4

1.9K 274 211
                                    

No to... ten... Dzieci spać a dorośli inspirować się! 🔥
No i gwiazdkować, to będzie więcej 😉

4.

Drżącą ręką otworzyła drzwi, ale nawet nie spojrzała w kierunku mężczyzny. Stała ze spuszczoną głową i czekała, aż wejdzie do środka. Jednak nic takiego się nie stało. Chcąc, nie chcąc uniosła wzrok i napotkała spojrzenie ciemnych tęczówek, w których błyskały iskierki rozbawienia. I bliżej nieokreślonej satysfakcji. Zanim zdołała wydusić z siebie choćby słowo, mężczyzna wszedł do jej pokoju, unosząc w jednej dłoni butelkę whisky, w drugiej zaś dwie, pękate szklanki.

- Co ty tutaj robisz? - Warknęła, zatrzaskując drzwi. Wolała, żeby przypadkowe osoby nie słyszały ich rozmowy. Poza tym, małomiasteczkowe nawyki kazały nie obnosić się z rozwiązłością.

- Zaprosiłaś mnie, Kluseczko... - wyjaśnił, sunąc pożądliwym spojrzeniem po jej ciele.

- Wcale nie! - Buńczucznie złapała się pod boki. Wiedziała, że wygląda jak stara kwoka, ale to było silniejsze od niej, zawsze tak reagowała, gdy ktoś ją wkurzał.

- Ależ tak. - Zignorował jej bojową postawę i odwrócił się w stronę komody, na której postawił alkohol i szkło. Rozlał rudą, i niespiesznie podszedł do niej. - Napij się, to z moich prywatnych zapasów, w barku masz nieco mniej smaczną whisky.

- Możesz mi wyjaśnić, co tutaj robisz?

- Na parkiecie podałaś mi numer pokoju, więc jestem... - oznajmił wesoło, podsuwając jej szklaneczkę z alkoholem pod sam nos.

To był on? Bez zastanowienia chwyciła trunek i opróżniła zawartość jednym haustem. Paliło żywym ogniem, być może z jej przełyku już nic nie będzie, ale zdaje się, że na każde jej następne pytanie odpowiedzią będzie właśnie ten złocisty płyn. Mężczyzna, widząc jej minę, zgarnął z komody flaszkę i dolał jej podwójną porcję. Nie protestowała. Paliło, ale i smakowało. A on uśmiechał się pod nosem.

- Gdybym wiedziała, że to ty... - zacisnęła usta i zaczęła nerwowo tupać stopą o podłogę.

- To, co? Klusiu? - Dodał z kpiną, ale nie dało się nie zauważyć dziwnego błysku w jego oczach. Jakby się droczył, jakby to sprawiało mu niepisaną przyjemność. Bo tak właściwie sprawiało, ale gdyby jej o tym powiedział, nie miałby takiej zabawy

- Gówno! - Odpowiedziała, czując pod powiekami łzy. Bezradność była do dupy. - Idź już. To była pomyłka. - Wyciągnęła w jego stronę dłoń, w której trzymała pustą szklankę, ale zamiast ją zabrać, on ponownie dolał jej alkoholu.

- Wyborna, prawda? To...

- Wypieprzaj stąd! - Przerwała mu, ponownie opróżniając szkło. Smakowało jakby jeszcze bardziej. Szlag!

- Uuu, ostro... - zmrużył oczy i oblizał usta w niezwykle kuszący sposób.

Chyba dopiero teraz przyjrzała mu się na tyle uważnie, żeby dostrzec coś poza świdrującym i cholernie hipnotyzującym spojrzeniem. Wysoki, opalony i wytatuowany. Nawet dłonie nosiły ślady kolorowego tuszu. Biała koszula rozpięta na tyle, że dało się zauważyć seksownie owłosiony tors. Delikatny, zadbany zarost i obłędne włosy, czarne jak noc, lekko falowane i sięgające do ramion. Wzrokiem odnalazła jego usta, rozciągnięte w figlarnym uśmiechu, i już wiedziała, że jeśli on zaraz stąd nie wyjdzie, rzuci się na niego jak zwierze. No taki był śliczniutki! Taki gorącutki!

- Po co tu przylazłeś, skoro według ciebie jestem gruba? - Mimo ogólnego podniecenia nie opuszczała gardy.

- Nie rżnąłem jeszcze takiego słodkiego pulpecika... - wymruczał seksownie.

Po zachodzie słońcaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ