Rozdział 14

184 14 10
                                    

Ogromnie, ogromnie przepraszam, jeśli skoki w czasie są bardzo widoczne, mieszam się a potem jest tego zbyt dużo do poprawiania, może w rzeczywistości nie są tak bardzo zauważalne i tylko wyolbrzymiam... Dajcie znać.

Co tam u was? Jest nas coraz więcej, więc z racji na to zachęcam do spojrzenia na inne prace, jeśli podoba wam się mój styl pisania (który podobno jest lepszy z każdą następną pracą).

Całuję i miłego czytania, następnym razem wrzucę dwa rozdziały za jednym razem, będzie ciekawie...




Dom, jak Louis przeczuwał, był dziwnie pusty bez Maddie. Zapadła cisza i spokój, a jedynym odgłosem był chodzący po panelach Boo lub ściszony telewizor. Spędził piątek wieczór oglądając telewizję, nie mając nic innego dobrego do zrobienia, a sobotę ranek na przygotowaniu sobie śniadania - spróbował wypełnić pustkę w domu poprzez przygotowanie naleśników, które i tak w smaku nie wyszły zbyt dobre. Kiedy dzień wcześniej wymieniał wiadomości z Harrym dowiedział się, że w pierwszy dzień weekendu mają zamiar zrobić miłą niespodziankę jego rodzicom, przychodząc na obiad. Louis nie potrafi kłamać na temat rzeczy, które go ekscytują i rozczulają, dlatego musiał szczerze przed sobą przyznać, jak ogromnie ciekawy był tego, jak minął dzień Maddie i Harry'emu. Nie chciał jednak im przeszkadzać, dlaczego cierpliwie czekał aż do wieczora z nadzieją, że to ktoś z nich zadzwoni jako pierwszy. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, jak głupie to jest: zmarnował większość dnia na nic nie robieniu, aby odebrać telefon z wieściami od Maddie, ale dochodziła już dziesiąta, a on odczuł to, jak bardzo zaniedbał ten dzień. Co prawda udało mu się wytrzeć kurze i dokończyć nie zamknięte tematy w pracy, ale całą sobotę traktował jako siedzenie na kanapie z telefonem w ręku. Nie raz był o krok od samodzielnego wybrania numeru którejś z tej dwójki, ale wciąż powstrzymywał się, nie chcąc im przeszkadzać.

Z nudów, zadzwonił do mamy i siostry, nawet pofatygował się przedzwonić do Zayna, aby sprawdzić co u jego najlepszego przyjaciela. Jednak robiło się coraz później, a on naprawdę nie wiedział, czego ma się spodziewać.

Więc w pośpiechu wyszukał na liście kontaktów Harry'ego i zadzwonił. Doszedł do wniosków, że nikt nie będzie go winił, jeśli zajmie jedynie kilka minut, chociaż nie wiedział, co mogą robić o tej porze.  Po pierwszym sygnale zdał sobie sprawę, że przecież mógł zadzwonić do Maddie, ale Styles jakimś cudem zakotwiczył się w jego głowie.

-Lou? Hej - odezwał się pierwszy w słuchawce Harry, a szum który pojawił się na początku połączenia nagle magicznie znikł.

-Hej, Harry. Przeszkadzam? Chciałem zapytać, jak wam minął dzień? Byłem ciekawy samopoczucia Maddie i w ogóle, jak było u Twoich rodziców?

-Nie przeszkadzasz - zapewnił spokojnym i głębokim głosem, który nawet przez telefon wpłynął na szatyna. -Jeszcze u nich jesteśmy, przyjechała moja siostra więc zrobiło się trochę tłoczno, ale nikomu to nie przeszkadza. Dobrze się bawimy.

-Oh - wymsknęło mu się, chociaż cieszy się, że miło spędzają czas całą rodziną. -To świetnie, naprawdę świetnie. Jak ona się z tym czuje?

-Upewniłam się, czy to nie za dużo na jeden raz, ale wydaje się być w siódmym niebie. Jest taka otwarta na ludzi. Nigdy jej takiej nie widziałem.

Louis zagryza dolną wargę, pocierając swoją twarz i czując pod palcami kilkudniowy zarost, który powinien na dniach zniknąć, jeśli nie chce zarosnąć. Ale teraz coś innego zajmowało jego myśli, coś cięższego na sercu a lżejszego na duszy. Bo Maddie kiedy do niego trafiła, nie rozmawiała ze zbyt dużą ilością ludzi. Dopiero kiedy rodzina Louisa zaczęła brać czynny udział w ich życiu (wszyscy pragnęli spędzić z nimi jak najwięcej czasu i dobrze poznać Maddie, dlatego Jay urządzała co sobotę rodzinne obiady, aby móc wspólnie usiąść do stołu) dziewczynka otworzyła się na jego siostry a następnie przeszła do płynnego nazywania ich ciociami, a mamę szatyna - babcią. Nigdy nie miał więcej okazji zobaczyć jej w akcji wśród takich ludzi i był szczerze ciekaw, jak Maddie zachowuje się przy swojej prawdziwej rodzinie. Jednak słowa Harry'ego mówiły wystarczająco dużo, aby zrozumieć, że dziewczyna czuje się tam jak ryba w wodzie.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now