Rozdział 13

574 69 50
                                    


Spotkania z Cadenem pochłonęły mnie bez reszty. Każdą wolną chwilę w swoim grafiku poświęcałam jemu. Ba! Zaczęłam go wpisywać, jakby już stał się częścią mojego życia. Nie wiedział oczywiście nadal o mojej manii planowania. Nie połączył tego z odgrywaniem scenek z książek. Nie domyślił się, że to mój sposób na kontrolę nawet w tej sferze życia.

Kiedy umawiałam się na scenę z książki mogłam nie tylko dać się całkowicie pochłonąć, udając, że ja to nie ja. Wiedziałam również czego się spodziewać. Mężczyźni myśleli, że jestem spontaniczna, wyzwolona, otwarta, a tak naprawdę wyglądało to zupełnie inaczej.

Niestety lub stety Caden poza zadowalaniem mnie w sferze cielesnej lubił również zabrać mnie na obiad, rozśmieszać i wpadać do mnie do pracy. To miłe, choć komplikowało mi postanowienie nie wchodzenia w kolejny związek. Jeszcze nie poszliśmy na całość, jeszcze nie rozmawialiśmy O NAS, a już nie szło do końca tak, jak sobie zaplanowałam. Nie potrafiłam jednak tak po prostu go porzucić. Za bardzo mnie przyciągał.

Umówiłam się z nim na kawę i szłam do kawiarni cała w skowronkach. Z daleka zauważyłam samochód Cadena, a kiedy podeszłam bliżej, aż przystanęłam. Wpatrywałam się w niebieski rower, próbując sobie przypomnieć, czy to ten sam? Czy to możliwe, że ten straszy człowiek siedzi teraz w kawiarni? To przypadek, że ciągle go spotykam? Zacisnęłam powieki, mocno potrząsając głową, żeby wyrzucić z siebie te myśli. Z boku pewnie wyglądałam na szaloną. I pewnie tak było. Przecież to mógł być zwykły człowiek, mieszkający po prostu w tym samym mieście, może nawet gdzieś niedaleko. To całkowicie normalne, że wpadamy wciąż na tych samych ludzi... To w ogóle mógł być rower należący do kogoś innego albo zupełnie nie ten, bo przecież widziałam go z daleka.

Tak to sobie tłumaczyłam, choć instynkt podpowiadał coś innego. Nie wierzyłam mu. Kiedyś, wracając z imprezy, przestraszyłam się samochodu z głośną muzyką i pijanymi mężczyznami w środku, więc instynkt kazał mi skręcić w ciemną uliczkę, zanim mnie zobaczą. To była zła decyzja.

Wzięłam głęboki oddech, nim ruszyłam dalej. Weszłam do środka. Caden od razu mnie zobaczył. Wstał i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech, czując się znacznie lepiej. Niestety tylko przez chwilę. Podchodziłam do stolika, rozglądając się po sali w poszukiwaniu właściciela roweru, ale nigdzie go nie widziałam.

– Wszystko w porządku? – Caden odsunął dla mnie krzesło.

– Tak. – Uśmiechnęłam się nieszczerze, bo znów poczułam drżenie w sercu, którego nienawidziłam. Bałam się, że nie opanuję swoich lęków przy towarzyszu, a nie chciałam się przed nim aż tak otwierać. Przed nikim nie chciałam.

– Kawy? – spytał z troską widoczną w oczach.

– Przydałby się mocny drink, żeby uspokoić nerwy – pomyślałam, lecz zajęłam swoje miejsce, przytakując głową. – Chętnie, dziękuję.

Poszedł zamówić, a następnie kiwnął mi, że musi skorzystać z toalety. Skupiłam się więc na widoku za oknem, dając sobie chwilę na uspokojenie. Dobrze, że poszedł. Potrzebowałam tej chwili. Zatraciłam się we własnych myślach, nerwowo bawiąc się łańcuszkiem przy szyi.

– Przygotowałaś już dla mnie nową książkę? – Caden zajął swoje miejsce, sprawiając, że się ocknęłam, podskakując w miejscu. – Chyba nie jesteś dziś w najlepszej kondycji? – stwierdził, świdrując mnie wzrokiem.

– Nie wyspałam się. – Machnęłam ręką, starając się przybrać wyluzowaną postawę. – Chyba zasnęłam na siedząco z otwartymi oczami. – Zaśmiałam się. – Kawa pomoże.

Natchnienie (zakończona)Where stories live. Discover now