1.

5.7K 281 165
                                    

Cześć! Jestem! Wracam i mam coś dla Was ❤️‍🔥
Przed Wami pierwszy rozdział nowej książki " Po zachodzie słońca".
Mam nadzieję, że będzie trochę zabawnie, choć nie zabraknie też wzruszeń ( no ja po prostu nie potrafię bez dram 🙄).
Oto historia Marceliny i Brunona, który zapewne nieraz sprawi, że będziecie miały ochotę go udusić 🤭

O czym będzie? O miłości, nie tylko tej żywionej do drugiej osoby, ale też tej do samej siebie, o trudnych wyborach, również ( lub głównie 🫣) natury moralnej, o przyjaźni i o tym, że szczęście - choć czasem późno - to w końcu przychodzi do każdego.

Ps. Nie pytajcie mnie, czy ten pensjonat istnieje. Nie odpowiem...

🔥 Dobrej zabawy! 🔥

1.


Upchnęła starannie ostatnią bluzkę w przepastnej walizce w kolorze wściekłego różu i odetchnęła z ulgą. Nic nie umiała poradzić na to, że kochała ten kolor, a wszelkie akcesoria, z którymi nie musiała paradować w pracy, kupowała właśnie w tym odcieniu. Westchnęła głośno, jednocześnie ocierając ręką pot z czoła. Ileż ona się musiała namęczyć, żeby spakować wszystko, co uszykowała jej z niezwykłą skrupulatnością Baśka. Wbrew sobie wrzuciła nawet kilka kiecek z serii: „możesz je ze mnie zerwać zębami". Jej przyjaciółka stwierdziła, że bez takich strojów ani rusz, w miejscu, do którego ją zabiera. Wzięła też szpilki i seksowną bieliznę. Pruderyjna to ona nigdy nie była, co, to, to nie, ale przecież jechała do Sopotu z zupełnie innym nastawieniem, niż niezobowiązujące bzykanko w miłym pensjonacie, o urokliwej nazwie „Eden". Baśka jednak jak mantrę powtarzała od co najmniej tygodnia, że przecież skoro ma wypocząć i się zrelaksować, to może i ochota na seks się pojawi. Lepiej mieć, niż nie mieć i się wstydzić. Podobno w tamtym rajskim zakątku aż roi się od napalonych, opalonych byczków, więc... cóż... wzięła.

Zerknęła na wiszący na ścianie zegar. Północ. Podświadomość dźgała ją boleśnie swym długim paluchem, każąc iść spać. Powinna, oj zdecydowanie powinna jej posłuchać. Ale jakoś nie mogła. Zerkała na wypchaną po brzegi walizkę, na kartony równo poustawiane w przedpokoju... żal jej się zrobiło. Nie było tego za wiele, bo nie chciała zabierać stąd niczego, co zamiast ukoić złamane serce, boleśnie rozrywałoby je na kawałki każdego dnia. Nie po to uciekała...

Za oknem było już ciemno, ale mimo to wyszła na niewielki balkon i usiadła w wiklinowym fotelu. To miejsce nigdy nie było dla niej zbyt urokliwe, ale teraz, gdy miała się wyprowadzić i zostawić tu wspomnienia, serce boleśnie ją zakuło. W zasadzie nie przestawało boleć odkąd Baśka powiedziała jej, że Jakub ją zdradza. Marcelina na początku ją wyśmiała, później zażądała dowodu, a gdy na własne oczy przekonała się, że przyjaciółka mówiła prawdę - upiła się. Wściekła się dopiero, gdy minął jej kac.

Baśka była niczym detektyw. Potrafiła odnaleźć w mediach społecznościowych niemal każdego, mimo braku konkretnych danych. Zdjęcie Jakuba z niejaką Klarą Wąż wpadło w jej szpony zupełnie przypadkiem, gdy stalkowała faceta, którego próbowała uwieść od miesiąca.

Marcelina długo nie potrafiła uwierzyć, że na zdjęciu, obok smukłej czarnuli z wydętymi ustami, siedzi rozanielony Jakub i ściska jej chudą dłoń, żeby mu jej wiatr nie porwał. No bo to takie chucherko było. Gdy wprost zapytała go o tę kobietę, nawet nie udawał. Nie usłyszała: „kochanie, to nie tak jak myślisz", „to tylko koleżanka". Nie! Usłyszała: „wybacz, miałem ci już dawno powiedzieć... zakochałem się".

Jakub Krakowiak miał kochankę od przeszło pół roku i zapomniał o tym poinformować swoją żonę. No zdarza się, nie róbmy afery. Marcelina nie zrobiła. Z godnością powiedziała mu, żeby spierdalał i wniosła pozew o rozwód. I choć bolało jak jasna cholera, ani razu mu tego nie pokazała.

Po zachodzie słońcaWhere stories live. Discover now