Część czwarta. Rozdział 32

148 13 8
                                    

Kochani, tym razem krótko. Zaczynamy wakacje (bądź co dla nie których kolejny weekend) więc mam nadzieję, że spędzicie dobrze nadchodzący czas. Liczę również (na siebie, eh?) że w tym tygodniu uda się coś wstawić jeszcze przed koncertem Harry'ego. Całuję x




Louisa obudził trzask czegoś na dole. Podniósł zmęczone powieki i westchnął. Mógł obstawiać, że to Boo ponownie hałasuje i strącił coś na ziemię. Zamknął oczy. Czy powinien się tym zainteresować? Przekręcił głowę w bok, czując gilgotanie w nos. Wciągnął nim powietrze, czując przyjemny zapach zielonego jabłka. To było o wiele wygodniejsze niż wstawanie. Mogło być koło dziesiątej, ale mimo to Louis nie miał najmniejszej ochoty na podniesienie się z łóżka. Nie czuł psa leżącego w nogach, więc to na pewno on jest winny jego pobudki. Dodatkowo zaczął szczekać, Louis słyszał jak uderza łapkami o schody prowadzące do góry. Drzwi od ich sypialni były otwarte, więc śmiało mógł wrócić do pokoju kiedy oni śpią. Głos zwierzaka jedynie spowodował, że ciało obok niego poruszyło się niespokojnie. Harry przejechał dłonią po jego brzuchu, zwijając palce w piąstkę.

-Jeszcze trochę - wymruczał do niego.

Obaj byli zaspani, ale wyczuł z łatwością jak Harry porusza głową na jego ramieniu przytakując tym. Zamruczał i przycisnął się mocniej do jego ciała, a Louis resztkami sił wyciągnął dłoń po kołdrę i naciągnął ją mocniej na ich ciała. Grudniowy chłód dawał we znaki mimo ogrzewania w domu. Czy możliwe, że nie zamknęli wczoraj okna, kiedy wietrzyli pokój po tym, jak cały śmierdział dymem, ponieważ Harry pozapalał świeczki?

***

Wiedział, że nie może pozwolić sobie na leniuchowanie do popołudnia, które zbliżało się wielkimi krokami, a nawet krótkimi minutami. Nałożył na siebie sweter, zostając w samych bokserkach. W sypialni musiało się od nowa nagrzać, kiedy tylko zamknął okno po ponownym obudzeniu. Harry leżał wciąż zamotany w pościel, obserwując go znad poduszki.

Brunet przyjechał do niego dzień wcześniej. Tak naprawdę przez ostatni czas starali się widzieć minimum raz w tygodniu, nie stroniąc przy tym od wielokrotnych rozmów i pozdrowień szatyna dla rodziny Stylesów. Louis naprawdę polubił bliskich Harry’ego, przez co mężczyzna nie mógł wyjść z zachwytu tego, że najważniejsze mu osoby nie toczą ze sobą sporów. Nieubłaganie zbliżały się też święta, więc Louis nie wiedząc jeszcze jak zostaną one spędzone w ich gronie, chciał wykorzystać wolny weekend. Przez ostatnie tygodnie nie było spotkania, które skończyłoby się dla nich bez noclegu - to było o wiele bardziej opłacalne, a oni nigdy nie narzekali, idealnie łącząc swoje zajęcia i nie oddalając się przy tym od siebie. Harry któregoś razu przyszedł do jego pracy z gorącym napojem i ciastkiem, usiadł na małej kanapie w jego biurze i rozejrzał się. Nie wyszedł do czasu ukończenia przez szatyna pracy, nie przeszkadzając mu w niczym, jedynie motywując do wcześniejszego wyjścia.

Teraz jednak nieco go rozpraszał. Harry miał wygłodniałe spojrzenie, ale było już przed dwunastą, więc Louis stwierdził, że nie mogą marnować więcej czasu i zaproponował śniadanie. Mimo tego, jak miękko i zachęcająco wyglądało łóżko, w końcu udało mu się wyrwać z objęć Harry'ego.  Takie poranki jak i noce były dla nich już czymś normalnym i czuli się niesamowicie komfortowo przy sobie, nawet poruszając się po domu tego drugiego. Louis pamiętał kiedy pierwszy raz zauważył bruneta poruszającego się bez żadnego kłopotu w jego czterech ścianach. Ogarnął do mistrzostwa co gdzie leży i nie bał się dotykać wszystkiego dookoła. Kochał to obserwować nawet jeśli z tyłu głowy miał nieodparte wrażenie, że coś robią nie tak. Jedynym co przychodziło mu wtedy do głowy było ukrywanie ich relacji w tajemnicy. Rozmawiali i zdecydowali, że skupią się na sobie, a nie na innych. Mimo wszystko nikt poza rodziną Harry’ego, Nialla i Zayna z ich bliskich nie poznał prawdy.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now