13

1.6K 262 104
                                    

Miał być wczoraj, ale nie zdążyłam sprawdzić.
Przed Wami rozdział 13🔥

Gwiazdkujemy, bo to od Was zależy jak często będą się pojawiać kolejne części 🫣

13.

Kilka dni, siedemnaście stron książki, dwanaście drinków później...

— Jesteś pewna? — Basia zmierzyła ją uważnym spojrzeniem.

— Przecież to ty mnie tam zaciągnęłaś pierwsza! Poza tym, to ostatni wieczór tutaj!

— Wiem, ale mimo wszystko, to trochę nie w twoim stylu...

Marcelina westchnęła i usiadła na łóżku. To, co mówiła Basia było poniekąd prawdą, ale czy i jej nie należało się odrobinę zabawy? Osobiście uważała, że za te ostatnie miesiące z Jakubem należało jej się całe mnóstwo, niczym niezmąconej, zabawy. Głównie seksu, bo tego jej akurat najbardziej brakowało. Może gdyby nie Brunon i jego wiecznie rozochocony penis nawet nie wiedziałaby, że można tak przyjemnie spędzać czas we dwoje, ale teraz chciała czegoś więcej. Chciała pójść na dół i spróbować czegoś nowego.

— W dupie to mam! — W końcu się odezwała. — Idziemy!

Ignorując dziwne spojrzenie przyjaciółki wstała i podeszła do komody, na której czekała już na nią przygotowana wcześniej torebka. Zgarnęła ją i uśmiechnęła się tajemniczo, a Basia właśnie zrozumiała, że nieświadomie i absolutnie nie celowo, obudziła w Marcelinie skrywane dotąd całkiem spore pokłady wyuzdania. Odpowiedziała jej uśmiechem równie zadziornym i ruszyła w stronę drzwi.

Zmysłowa muzyka sączyła się z głośników, wprowadzając zarówno ciało jak i umysł w przyjemny, choć ciężki do wytłumaczenia, stan. Marcelina spojrzała na swój nadgarstek, który tym razem przyozdobiony był już nie białą, a zieloną bransoletką. W myśl zasady: „raz się żyję" nawet się nie zająknęła, gdy elegancki mężczyzna zapytał, które przepaski ma podać. Wyglądało to trochę tak, jakby jej usta zareagowały znacznie szybciej niż umysł, ale finalnie o to przecież chodziło, prawda? O dobra zabawę.

— Może najpierw jakieś alko? — zaproponowała Basia. — Jakoś tak nie potrafię się w tym miejscu rozluźnić bez...

— Jakieś? Potrzebuję wiadra wódki, żeby zamroczyć umysł, gdy czyjaś dłoń powędruje pod moją kieckę.

— Jesteś pewna? — Baśka spojrzała na nią dość sceptycznie.

— Ostatecznie może być jakiś kolorowy drink — Marcelina przewróciła oczami.

— Chodzi mi o to, czy jesteś pewna, że chcesz żeby czyjaś dłoń... — spojrzała wymownie na krótką spódnicę przyjaciółki — no wiesz?

— Jestem! — fuknęła Marcyś i ruszyła w stronę baru. Tam zamówiła wódkę z colą, tradycyjnie w stosunku dwa do jednego i z całych sił próbowała przestać analizować. Może stosunek trzy do jednego by pomógł?

Obie w milczeniu sączyły drinki, rozglądając się po sali, choć zarówno Marcelina, jak i Basia, wiedziały, że to, co najciekawsze znajduje się w pomieszczeniu obok. Dopiły więc alkohol i ruszyły do krainy rozpusty.

Przemierzały długi korytarz, a stukot wysokich obcasów mieszał się z subtelną muzyką docierającą z sali znajdującej się przed nimi. Podwójne drzwi otwarte były na oścież, jakby miały stanowić zaproszenie dla mniej zdecydowanych. Marcelina jednak do nich nie należała. Brunon nieświadomie obudził w niej łaknienie poznawania nowego. Sprawdzania, czy coś jest w jej stylu, czy też nie. Kiedyś z góry zakładała, że coś może jej się nie spodobać, mimo, że nawet nie spróbowała. Dziś uważała, że niezależnie, czy mowa jest o seksie, czy o innym aspekcie życia, trzeba próbować, sprawdzać, a jeśli nie posmakuje – wtedy wypluć. Nie wcześniej!

Po zachodzie słońcaOnde histórias criam vida. Descubra agora