Rozdział 27

133 12 1
                                    

To trudne, ale potrzebują go w pracy aby nagrać chociaż kilka pierwszych programów, zanim Harry będzie mógł mieć ponownie dłuższą przerwę, więc musi zostać u siebie, kiedy Louis po raz kolejny kroczy ulicami Barcelony. Nigdy nie podróżował zbyt dużo, przez to, że długi czas był przywiązany do domu i Madeline, a później zwyczajnie stracił do tego zapał. Nawet jeśli miałby w planach jakiś wyjazd, nie wie, czy Hiszpania byłaby chociaż w top 5, ale teraz zdecydowanie jest, więc Harry próbuje przełknąć tą przykrą świadomość i skupia się na pracy następnego dnia po wylocie szatyna.
Nie jest zazdrosny, ale zdecydowanie gryzie go to, że nie może być teraz u boku Louisa czy nawet Maddie. Chociaż jest podejrzliwy o Mateo, którego znalazł w social mediach, i tak, on jest powodem, dla którego Harry mógłby być zazdrosny.

W pracy stara się nie kręcić po budynku. Chociaż Jane wydała mu się miła i sympatyczna, nie chce napataczać się jej w drogę. Spędza czas w studiu przed mikrofonem z tekstem przed sobą, mając z tyłu głowy pytanie, czy kiedyś naprawdę przyjdzie mu zwiedzić inne kraje z Louisem u boku. To wszystko dzięki niemu jest bardziej możliwe - Harry nie chce patrzeć na Tomlinsona przez pryzmat dodatków, ale zdecydowanie podoba mu się wizja zwiedzania świata z ukochanym. Nawet jeśli nie były to świat, a jego mała część, jest w stanie wyobrazić sobie całą otaczającą ich wtedy atmosferę. Myśli te napędzają go do pracy i niestety sprawiają, że czas niemiłosiernie się dłuży.

Po pracy rozmawia jednak z mamą, zapowiadając się, że wpadnie na obiad i prawdopodobnie zostanie do wieczora. Nie ma ochoty na siedzenie samemu w domu, poza tym zastanawia się, jak zareagowaliby jego rodzice na wieści o tym, że ma potencjalnego chłopaka. Anne, chociaż już jako babcia i prababcia, miała by na pewno wiele do powiedzenia. Ale Harry nie martwi się jej reakcją tak, jak martwi się Louis o swoją rodzinę.

Mając więc przed sobą pieczeń w środku tygodnia i siedząc obok najukochańszych ludzi którzy go wychowali, Harry czuje ulgę po całym dniu katorgi w pracy. Anne troskliwie głaszcze go po plecach, a Robin zagaduje o głupoty, ponieważ jego pamięć mimo wszystko nie wygląda już najlepiej. To dopiero wśród nich spędza miło czas, chociaż wciąż nie wie, jak powiedzieć te najważniejsze ostatnio słowa. Kurczowo siedzi na kanapie, zerkając niespokojnie z ekranu telewizora na mamę, która siedzi w fotelu obok i czyta książkę przy słabym świetle lampki. Nie ma Gemmy ani jej rodziny, więc korzystają z panującego spokoju. Potrzebuje porozmawiać z Louisem, szczerze, to wyczekuje jego telefonu przez cały dzień i nie potrafi usiedzieć teraz na spokojnie z myślą, że szatyn zaraz do niego zadzwoni.

-Podasz mi zakładkę, Harry? - odezwała się Anne, zdejmując z nosa okulary. W dłoni trzyma teraz zamkniętą książkę z palcami między stronami i szuka wzrokiem czegoś do zaznaczania miejsca, w którym skończyła czytać. Brunet rozgląda się za wspomnianym przedmiotem, ale ostatecznie kobieta wskazuje mu palcem na stolik przy oparciu kanapy. Harry wychylił się i sięgnął po zakładkę, podając ją Anne. -Dziękuje, skarbie.

Robin wzdycha głośno i teatralnie. Harry, chociaż wie, że jego rodzice raczej nie kłócą się często, jest już uszykowany na docinkę ze strony mężczyzny. Wymiany zdań między małżeństwem wtedy nie raz doprowadzając go do śmiechu.

-Tak to jest, jak latasz z książką po całym domu, jakbyś nie mogła czytać w jednym miejscu - przyczepił się, i chociaż dla Harry'ego nie ma to żadnego sensu, uśmiecha się rozbawiony.

Anne odkłada książkę na kolana i układa na niej dłonie, wygląda niemal jak królowa bez przebrania, która ma wysłuchać idiotycznych pomysłów swojego ludu. Harry wie, że nie wytrzymam długo bez wybuchu śmiechem.

-Robisz się strasznie czepliwy na starość, Robin - zauważyła. -Oglądaj film, człowieku.

-Nie mogłem, bo Harry zasłonił mi ekran!

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now