Rozdział 11

590 29 22
                                    

Pov Emory

William patrzył na mnie. Nie na Michaela. Na mnie. Patrzył w moje oczy, tak jak ja w jego i choć to mnie zaczęło przytłaczać nadal patrzyłam. Jego wzrok wypalał we mnie dziury. Czułam coś czego nie umiałam opisać.

 Nie zerwałam kontaktu wzrokowego dopóki szatyn się ode mnie nie odsunął.

- Emka już dobrze. Pogadam z nimi - łzy już przestały spływać po moich policzkach, a gdy spojrzałam w stronę tarasu by zobaczyć czy nadal patrzył nie zobaczyłam go. Nie było go tam.

Może mi się to po prostu przyśniło?

Pokiwałam głową i razem ruszyliśmy do auta.

- Jak chcesz to zostań z nimi - zwróciłam się do chłopaka gdy wsiadł do auta. Usiadłam z tyłu z myślą, że on usiądzie z przodu. Tylko on usiadł z obok mnie z tyłu.

- Jeśli mają dalej tak gadać to dziękuję za takie towarzystwo. Twoje jest dużo lepsze - czy ja się zarumieniłam? Oby nie.

- Na pewno chcesz jechać z nami?

- Tak - odparł krótko, a Logan odpalił silnik i ruszył z parkingu.

Kurde nie powinno mi być gorąco w jego towarzystwie. Tym bardziej, że centralnie przede mną siedzi Logan, ale... Otworzyłam okno, a przez wiatr trochę suszyłam moje mokre włosy.

Na samą myśl, że mam to myć już mi się nie chcę. Nie dość, że czesanie to udręka to jeszcze muszę je umyć... William jak ja cię kurwa nienawidzę...

By jakoś odwrócić swoją uwagę od szatyna obok zaczęłam podziwiać widoki. Malowniczy las rozciągał się.... Nie. Tu nie ma żadnego lasu. Ale to by tak ładnie brzmiało. Tak poetycko.

Z transu obudziła mnie dłoń na moim udzie. Od razu spojrzałam na jej właściciela, który patrzył na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam go i położyłam swoją rękę na jego dłoni.

To był obłęd. Przecież ja go w ogóle nie znam. Wiem tylko jak ma na imię.

Jego dotyk palił. Był taki przyjemnie ciepły i miły, a jego wzrok przenikliwy i gorący... Czy to źle, że czułam się dobrze? To jakaś zbrodnia, że myślę o jego ustach?

Chyba nie.

- Emory... Ziemia do Emory - Michael ścisnął moje udo wybudzając mnie z zamyślenia - Już jesteśmy - pokiwałam głową - O czym myślałaś? - na jego ustach pojawił się uśmieszek jakby umiał czytać w myślach.

- O niczym - powiedziałam od razu na co parsknął śmiechem - No co?

- Powiedz o czym myślałaś.

Wolę nie.

- A raczej o kim - dodał po chwili na co przewróciłam oczami.

- Oh, zostaw ją. Na pewno nie myśli o Willu - uniosłam brew na jego słowa.

- Miałeś przestać - mruknęłam pod nosem co oczywiście musiał usłyszeć.

- To o kim myślałaś?

- Kurwa o moim psie, dajcie mi żyć - otworzyłam drzwi i zamknęłam je z trzaskiem czego od razu pożałowałam. Biedne auto...

- Ale ty nie masz psa - krzyknął za mną blondyn na co pokazałam mu środkowego palca. Weszłam do domku i od razu weszłam do łazienki. Zdjęłam brudny top i zaczęłam zmywać resztki makijażu. Wtedy nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Cholera nie zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w stronę intruza i mnie zamurowało - Michael... Możesz wyjść? - spytałam gdy nadal stał i patrzył.

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyWhere stories live. Discover now