Rozdział 28

501 22 3
                                    

Pov Emory

Nie wiem co strzeliło mi do głowy. Nie ma pojęcia o co chodzi, ale chyba mam fazę na potrzebę bliskości.

A to oznacza jedno. Zbliża mi się okres.

Nienawidzę tego czasu. Zwłaszcza, że mam strasznie bolesne miesiączki. Czasami nie wychodzę z łóżka, bo tak bardzo boli...

Mocniej się w niego wtuliłam, a on położył rękę na moich plecach.

- Coś się stało?

- Zbliża mi się okres - mruknęłam nie będąc pewna czy mnie usłyszał.

- Czyli spierdalam - chciał się podnieść, ale go przytrzymałam.

Wdech, wydech.

- Zostań ze mną - tym razem spojrzał na mnie z uniesioną brwią - Nie przyzwyczajaj się. Jak zbliża mi się okres to przytulam się do wszystkich - pokiwał głową - A skoro jesteś moim "chłopakiem" to po prostu mnie przytul i o nic nie pytaj - objął mnie i przycisnął wargi do mojego czoła.

- Zostanę - uniosłam kącik ust.

*****

Obudziłam się i odetchnąłam gdy nigdzie obok nie było bruneta.

Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło. Nie mam pojęcia.

Mogłam iść do Logana. On nie zadawałby pytań tylko by był.

Ale skoro wyszło tak, to trudno. Nawet lepiej, że poszedł. Nie chciałabym wiedzieć jego mordy od rana.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Jeszcze nic do mnie nie docierało. Było nawet za wcześnie bym wiedziała jak mam na imię. Ja byłam jeszcze w innym świecie.

Nadal śniłam o pięknym i łatwym życiu...

Dlatego czy zdziwiłam się gdy okazało się, że ktoś jest w łazience. Tym bardziej nie zdziwiłam się gdy tym kimś okazał się brunet. Jeszcze stojący pod prysznicem. Kurwa nago... Magicznie mój mózg się uruchomił i chciałam wyjść. Tylko zatrzymał mnie głos Williama.

- Chcesz dołączyć? - jak poparzona odwróciłam się w jego kierunku i od razu tego pożałowałam. Tym razem stał przodem. Od razu odwrócilam wzrok. Moje policzki na pewno były już czerwone.

Zajebiste rozbudzenie. Dziesięć na dziesięć.

- Motylku? Chyba nie powiesz, że się wstydzisz? - czułam dreszcze przechodzące przed kręgosłup na dźwięk jego głosu.

To nie za dużo? W końcu mieliśmy udawać, a mam wrażenie, że to udawanie skończyło się już dawno.

To zrobiło się naturalne i to mnie przeraża.

- Emey? Słownik się skończył? - i wtedy zamarłam. Poczułam jego dłoń na barku. Jego mokrą dłoń, a po chwili jak zamyka mnie w uścisku swoich ramion - Chodź - szepnął mi do ucha przez co od razu się odsunęłam - Co jest?

- Za bardzo się zbliżyliśmy, Will - uniósł brew.

- Zbliżyliśmy? Nie mów, że się zakochałaś - uniosłam na niego wzrok od razu zaprzeczając - To dobrze. Złamałbym ci serce.

To kolejny powód... Nie mogę się zakochać. Zresztą nie potrafię. Kayden... Chyba nadal coś do niego czuję i nie potrafię otworzyć się na nowe przyjaźnie, ani tym bardziej miłości.

- Nikt nie złamie mi serca.

- Jesteś tego pew...

- Przestań już - przerwałam mu - Idę dalej spać - pokiwał głową i mnie puścił. Wyszłam z łazienki i zamiast położyć się na łóżku usiadłam na parapecie otwartego okna. Dzisiaj było dość pochmurnie. Przynajmniej słońce nie raziło po oczach i nie było aż tak gorąco.

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyWhere stories live. Discover now