Rozdział 15 (cz.1)

174 15 26
                                    

-No w końcu - wyrzuca z siebie Louis, kiedy tylko otwiera drzwi do samochodu i wsiada na miejsce obok kierowcy. Harry przygląda się temu ze śmiechem, ale w rzeczywistości niesamowicie dobrze zobaczyć Louisa po tych kilku dniach.

-Wybacz, były korki. Jest godzina szczytu.

-Ta, przepraszam za to, trochę mi się przedłużyło, a chciałem jeszcze się przebrać ze służbowych rzeczy i wyglądać jak normalny człowiek.

Louis napisał do Harry'ego jakieś pół godziny temu, że zaraz wychodzi ze spotkania, na co brunet zaproponował, że może go odebrać i zabrać do najlepszej restauracji, ze względu na porę obiadową. Właściwe, było już po niej, ale można było domyślić się, jak bardzo Louis zgłodniał od godziny dziewiątej rano. Przez korki niestety przyjazd Harry'ego bardzo się wydłużył, a szatyn stał na pod budynkiem firmy skazany na samotność.

-Jestem zmęczony, po prostu zjedzmy coś - mówi, zapinając swój pas, kiedy Harry ponownie dołącza do ruchu na ulicy. -Masz jakieś propozycje?

-A jest coś, na co masz ochotę? Raczej rzadko zamawiam jedzenie, dam sobie gotuję, ale znam kilka dobrych miejsc. Myślałem, że pojedziemy na kawę, ale ona zdecydowanie może poczekać.

-Mam ogromną ochotę na coś mało zdrowego - oblizał usta i odchylił głowę, nagle jęcząc. -Matko, proszę, zjedzmy pizzę.

-Spodziewałem się czegoś trudniejszego - zaśmiał się na dramatyzm Louisa, jednocześnie wyśmiewając jego pomysł, chociaż samemu nie pogardziłby dobrą pizzą. -Może zamiast kupować na mieście, przygotujemy ją sami? Bez kosztów, a lepsza i w domowych warunkach?

-Sugerujesz, że jestem biedny? - prostuje się i spogląda na Harry'ego przechylając swoją głowę, unosząc przy tym brwi. Jest w zdecydowanie dobrym humorze jak na osobę, która spędziła tyle godzin w pracy. Możliwe, że jest po prostu tak samo podekscytowany jak Styles.

-Skądże - zaprzecza od razu, chociaż wie, że Louis powiedział to dla żartów - po prostu obiecałem, że zaproszę Cię do siebie. Dotrzymuję więc słowa.

-Słowny chłopak? No proszę, podoba mi się - kiwa głową w bok unosząc ramiona w górę, atmosfera ponownie jest wypełniona przyjemną mieszanką szczęścia z czymś jeszcze. -Możemy jechać do ciebie, jeśli to nie problem.

-Odwiozę Cię potem abyś mógł wrócić swoim samochodem - zapewnia, na co Louis przytakuje w zgodzie.

Jeśli Harry ma być szczery, zrobił przez ostatnie dni w mieszkaniu niesamowite porządki, szykując się na środę i od samego początku mając plan zaproszenia Louisa. To było przerażające zauważyć, jak stęskniony się wydaje jego twarzy, przez co musiał to koniecznie z kimś przedyskutować. Niall stanął pod jego drzwiami a następnie nie wychodził z salonu przez cały czas, kiedy on mówił. A wszystko to tylko po to, aby rozżalony Styles usłyszał na końcu 'wiedziałem, że wpadł ci w oko'. Ale postanowił spróbować, wierząc, że przekona Louisa do siebie swoim urokiem i szarmanckim zachowaniem, a Maddie wcale nie będzie miała o to problemu.

Louis chyba żył podobnym stwierdzeniem, ponieważ zachowywał się niezwykle luźno, kiedy mówił podczas jazdy i tym, jak przebiegało jego spotkanie. Wyjaśnił Harry'emu na czym polega i chociaż wcale nie musiał tego słuchać, co chwilę zadawał pytania, chcąc pokazać, że naprawdę go to interesuje. Wsłuchiwał się w każde słowo i każdy dźwięk jaki wydobył z siebie Louis, co wcale nie było dziwne. Mówił, jakby był naprawdę podekscytowany tym, że może komuś o tym opowiedzieć i nie jest to jedynie monolog, sam również przyznał się do tego i podziękował - praca była dla niego czymś ważnym, a jako architekt oraz ktoś ważny w firmie wcale nie miał tak nudno, jak innym mogłoby się wydawać. Wciąż uważał jednak że praca Harry’ego jest zdecydowanie ciekawsza, na co brunet pochwalił się swoim nowym angażem - miał nagrywać już nie do filmów i bajek, a jego głos miał być kojarzony z audiobookami i podcastami. Louis zabił brawo siedząc obok niego i roześmiał się, mówiąc, że to naprawdę świetnie i cieszy się razem z nim. Skomplementował jego piękny i opanowany głos: powiedział, że przesłucha wszystko co nagra.

Powerlessness | LarryWhere stories live. Discover now