#21 Rola groźnego ojca

167 7 6
                                    


Rozważałam jeszcze przez chwile to czy napewno iść się z nim spotkać, ale ostatecznie zdecydowałam się to zrobić. Mimo tej mojej niezdecydowanej głowy lubię spędzać z nim czas nie zamierzam się odsuwać gdy nie potrafię dorosnąć. Zebrałam się dość szybko, nałożyłam na siebie dresy i bluzę, a na to w planie miałam kurtkę bo jest już dość chłodno na dworze. Wzięłam telefon i zeszłam na dół gdzie rodzice oglądali film w salonie, no mama oglądała, tata bardziej przysypiał. Weszłam do nich i usiadłam na chwilkę obok mamy.

- Ja idę na spacer z Cody'm - oznajmiłam wołając psiaka do mnie

- O tej godzinie? Klara nie ma takiej opcji - odezwał się tata, który rzekomo spał

- Nie idę sama

- Cody to nie pies obronny - przerwał mi, a pies spojrzał na niego przekrzywiając głowę - Z całym szacunkiem kolego - dodał tata patrząc na niego po czym zaczął się śmiać

- Tak Cody będzie ze mną, ale idę jeszcze z... z Alex'em - powiedziałam czując jak przyspiesza mi serce bo tak naprawdę nie wiedziałam jak zareaguje tato

Jego mina zrzedła, wydawał się dość zaskoczony i chyba nie wiedział co ma zrobić za to mama była uśmiechnięta po uszy. To jakie mieli różne reakcje i siedzieli z tak różnymi minami patrząc na mnie spowodowało, że zaczęłam się śmiać.

- W porządku idź - mama przerwała ciszę na co tata rzucił jej oskarżycielskie spojrzenie - Tylko niech później odprowadzi cię do domu żebyś nie chodziła sama okej?

- Nie ma problemu - rzuciłam z uśmiechem na ustach po czym zerwałam się na równe nogi do korytarza żeby ubrać przyjaciela w szelki, a na siebie zarzucić kurtkę - To my idziemy, paaa!

- Pozdrów Alex'a! - krzyknęła mi jeszcze na odchodne mama i wyszłam z domu

Owiał mnie chłód od razu poczułam to na szyi bo nie wzięłam żadnego szalika czego żałowałam bo mam wrażliwe gardło i duża szansa, że będzie mnie bolec. Przez chwile szłam sama, ale do parku miałam naprawdę niedaleko, wchodząc przez bramę zobaczyłam zmierzającego w naszym kierunku bruneta szedł z wzrokiem utkwionym w chodnik. Ubrany był dokładnie tak samo jak na lodowisku jednak dodatkowo miał kurtkę na początku chyba nas nie zobaczył, ale gdy tylko Cody wyczuł chłopaka zaczął mnie ciągnąć. Wiedziałam, że nie ma innej opcji jak spuścić go ze smyczy, a gdy to zrobiłam pies momentalnie pokonał dzielącą nas odległość i skoczył na Alex'a. On totalnie się tego nie spodziewał bo aż lekko się zachwiał więc zaśmiałam się, nie spodziewałam się że mój podkreślam mój pies tak stęsknił się za Warren'em. Podeszłam do nich cały czas patrząc jak brunet głaskał mojego przyjaciela.

- No widzisz jak się stęsknił, a ty tak długo zwlekałeś ze spacerem - powiedziałam więc chłopak wstał i spojrzał ma mnie

Nie wyglądał jak jeszcze pare godzin temu, w oczach nie mial tej iskry, nie błyszczały tak ładnie jak zawsz gdy się widzimy. Coś było nie tak i teraz już byłam pewna, że dlatego chciał się spotkać.

- Tez się za nim stęskniłem - powiedział dość przybity, a moje serce płakało na ten widok, czułam jak zaczyna mnie dosłownie boleć, a jeszcze nie zdążyłam dowiedzieć się co jest grane

- Masz pozdrowienia od mojej mamy - rzuciłam przyzwalając sobie w myślach z liścia, to było żenujące

- Ah tak? Dziękuję - odpowiedział lekko unosząc kąciki ust w górę - Przejdziemy się? - spytał po chwili więc przytaknęłam głową - Przepraszam, że cię tak wyciągam późno, ale... ale kurwa mam wrażenie, że coś jest nie tak, a ty nie chcesz mi powiedzieć. Wiesz, że nie możemy się okłamywać dlatego jeżeli ktoś coś do cienie pisał i kazał milczeć powiedz mi to bo... bo kurwa widzę i wiem, że coś jest nie tak. Widzę jak się zachowujesz mimo, że udajesz normalną. Powiesz mi proszę co jest?

You Me USTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang