ;)


Leżeliśmy w pościeli w mojej sypialni. Byłam zamroczona winem, dlatego myślałam, że pójdziemy spać. Poczułam delikatny pocałunek na ramieniu, westchnęłam. Kolejny, a wraz z nim ciepłą dłoń, masującą moje biodro. Przeciągnęłam się, przewracając się na plecy. Nie otworzyłam oczu, a miękkie usta dotknęły moich. Pachniał jakoś inaczej, jednak nie zareagowałam, grając w grę na muskanie się niecierpliwymi językami. Nabrałam powietrza nosem i wypuściłam go głośno, otaczając kark mężczyzny rękami. Rozchyliłam nogi, pozwalając jego dłoni zakraść się pod bieliznę.

Drażnił palcami moją cipkę, powodując kolejne, coraz głośniejsze oddechy. Jednym, gwałtownym ruchem zrzucił z nas kołdrę, a następnie ściągnął moją bieliznę. Chętnie uniosłam biodra, pozwalając mu na to. Spojrzałam w sufit, czując pocałunki na wewnętrznej stronie uda. Dosięgnęłam jego włosów, kiedy robił językiem to, co przed chwilą palcami.

– Tak – sapnęłam, masując skórę jego głowy. Zagryzłam wargę, mrucząc cicho i dając do zrozumienia, jak mi dobrze.

Nie chciał, żebym osiągnęła spełnienie. Odsunął się, uklęknął i masując moje uda, ułożył je tak, jak jemu było wygodnie.

W końcu rozchyliłam powieki. Oblizałam wargi, lustrując uważnie cudownie umięśnione i wytatuowane ciało. Nie robił nic. Nasycał się uwielbieniem w moich oczach. Karmił się tym, że czekam niecierpliwie, aż we mnie wejdzie.

– Na co czekasz? – spytałam prowokacyjnie.

Uśmiechnął się, nachylając ciałem do mojej twarzy. Zaatakował moje usta, całując, jakbym miała zniknąć. Pewnym siebie pchnięciem, złączył nasze ciała w jedno.

Poruszał się szybko, intensywnie, namiętnie. Bardzo tego chciał. Ja chciałam równie mocno. Łóżko skrzypiało, kiedy okazywał mi, jak bardzo mnie pragnął. Starałam się dotrzymać mu kroku. Sprawić, żeby uważał mnie za dobrą kochankę. Przestałam jednak nad tym panować, kiedy zaczynały mnie oblewać znajome uczucia.

– Tak, nie przestawaj, Parker – wyszeptałam, wbijając paznokcie w jego plecy.

– Parker?! – warknął wprost do mojego ucha, zastygając ciałem.

Wszystko się zmieniło w mniej niż sekundę. Silne dłonie, które jeszcze przed chwilą z uczuciem dopieszczały moje ciało, zaciskały się właśnie na mojej szyi.Z oczu Cadena wylewała się nienawiść i odraza, dostając się wprost do mojego serca. Zjebałam, więc teraz za to zapłacę.

– Ty, dziwko. O nim myślisz, gdy ja cię pieprzę?! – wrzasnął, dociskając mnie do materaca.

Próbowałam się bronić, rzucałam się i biłam w niego pięściami, ale był wiele większy, silniejszy, potężniejszy. Brakowało mi tlenu, łapczywie starałam się go nabierać, ale nie udawało się wziąć wystarczającego wdechu. Na języku poczułam smak wcześniej wypitego wina. To koniec. Umrę patrząc, jak kochanek morduje mnie z pogardą...

Odpływałam, poddałam się. Moje istnienie i tak niewiele było warte... Zamknęłam powieki, pogodzona z losem. Wino podeszło do gardła. To ostatnie, co miałam zapamiętać...

Poderwałam się do siadu, z dłońmi przy ustach. Nabrałam głęboko powietrza, hamując, dzięki Bogu, odruch wymiotny. Ramiona mi drżały, a ciało przechodził dreszcz za dreszczem. Zakręciło mi się w głowie, więc przymknęłam powieki, masując skronie.

– Jeezuu... – jęknęłam przeciągle, a następnie rozejrzałam się wokół.

W łóżku byłam sama, powoli docierało do mnie, że to wszystko mi się tylko przyśniło. Zajrzałam pod kołdrę, zauważając, że jestem kompletnie naga. Zaczynałam sobie przypominać wczorajszą noc. Kochałam się z Cadenem bardzo czule i namiętnie, a później poszliśmy spać. Zacisnęłam wargi, zastanawiając się, gdzie się podział i mając nadzieję, że jeśli gadałam coś przez sen, to tego nie usłyszał.

Natchnienie (zakończona)Where stories live. Discover now