Rozdział 33

147 16 7
                                    

Pierdole to. Znaleźć czas na poprawienia, a co dopiero napisanie rozdziału, graniczy u mnie teraz z cudem, ale próbuje.

Kto był na Harrym tydzień temu i krzyczał wraz ze mną?? Bo nie miałam okazji niestety zapytać wcześniej :(( Też tęsknicie za tamtą atmosferą?

Swoją drogą, zamiast uprościć sobie pisanie tego (pierwsze ff które pisze ponad pół roku... I can't.) To mieszam dodatkowo w fabule. Zabijcie mi brawo i życzę wam cierpliwości w czekaniu na następne rozdziały...




Adrián kiedy odwoził ją na lotnisko, zapewnił, że będzie dobrze. Ma się bawić i spędzić czas z rodziną. Umówiła się z nim, że będzie przesyłał jej zdjęcia notatek przez tydzień, aby mogła wrócić do domu szybciej. Obiecał stosować nawet kolorowe markery, aby upodobnić jego notatki do tych, które ona prowadziła. Maddie tak naprawdę doceniała wtedy wszystko; wiedziała, że chłopak dobrze się uczy bez notowania każdej ważnej informacji, więc robienie lekcji dla niej było czymś naprawdę ważnym. Miała więc spokojnie wrócić do Anglii, do domu, zobaczyć się z rodzicami, dziadkami i z ciociami, spędzić z nimi dobry czas i przede wszystkim uspokoić ostatnio narzucone jej tempo.

Dziwnie było jej tulić Louisa i Harry'ego osobno, kiedy wiedziała, że chwilę wcześniej obaj leżeli przytuleni do siebie. Spali w swoich objęciach. Całowali się. Maddie wcale nie czuła się przez to źle. Szczerze, sądziła że lepiej być nie mogło.

Teraz jednak winiła się za swoją reakcję.

Harry ledwo tknął swoje tosty, Louis wyglądał, jakby wymuszał w siebie każdy kęs. Ona również nie zjadła zbyt wiele, mimo odczuwanego głodu.

Właściwie sama nie wiedziała co im powiedzieć. Czuła się rozerwana emocjonalnie. Myślała o tym, aby wrócić na spotkania z psychologiem, ale ostatni znany jej specjalista był tutaj. Ufała Alice od samego początku, kiedy Louis zapisał ją na wizytę kiedy została na stałe w jego rodzinie. Dbał o jej zdrowie psychiczne i zawsze była mu za to wdzięczna. Teraz znowu czuła się źle, miała wrażenie, że wszystko po prostu dusi ją od środka i nie potrafiła poradzić sobie z tym sama, więc wróciła do domu.

Adrián był świadomy jej samopoczucia. Jako jedyna osoba w Barcelonie zawsze dbał o jej komfort. Zaraz za nim był Matteo, wciąż tak samo zapracowany co zawsze, ale jednak troskliwy. Nie wiedział jednak tyle co jej rówieśnik. On stał się jej przyjacielem, trzymał w sobie każdy jej sekret i zawsze był przy niej. Maddie kochała jego towarzystwo. Adrán miał swoje wady, ale od pierwszego spotkania widziała w nim swojego towarzysza. Wtedy nie spodziewała się, że zajdą tak daleko.

Chociaż teraz był jej chłopakiem, wcale tak tego nie odczuwała. Nie znali się długo, ale spędzali ze sobą masę czasu. Adrán stał się jej codziennością, co więcej, zawsze był światłem w jej dniu.

Zastanawiała się, czy tak to wygląda. Nie miała przykładu miłości. Jej matka od kiedy pamięta darła koty z Harrym. Nie potrafi żadnego z ich zachować porównać do prawdziwej miłości. Louis przez lata był sam i chociaż szatyn opowiadał jej o swoich związkach, kiedy ta pytała, nic nie było tak silne. Jak miała czuć się pewna swoich uczuć, kiedy nie wiedziała, jak one wyglądają? Przyjaciółka powiedziała jej, że wydaje się zakochana. Maddie nie powiedziała jej o swoich wątpliwości, wiedziała, że Elsie wie tyle o miłości, co ona sama.

Chciała o tym z kimś porozmawiać. Tęskniła za rozmowami z Louisem wieczorem, kiedy mieli oglądać film, ale zawsze kończyło się na pauzie i opowieściach. Brakowało jej nawet Harry'ego, chociaż wciąż nie zdołała przywyknąć do jego obecności. Wróciła, bo chciała odpocząć i popracować nad sobą. Poza tym miała też inny powód.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now