#19 Nasze oczy mówią

181 10 3
                                    


Pov Alex

Miałem dziś do załatwienia mnóstwo spraw i to ognisko było mi strasznie nie na rękę. Od rana byłem z ojcem w firmie bo byli jacyś ważni biznesmeni, których musiałem poznać. Ojciec już od wczorajszego wieczora mi nadawał jak bardzo to jest ważne i żebym ubrał garnitur dobrze wiedział, że mogę tego nie zrobić dlatego wstając o siódmej na wieszaku w pokoju zobaczyłem czarny garnitur. Skoro ojciec pofatygował się go tu przynieść to jakbym go nie ubrał miałbym przejebane więc przemęczyłem się i go ubrałem, choć szczerze nienawidzę tego typu ubrań. Jestem sportowcem nie ma się co dziwić większość czasu chodzę w dresach. Co do samego spotkania szczerze w dupie miałem co oni tam robią bo nawet nie wiem o czym gadali całe dwie godziny, a nawet ponad, tak zmarnowałem prawie trzy godziny swojego życia dlatego na rozmowę z Duncanem umówiłem się na piętnastą żeby zdążyć ogarnąć z Olivierem garaż. Mój brat wymyślił sobie, że weźmie się za porządki w swoim garażu, ale potrzebuje pomocy w przestawieniu trzech regałów, oto jestem ja, pomocny i jego ukochany (jedyny) brat. A na lodowisko musiałem jechać pogadać poważnie z trenerem o moich zaniedbanych obowiązkach i przedstawić wstępna taktykę meczu, później będę musiał odbyć karę czym pewnie będzie jazda na lodzie z grupą młodszą i trening z nimi.
Fantastycznie...
O niczym innym nie marze jak o jeździe z czternastolatkami.
Dlatego tez nie mogę zabrać śnieżynki ze sobą na ognisko bo się spóźnię, a szkoda bo miałem nadzieje, że pojedziemy razem. Musiałem tylko poinformować Parker'a, że będę później na miejscu.

- Halo? - spytał

- Siema, słuchaj ja dziś spóźnię się na to ognisko

- Bo? - spytał oschle

- Bo taki mam kaprys - powiedziałem sarkastycznie - Mam od rana kocioł, byłem z ojcem w firmie, pomagałem Olivierowi w garażu, a teraz jadę do Duncana

- Jesteś pewny, że chcesz dziś psuć sobie humor po rozmowie z nim? - spytał już bardziej zaangażowany w rozmowę ze mną

Ale wcale mu się nie dziwie, że zadał to pytanie bo oboje wiemy, że dostanę opierdol jakiego świat nie widział.

- Muszę to kiedyś załatwić - rzuciłem tylko krótko i się pożegnałem

Już podjeżdżając pod lodowisko czułem gule w gardle i strach, tak strach bo trener Duncan mimo, że lubi nas wszystkich jak mu ktoś zajdzie za skórę to potrafi przemienić się w demona, a życie tej osoby zamienić w istne piekło. Skończyła się jakaś ślizgawka bo tłum ludzi wychodził właśnie przez wyjście główne dlatego nie tracąc czasu wszedłem od strony szatni i pokierowałem się do biura trenera, powinien tam być bo młodziaki mają teraz mieć trening na sucho. Podszedłem pod drzwi i zapukałem aż usłyszałem donośne proszę wziąłem więc oddech i otworzyłem drzwi, trener stał tyłem, ale gdy nie usłyszał żadnego głosu odwrócił się i nie krył swojego zdziwienia.

- Dzień dobry trenerze - powiedziałem wciąż stojąc przy drzwiach w razie nagłej ucieczki

- Nie wierze własnym oczom, Alex Warren postanowił zjawić się na lodowisku, kapitan drużyny podkreślam kapitan! - podniósł na koniec głos

- Ja w tej sprawie, chciałem wyjaśnić - zacząłem w chwili ciszy, ale widziałem jak on gotuje się w środku

- Daruj sobie - prychnął - Jesteś dorosłym facetem, sam wiesz co robisz, Parker mówił, że masz ważny powód w porządku, ale dlaczego do jasnej cholery nie powiedziałeś mi?! Warren jesteś kapitanem! - teraz już krzyczał - I to cały tydzień!

- Wiem, ale miałem ciężki czas - odpowiedziałem

- Dla kapitana drużyny hokeja zwłaszcza przed meczem nie ma znaczenia jaki czas ma prywatnie, czy wiruje w kwiatkach na polanie czy zapija się whiskey czy piwem! Umie go rozdzielić. - przyznam, że część z łąką mnie rozbawiła - Dlatego zastanawiam się czy powinieneś dalej pełnić te funkcje - dodał, a mnie ta część nie spodobała się w ogóle

You Me USWhere stories live. Discover now