-Chcę do łóżka - wyznał Harry, idąc z Louisem za rękę przez Manchester. Wybrali się na mały spacer dookoła okolicy, korzystając z klimatu gwiazd na niebie. Było romantycznie, przez co oczy ich obu cały czas kierowały się na czyste niebo.
-Dlaczego? Jesteś zmęczony? Może niepotrzebnie chodzimy, skierujemy się do domu, jeśli chcesz - Louis zareagował niemal natychmiast, sprawiając, że Harry zaśmiał się pod nosem. -Co cię bawi?
-Ty. Jesteś uroczy, kiedy się martwisz i troszczysz. Jak…
-Kotek, tak, wiem.
-Nie obrażaj się za to! Uwielbiam cię, wiesz o tym! Koty też uwielbiam.
-Mhm - mruknął jednak Harry wiedział, że to tylko gra.
-Ale odpowiadając na twoje pytanie, nie, jest okej Lou. Po prostu chciałbym się położyć już z Tobą u boku i móc cię znów poczuć.
-Zabrzmiało dwuznacznie, Haroldzie - zerknął na niego kątem oka, a jego ton nieco się obniżył. -Ale rozumiem, że masz jeszcze trochę siły, bo chciałbym cię gdzieś zabrać.
-Coś ty, mamy jeszcze cały wieczór. Cieszę się, że jednak zostajesz.
Kiedy Louis wrócił wraz z Gemmą i jej dziećmi, Harry akurat rozmawiał z Maddie. Telefon od dziewczyny spowodował, że wszyscy zebrali się wokół niego i ucinali sobie rozmowy z dziewczyną. Harry zapomniał się i pokazał szatyna do kamerki, a ten jak gdyby nigdy nic, przywitał się z nią. Ona, ujrzawszy Louisa, na początku wydawała się zaskoczona. Ucieszyła się jednak, wiedząc już, że spędzają razem czas i to ona powiedziała 'Lou, jest już po piątej, śpij u taty i wrócisz do domu jutro, przecież Boo przeżyje bez ciebie jeszcze jedną noc' więc oboje tylko przytaknęli, nie dyskutując. Po rozmowie wszyscy spojrzeli na nich; jasnym było, że Maddie nic nie wie o ich rozwijającym się związku.
-Nawet jakby Maddie tego nie zaproponowała, chciałbym zostać - przyznaje się - przeciągał bym ten obiad aż do kolacji, tylko po to, aby zrobiło się za późno, a ty stwierdziłbyś, że nie puścisz mnie o tej porze samego.
-Byłbym pierwszy, proponując ci do ucha na kanapie, żebyś został na noc, bo mam wobec ciebie plany - Harry mówiąc to użył niższego głosu, zatrzymując się i ciągnąć za sobą Louisa, powodując tym, że zawirował w jego ramionach, jak gdyby tańczyli. Ułożył swoje dłonie na jego biodrach, przyglądając się niebieskim oczom widocznym tylko dzięki ulicznym latarniom.
-Dobrze wiedzieć. Byłaby to wymówka, czy poważna sprawa? - zapytał, stukając palcem delikatnie w jego klatkę piersiową.
-Zdecydowanie poważna.
-Teraz już rozumiem, dlaczego chcesz do łóżka. I czemu ja mam tam być.
-To wszystko było zaplanowane, kochanie.
-Musi poczekać - postanowił ostudzić jego zapał, chociaż robił to ze śmiechem. -Również mam plany i zamierzam je ziścić. Obiecałem ci randkę jakiś czas temu.
-Naprawdę jeszcze o tym myślisz?
-Oczywiście. Chciałbym spędzić z tobą czas, dlatego gdzieś cię zabieram. Wyszło bardzo spontanicznie i nieplanowanie, ale mam nadzieję, że to nie problem?
-Nie znasz nawet Manchesteru - Harry zmarszczył brwi.
-Ale wiem wystarczająco dużo! Poza tym, mówiłem ci już, że dam radę. Zwątpiłeś we mnie?
-Nigdy, Lou - zaprzeczył głową, przechodząc na bok i trzymając dłoń Louisa, robiąc krok -Prowadź więc. Zdradzisz mi cokolwiek? - dopytał zaciekawiony.
YOU ARE READING
Powerlessness | Larry
FanfictionByła żona. Kobieta, z którą był, bo nie umiał odejść, bo wciąż znajdywał powód, aby zostać. Kobieta, która zamykała go przez tyle lat na świat, wyzywała i obarczała sobą ze wszystkich stron. Teraz jej nie ma, a on ma wrażenie, że jego serce ponownie...