Rozdział 40

179 15 19
                                    

W święta Harry starał się korzystać z obecności Louisa i Maddie jak tylko potrafi. Po nieprzyjemnej sprzeczce, która skończyła się mimo wszystko bardzo korzystnie dla ich dwójki, praktycznie nie odstępował szatyna na krok przez cały świąteczny poranek. Nocą obiecał, że zajmie się nim najlepiej jak będzie w stanie i obietnicy pragnął dotrzymać, dlatego o dobre samopoczucie i komfort zadbał nawet podczas śniadania i podczas całego dnia, starając się uniknąć ciekawskim spojrzeniom Madeline.

Chociaż sam sięgał czterdziestki (Louis stał się niezności już pierwszego dnia, drocząc się i dokuczając mu, że jeszcze tylko kilka miesięcy, a sam będzie pragnął zapomnieć o swoim wieku) cieszył się jak dziecko, kiedy nastał czas rozpakowywania prezentów. Sadzając wszystkich pod miękkimi kocami, które znalazł w kanapie Louisa, zaczął rozdawać prezenty. Największy i najbardziej ciekawy trafił się Maddie. Oprócz drobiazgu dla niej samej, o który postarali się obaj, podarowali jej również łóżeczko dla przyszłego dziecka. To był skok na głęboką wodę, ale skoro wszystko szło w dobrą stronę, jako najbliżsi postanowili podarować jej coś, co przyda się w nadchodzącym czasie. Maddie wyraźnie wzruszona nie potrafiła wypowiedzieć słowa na widok funkcjonalnego, pięknego białego mebelka dla jej przyszłego dziecka.

Sam Harry był niesamowicie wzruszony prezentami, które dostał od Maddie i Louisa. Od dziewczyny dostał rysunek włożony w piękną drewnianą ramkę, na którym widoczny był on i jego córka. Sama dziewczyna była cała w emocjach, kiedy rozrywał papier. Wyjaśniła, że zajmując się od początku siostrzeńcami i siostrzenicami Louisa dużo czasu zajmowało jej rysowanie z dziećmi. Harry wiedział, jak bardzo to lubiła to jeszcze za czasów, kiedy sama była mała, a na zajęcia plastyczne do szkoły szła zawsze zwarta i gotowa. Nie zdawał sobie sprawy, że jego córka ma tak duży potencjał. Narysowała ich razem, kiedy tęskniła za rodzicem. Teraz z uśmiechem mogła przyznać, że tęsknotę wypełniła jego obecność.

Od Louisa rozpakował małe pudełeczko na biżuterię. Znalazł tam sygnet: złoty, podzielony na trzy części, aby środkowa mogła być wypełniona masą perłowa. Spojrzał wtedy na szatyna w szoku wymalowanym na twarzy - był piękny, ale jeśli oznaczał coś więcej w ich relacji, pozostało to między spojrzeniem niebieskich i zielonych oczu, między czułymi uśmiechami, które wtedy sobie posłali. Między pocałunkiem i cichym 'dziękuje' kiedy Harry przybliżył się do starszego i został czule objęty. Widzieli obaj, że ostatni czas znaczy dla nich naprawdę dużo.

Sam Tomlinson nie dostał tak bardzo sentymentalnych prezentów - co wyszło na dobre, ponieważ łzy miały w końcu swój koniec tego dnia. Dostał koszulkę z ulubionej marki oraz książkę pewnego hiszpańskiego autora wraz z dedykacją specjalnie dla niego. Oba, chociaż niewiele znaczące prezenty, były dla niego bardzo ważne - o Maddie mówiły tyle, że go słucha, nawet jeśli mówi o mało ważnych rzeczach, o Harrym, że jest spostrzegawczy.

Największą sensacją jednak okazało się zdziwienie Louisa i Harry'ego, kiedy w Wigilijny dzień Maddie zadzwoniła do Adriána, informując go o jego świątecznym prezencie. Miał przylecieć do Anglii dzień przed sylwestrem, aby spędzić noworoczną noc wraz z nią, a bilety na samolot już czekały na jego poczcie internetowej.

To było jasne, co planuje zrobić. Harry pochwalał ten pomysł, chociaż Louis, do którego już teraz miały przylecieć dwie osoby i zostać na kilka nocy nie wiedział nic o planie dziewczyny. Nie miał jednak pretensji, przez co Harry ponownie był pod wrażeniem siły i cierpliwości starszego.

Takim oto cudem ponownie całą trójką (Louis po spędzonych świętach również ze swoją rodziną, jak i Maddie i Harry, którzy odwiedzili dziadków i siostrę Stylesa) stanęli na lotnisku w oczekiwaniu na Mateo i Adriána dnia trzydziestego grudnia, całkowicie nieprzygotowani na nadchodzące kilka dni.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now