Rozdział 5

174 13 24
                                    

Cisza miała cholernie dużo w sobie.

Dla niektórych była ona przyjemna. Lepiej im się myślało, kiedy w otoczeniu nikt nie przeszkadzał, nie leciała żadna muzyka, nie było słychać żadnego głosu zakłócającego spokój.

Dla innych, cisza była czymś rzadkim. Kochali hałas, głośną muzykę, gwar. Potrafili skupić się mimo dodatkowych dźwięków, czasem nawet pomagało.

Ale cisza potrafiła być też niekomfortowa i dusząca od środka. Dwójka ludzi, nie wiedząca co ma powiedzieć, grupa, w której wymagana jest współpraca z osobą mniej lubianą, oraz cisza po sprzeczce, która od kilku dni panowała w domu.

Louis był osobą raczej rozrywkową, kiedy był młody. Lubił imprezy, szalał na nich i dobrze się bawił, kochał krzyczeć do piosenek lecących z głośników czy w radiu. Wszystko co robił w domu, było z muzyką w tle, był też przyzwyczajony do hałasu przez ilość osób w domu, ponieważ pochodził z dużej rodziny, gdzie wciąż biegały małe dzieci, które umiały tylko krzyczeć. Ale samą naukę spędzał w ciszy, denerwowało go tykanie zegara przy zasypianiu i chociaż kochał rozmawiać, wchłaniał każdą chwilę ciszy, jaka mu się przytrafiła.

I jak raczej każdy człowiek na świecie, nienawidził ciszy która wprawiała go w zakłopotanie.

Maggie była w tym dobra, potrafiła nie odzywać się przez kilka dni i Louis znał to zbyt dobrze, ponieważ żył z dziewczyną pod jednym dachem w jej najbardziej szalonych latach, gdzie chciała naprawdę spróbować wszystkiego. Jeśli myślał, że dziecko uciekające z domu będzie ciche i spokojne, Maggie zdecydowanie sprawiła, że się pomylił. To nie znaczyło nic złego, cieszył się, że może obserwować i pomagać jej w dobieraniu wyborów, ale ta wyrobiła sobie twardy charakter, z którym Louis nie lubił mieć po drodze. Mimo tego, że spędziła ostatnie lata z naprawdę spokojnym człowiekiem, miała dość wybuchowy charakter. Dlatego bał się wchodzić jej w drogę przez kilka następnych dni, dając jej wolną rękę. Jedynie zdawał sobie sprawę, że spędzają ostatnie tygodnie razem na unikaniu się, ale miał wrażenie, że dziewczyna tego potrzebowała. Dodatkowo w głowie miał to, że Harry wciąż czekał na jakikolwiek ruch z ich strony.

Minęło kilka dni aż przeskoczyli do czwartku. Louis wciąż pracował i jeździł do firmy, a czasem na budowy, aby dopracować swoje plany, a Maddie znikała co jakiś czas. Zazwyczaj jednak spędzała czas w ogrodzie, albo wybierała się do szkoły niedaleko, gdzie pomagała w wakacyjnych zajęciach dla chętnych. Chciała znaleźć pracę na kilka ostatnich miesięcy w mieście, ale niestety nie trafiła na nic, w czym czułaby się dobrze. Dlatego postanowiła też, że skoro nic jej tu oprócz domu nie trzyma, na studia może wylecieć wcześniej, aby zakotwiczyć się na stałe w nowym miejscu.

No właśnie, wylecieć. Louisa wciąż coś gryzło na myśl, że dziewczyna wylatuje do innego kraju aby uczyć się tego, co naprawdę kocha, ale cieszył się jej szczęściem i był z niej dumny. Przynajmniej wiedział też, że pomógł jej w odnalezieniu prawdziwego zainteresowania. Właściwie, ucieszył się, kiedy Maggie poinformowała go, że dostała się na wybrany kierunek. Mogli sobie na to pozwolić, Louis wystarczająco często zaznaczał jej, że pieniądze nie grają tu dużej robi i pomoże jej finansowo, ale dziewczyna postawiła warunek, że jeśli nie znajdzie nic tu, znajdzie pracę tam. I znalazła.

Teraz jednak kiedy wraca do domu, zastaje ją najczęściej na leżaku w ogrodzie, leży w cieniu, tak jak dzisiaj. Ma w dłoniach najnowszy magazyn modowy, jedyny gatunek literatury, po który lubi sięgać. Najwidoczniej ma dość słońca, jej skóra i tak jest już ładnie i zdrowo opalona a ona na tyle mądra, aby nie robić z siebie spalonego węgielka. Boo leżał pod leżakiem w cieniu, spoglądając w stronę w jego stronę spod delikatnie przymkniętych oczu. Louis podszedł do niej od tyłu i przyglądał chwilę w ciszy z nadzieją, że dziewczyna powie coś jako pierwsza. Milczeli od kilku dni, jedynie wymieniając się rzeczami albo przy stole i razem jedząc obiady, o ile Louis wrócił wystarczająco wcześnie, a jej udało się coś przygotować. Cisza jednak pokazała mu, że Maddie wciąż ma zamiar go ignorować.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now