Rozdział 31

174 14 5
                                    

-Chcę do łóżka - wyznał Harry, idąc z Louisem za rękę przez Manchester. Wybrali się na mały spacer dookoła okolicy, korzystając z klimatu gwiazd na niebie. Było romantycznie, przez co oczy ich obu cały czas kierowały się na czyste niebo.

-Dlaczego? Jesteś zmęczony? Może niepotrzebnie chodzimy, skierujemy się do domu, jeśli chcesz - Louis zareagował niemal natychmiast, sprawiając, że Harry zaśmiał się pod nosem. -Co cię bawi?

-Ty. Jesteś uroczy, kiedy się martwisz i troszczysz. Jak…

-Kotek, tak, wiem.

-Nie obrażaj się za to! Uwielbiam cię, wiesz o tym! Koty też uwielbiam.

-Mhm - mruknął jednak Harry wiedział, że to tylko gra.

-Ale odpowiadając na twoje pytanie, nie, jest okej Lou. Po prostu chciałbym się położyć już z Tobą u boku i móc cię znów poczuć.

-Zabrzmiało dwuznacznie, Haroldzie - zerknął na niego kątem oka, a jego ton nieco się obniżył. -Ale rozumiem, że masz jeszcze trochę siły, bo chciałbym cię gdzieś zabrać.

-Coś ty, mamy jeszcze cały wieczór. Cieszę się, że jednak zostajesz.

Kiedy Louis wrócił wraz z Gemmą i jej dziećmi, Harry akurat rozmawiał z Maddie. Telefon od dziewczyny spowodował, że wszyscy zebrali się wokół niego i ucinali sobie rozmowy z dziewczyną. Harry zapomniał się i pokazał szatyna do kamerki, a ten jak gdyby nigdy nic, przywitał się z nią. Ona, ujrzawszy Louisa, na początku wydawała się zaskoczona. Ucieszyła się jednak, wiedząc już, że spędzają razem czas i to ona powiedziała 'Lou, jest już po piątej, śpij u taty i wrócisz do domu jutro, przecież Boo przeżyje bez ciebie jeszcze jedną noc' więc oboje tylko przytaknęli, nie dyskutując. Po rozmowie wszyscy spojrzeli na nich; jasnym było, że Maddie nic nie wie o ich rozwijającym się związku.

-Nawet jakby Maddie tego nie zaproponowała, chciałbym zostać - przyznaje się - przeciągał bym ten obiad aż do kolacji, tylko po to, aby zrobiło się za późno, a ty stwierdziłbyś, że nie puścisz mnie o tej porze samego.

-Byłbym pierwszy, proponując ci do ucha na kanapie, żebyś został na noc, bo mam wobec ciebie plany - Harry mówiąc to użył niższego głosu, zatrzymując się i ciągnąć za sobą Louisa, powodując tym, że zawirował w jego ramionach, jak gdyby tańczyli. Ułożył swoje dłonie na jego biodrach, przyglądając się niebieskim oczom widocznym tylko dzięki ulicznym latarniom.

-Dobrze wiedzieć. Byłaby to wymówka, czy poważna sprawa? - zapytał, stukając palcem delikatnie w jego klatkę piersiową.

-Zdecydowanie poważna.

-Teraz już rozumiem, dlaczego chcesz do łóżka. I czemu ja mam tam być.

-To wszystko było zaplanowane, kochanie.

-Musi poczekać - postanowił ostudzić jego zapał, chociaż robił to ze śmiechem. -Również mam plany i zamierzam je ziścić. Obiecałem ci randkę jakiś czas temu.

-Naprawdę jeszcze o tym myślisz?

-Oczywiście. Chciałbym spędzić z tobą czas, dlatego gdzieś cię zabieram. Wyszło bardzo spontanicznie i nieplanowanie, ale mam nadzieję, że to nie problem?

-Nie znasz nawet Manchesteru - Harry zmarszczył brwi.

-Ale wiem wystarczająco dużo! Poza tym, mówiłem ci już, że dam radę. Zwątpiłeś we mnie?

-Nigdy, Lou - zaprzeczył głową, przechodząc na bok i trzymając dłoń Louisa, robiąc krok -Prowadź więc. Zdradzisz mi cokolwiek? - dopytał zaciekawiony.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now