Rozdział 3

680 28 19
                                    

Pov Emory

Od rozmowy z Willem minęły dwie godziny. Zbliżała się dwudziesta pierwsza, a ja wypiłam jedno piwo.

Na więcej nie dostałam zgody...

Damon miał rację. Polubiłam jego znajomych, tylko mam wrażenie, że Katherine jest do mnie wrogo nastawiona. Nie rozumiałam dlaczego, ale postanowiłam nie wnikać.

Wszyscy siedzieliśmy wokół ogniska, a muzyka nadawała temu wspaniałej atmosfery. Mimo iż William i Katherine zachowywali się jakbym zabiła im królika.

Siedziałam na pieńku pomiędzy Hunterem, a Leylą, a naprzeciwko siedział Damon z Valerie na kolanach.

- Ty młody - odezwał się Will - Ian - chłopak odwrócił się od rozmowy z Nicole - Łapy przy sobie. Ona ma piętnaście lat.

- Will... Daj spokój. Tylko rozmawiamy - powiedziała blondynka.

- To nie rozmawiajcie - prychnęła.

- Może jeszcze mam przestać oddychać?

Parsknęłam.

- A ty co? - spytał pytanie kierując do mnie - Bawi cię to?

- Trochę. Widziałam lepsze komedie - prychnął.

- Will, co ci jest? - spytał Hunter.

- Nic. Po prostu ona mnie irytuje - wywróciłam oczami.

Nie zesraj się.

- To weź meliskę, albo się napij. Nie psuj zabawy, gburze - zaśmiał się blondyn, a ja razem z nim.

1:0 chujku - przekazałam mu ruchem warg.

Tak się bawisz? - uśmiechnął się przy tym jak rasowy pedofil.

Już się boję co on wymyślił.

- Motylku chodź sprawdzimy czy jest jeszcze piwo - wstał ze swojego miejsca, a ja zamrugałam - Chodź - pociągnął mnie za rękę bym wstała.

- Czemu ja? - spytałam gdy postawił mnie na nogi.

- Bo tak mówię - odparł i pociągnął mnie w kierunku domku. Szliśmy w akompaniamencie gwizdów Huntera i Iana.

Się dobrali...

- Puszczaj mnie - warknęłam gdy poczułam jego dłoń na swojej tali - Kurwa odwal się ode mnie...

- Czemu?

- Podobno cię irytuje...

- Bo irytujesz, ale to nie zmienia tego, że... - uciął w pół zdania - Że jesteś ładna. Pyskata, ale ładna - prychnęłam.

Nienawidzę gry w podchody.

- I co w związku z tym? - spytałam opierając się o blat wyspy kuchennej. Zrobił krok w moją stronę i zakleszczył mnie w pułapce ze swoich rąk.

- To, że mam ochotę zrobić to - uniosłam brew i zamarłam gdy jego usta złączyły się z moimi.

Co on wyprawia? Za dużo wypił...

Od razu go odepchnęłam i moje palce zakryły usta. Drugą ręką uderzyłam go w policzek. Jego głowa przechyliła się w prawo. Włosy opadły mu na czoło, a wzrok miał niezmiennie wbity we mnie.

- Co ty odpierdalasz? - przetarł usta i zobaczyłam, że rozcięłam mu wargę.

Zasłużył sobie.

- Szmata - mruknął, a mi brakło słów.

Nazwał mnie szmatą, bo go odepchnęłam?

Chyba tu czegoś nie rozumiem.

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz