Część druga. Rozdział 11

175 16 14
                                    

Proszę, sprawdzajcie czy czytaliście poprzednie rozdziały!!




Wytarł ręce o spodnie, czując, jak te nieprzyjemnie pocą się ze stresu. Zajmował jeden z wolnych boksów w knajpie, którą ona zaproponowała. Maddie. Miała zjawić się tutaj za kilka chwil i usiąść naprzeciwko niego, przeprowadzić z nim rozmowę, poznać prawdę. Harry chciał zacząć od nowa, wręcz potrzebował tego, aby w końcu złapać spokój ducha i zapewnić siebie samego, że dziewczyna wciąż jest i chce go tak jak za dawnych lat kiedy była jeszcze dzieckiem.

Madeline zadzwoniła do niego kilka dni po wypadku. Wiedziała od Louisa, że Harry czuje się już lepiej i nie chodzi obolały (szatyn przez te kilka dni był niezwykle pomocny; poszedł po zakupy dla Harry'ego aby miał co przegryźć w pokoju hotelowym oraz raz zamówił pizzę, aby mogli razem zjeść i porozmawiać jak znajomi, co było bardzo miłe), więc postanowiła skontaktować się z nim i zapytać o spotkanie. Rozmowa telefoniczna nie trwała dłużej niż trzy minuty, Harry nie zastanawiał się nad tym, kiedy Maddie zapytała czy ma dla niej czas, wręcz zapewnił ją, że ma go pod dostatkiem, a nawet jeśli to jest w stanie rzucić wszystko dla niej. Dziewczyna zaśmiała się wtedy w słuchawce. Oczekiwał czegoś podobnego do 'jasne, dzięki tato' ale Maddie jedynie podziękowała i wybrała dzień, godzinę i miejsce, ze względu na to, że brunet nie znał miasta zbyt dobrze. To wciąż było inne i nowe, wciąż było to dla niego wręcz spektakularne.

Wcale jednak takie nie powinno być. Harry łapał się na tym, jak myślał o tej sytuacji w definicji 'nigdy nie powinno się zdarzyć'. To było cholernie smutne, że przeżywał rozmowę i spotkanie z własną córka.

Niall wspierał go w całej tej sytuacji. Kiedy tylko dowiedział się o wypadku w weekend zaczął spędzać z nim całe dnie, pomijając godziny w których u Harry'ego był Louis. Stylesowi w żaden sposób to nie przeszkadzało. Po tym, jak Maddie przytuliła go w niedzielę jego humor poprawił się i z uśmiechem powiedział o postępach przyjacielowi jak i rodzinie. Anne nie mogła usiedzieć z radości, a Gemma zabiła brawo - to miłe, jak jego bliscy oczekują Maddie w domu.

Tyle, że Harry przez te kilka dni zrozumiał, że dom Maddie jest tutaj.

Dzwonek nad drzwiami wejściowymi co chwilę przyprawiał go o mdłości. Stresował się. Bardzo denerwował się rozmową z dziewczyną, ale szczerze liczył, że w końcu pozna ją jako dorosłą osobę. Nie było go w czasie jej buntu, kiedy zaczynała pełnoletność, ominął jej bal i wszystkie egzaminy, nie mógł jej wspierać, nie pomógł i nie doradził, kiedy tego potrzebowała. Oczekiwał jej teraz z niecierpliwością i paniką w oczach jednocześnie. To dobry stres, wmawiał sobie.

W końcu przyszła. Harry patrzył na wejście za każdym razem, kiedy dzwonek dał o sobie znać, więc nie przegapił tej chwili. W głowie wyobrażał sobie scenkę z filmu, taką, w której Maddie podejdzie do niego od tyłu i zaskoczy swoją obecnością, wyszepcze 'Cześć tato' i usiądzie naprzeciwko niego, jakby między nimi nie było siedmiu lat rozłąki. To jednak były zwykłe marzenia, to jego wyobraźnia, która jest całkowicie oddalona od tego, jak naprawdę wyglądała rzeczywistość.

Maddie ma na sobie sukienkę, białą i dopasowaną w talii. Wygląda pięknie, wciąż dziewczęco jak wtedy, kiedy miała dziesięć lat. Jej włosy są rozpuszczone i układają się w delikatne i ledwo widoczne loki. Za każdym razem, kiedy widział ją wcześniej, włosy miała proste, tak dalekie od tego, jak wyglądały kiedy była dzieckiem. Uśmiecha się nieśmiało, kiedy idzie do stolika przy którym siedzi i poprawia torebkę na ramieniu. Harry nakazuje sobie nie porównywać jej do Maddie, którą była kiedyś.

-Cześć - brzmi niepewnie, ale siada po drugiej stronie. Na początku brzmi to jak marzenie Harry'ego. 'Cześć, tato' rozbrzmiewa w jego głowie ponownie, a nie uszach. Przypomina sobie, że Maddie od bardzo dawna nie nazwała go tatą. Gdzieś tak od siedmiu lat. -Długo czekasz?

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now