5

2.1K 292 121
                                    

To lecimy dalej! Nie zapominajcie o ⭐
Jeśli pojawią się jakieś błędy w narracji to wybaczcie, początkowe rozdziały były zmieniane.
🔥Dobrej zabawy!🔥
Jak się podoba Bruno?🫣

5. 🌄


— Nie ma mowy! — odpowiedział niemal natychmiast. — Mówiłem, że to nie wchodzi w grę!

— Tchórzysz? — spytała zaczepnie, poprawiając dziwny supeł na głowie. — A... — klepnęła się otwartą dłonią w czoło — już nie możesz? — Zerknęła wymownie na jego krocze.

— Nie lubię, jak kobieta się rządzi! Wypinaj dupsko, albo spadam do siebie!

— To spadaj — powiedziała od niechcenia, układając się wygodnie na łóżku.

Wtuliła się w poduszę i zamruczała cichutko jak kotek. A on? Cóż...w pierwszym odruchu pomyślał, czy powinien powiedzieć jej, że ma doszczętnie zniszczony makijaż, który właśnie zostawia brudne ślady na pościeli. Nie! Wredne babsko, niech leży tak! Nie ruszył się jednak z miejsca, tylko czekał, po cichu licząc, że może ona zmieni zdanie. Było już grubo po drugiej w nocy, a oni mieli za sobą już dwa numerki. Warto dodać, że absolutnie fantastyczne. Tylko, że on nadal miał ochotę! Kurwa! Przecież ona mu się nawet nie podobała! To nie jego typ. Jej przyjaciółeczka, owszem, ale nie ona!

— Dobra! — powiedział z łaską. — Właź, tylko założę gumę. — Parsknęła mało elegancko śmiechem na tę bezwarunkową kapitulację.

— Poproś.

„No nie! Chyba jej mózg wypłynął!" — pomyślał.

— Nie.

— To spadaj — odparła spokojnie, nie przestając się uśmiechać.

Szybka analiza. Decyzja. Przełknięcie śliny wraz z porażką.

— Dosiądź mojego fiuta – wycedził, a Marcelina zerknęła na niego spod przymrużonych powiek, więc dodał przez zaciśnięte zęby: — proszę.

— No widzisz? Nie bolało!

Zrzuciła z siebie kołdrę i klęknęła obok niego. Wymownie zerknęła na szufladę, w której personel umieszczał prezerwatywy dla gości pensjonatu i czekała z naburmuszoną miną. Sięgnął więc po pakunek i w ekspresowym tempie nałożył gumkę. Tym razem to ona uśmiechała się zwycięsko. Nienawidził tej baby! Miał nawet ochotę jej to powiedzieć, ale gdy otworzył usta ona właśnie dosiadła go zwinnym ruchem i nadziała się na jego fiuta. Jedyne, co opuściło jego usta, to cholernie głośne stęknięcie, któremu towarzyszył jej śmiech. Małpa! Wiedziała jak na niego działa.

Ułożyła dłonie na jego torsie, delikatnie szarpiąc za włoski. Przyjemny dreszcz przebiegł przez jego umięśnione ciało, ale dla niepoznaki ułożył swoje ręce krzyżując je pod głową. Drobny gest znudzenia, jakby to, co robiła nie było dla niego aż tak rewelacyjne. Miała to w dupie, był tego niemal pewien. Oderwała od niego prawą dłoń i zerwała nią z włosów różowe „coś", czym oplecione były jej cholernie długie loki. Złociste pasma rozsypały się po jej plecach, a gdy otrząsnęła głową kilka z nich opadało swobodnie na jej cycki. Kołysała się, najpierw powoli, delikatnie, miarowo. Przód, tył. Swój ciężar oparła na jego wyrzeźbionym torsie, jakby dopiero szykowała się do ataku i zbierała właśnie wszystkie siły. Nie pomylił się. Otworzyła oczy i posłała mu uśmiech. Szczery, cholernie piękny, naturalny. I zaczęła prowadzić ich oboje na szczyt. Rozpędzać się. Zacisnęła mięśnie w taki sposób, że stęknął głośno, walcząc z chęcią zaciśnięcia dłoni na jej biodrach. Poruszała się szybciej i szybciej. Sam nie wiedział, kiedy to się zadziało, ale poczuł, że za kilka chwil po prostu eksploduje. Najgorsze jednak było to, że on wcale nie chciał dochodzić. Nie teraz! Chciał, żeby zwolniła, żeby torturowała go tą swoją słodką i cholernie mokrą cipką do rana, ale nie było takiej, kurwa, opcji, żeby ją o to poprosił.

Po zachodzie słońcaWhere stories live. Discover now