Rozdział 6

661 27 22
                                    

Pov Emory

- Logan - bez słowa ruszyłam w stronę przyjaciela i objęłam go w pasie. Byłam cała mokra i podejrzewam, że zimna, bo odskoczył ode mnie momentalnie.

- Jesteś mokra - odparł Black, a ja przewróciłam oczami.

I to jego wina - na szczęście nie powiedziałam tego na głos.

- Co ja poradzę, że dziewczynom mokro na mój widok? - parsknął.

- Stul się - warknęłam i ruszyłam w kierunku domku by się ubrać. Nie uśmiechało mi się paradować tam w stroju kąpielowym.

- Motylku, nie obrażaj się - krzyknął za mną Will.

Pokazałam mu środkowego palca, na co się zaśmiał.

- W dupę go sobie wsadź.

Uniosłam brew, lecz nie mógł tego zobaczyć.

- Tobie zaraz wsadzę!

- Ona już taka jest - aż się zatrzymałam.

Słucham? Taka już jest? Serio, Logan?

Nie lubię zboczonych tekstów w moją stronę i to jest problem?

To nie tak, że miałam takie same myśli. Po prostu Will mnie denerwuje i te słowa tylko bardziej podkreśliły to, jak bardzo mam ochotę go poćwiartować. On mówi na głos, ja nie.

- Pieprz się, Logan - krzyknęłam zanim zniknęłam za drzwiami domku.

On samą swoją obecnością mnie wkurwia i żeby było jasne nie chodzi o Logana. Jego mogę przeboleć. To William Moretti był przyczyną moich huśtawek nastrojów. On po prostu grał mi na nerwach. Za każdym razem gdy tylko się odezwał, a to, że pojawił się tam gdzie ja napawało mnie lękiem, że to jakiś psychopata. I że przy pierwszej lepszej okazji weźmie łopatę i zakopie mnie żywcem, ogródku mojego ojca.

Trzasnęłam drzwiami głośniej niż zamierzałam co zwróciło uwagę Damona siedzącego w salonie. Oglądał jakiś serial, a w dłoni miał piwo.

- Uspokój hormony - powiedział i wrócił wzrokiem do ekranu telewizora.

Nic nie powiedziałam, bo nie chciałam wdawać się z nim w kłótnie i weszłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi tym razem nieco delikatniej.

- Motylku - zawał. Bez kontroli umysłu chwyciłam za pierwszą lepszą rzecz i rzuciłam w stronę głosu. Usłyszałam jęk bólu i wtedy odwróciłam głowę w kierunku Williama.

Stał z ręką na ramieniu, a przed nim leżał obrazek.

Cholerny wujek Scott. On musi być taki religijny?

Szybka z ramki pękła na duże kawałki, a na kilku było widać szkarłat. Niepewnie uniosłam wzrok na bruneta i od razu tego pożałowałam. Jego zielone oczy wypalały dziurę w mojej głowie. Chciałam uciec, ale wtedy chłopak ruszył w moją stronę. Ominął odłamki i złapał moje ramię. Nic nie mówił. Po prostu patrzył.

- Puść mnie - powiedziałam gdy jego palce wbiły mi się boleśnie w ramię. Syknęłam z bólu i próbowałam się wyrwać, ale na marne.

- Rzuciłaś we mnie ramką na zdjęcia - odparł z kpiną.

No tak, mogłam użyć pięści i złamać mu nos. Może by w końcu przestał się przechwalać.

- Zapomniałam, że mam pięści - rzuciłam w odpowiedzi.

- Pamięć szwankuje? A pamiętasz to? - uniosłam brew, a jego twarz zbliżyła się do mojej. Skrzywiłam się i udało mi się odsunąć.

- Chyba tobie szwankuje, bo najwyraźniej nie pamiętasz, że po tym dostałeś w ryj. Zresztą jak ty tu wszedłeś?!

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz