37. Nie mogę zasnąć, gdy jesteś zła.

1K 34 2
                                    

- Carson, wychodzimy!

Stałam przy drzwiach i czekałam na swojego brata, słysząc jak Austin trąbi, jakby co najmniej był psychopatą. Sąsiedzi zapewne zdążyli go przeklnąć na milion różnych sposobów i znienawidzić co najmniej pięć razy. Jak nie więcej.

- Ruszaj się! - wrzasnęła, czując, że powili tracę cierpliwość.

Czekam na niego od dobrych pięciu minut, a ten ma problem z zejściem na dół. Nie wiadomo co robi w swoim pokoju i nie pozwala mi nawet tam wejść, bo od razu rzuca się i krzyczy na mnie, praktycznie zamykając mi przed nosem drzwi. Po dwóch próbach zrezygnowałam z pokojowego dogadania się, dlatego teraz wrzeszczę z dołu, mając nadzieje, że wkurzę go tym na tyle, iż w końcu raczy zejść.

- Przysięgam, że cię tu zostawię!

Tyle wystarczyło. Carson jak poparzony zbiegł na dół. Oparł dłonie na ugiętych kolanach i głośno dyszał, starając się złapać powietrze. Później przetarł dłonią czoło, wziął jeden głęboki oddech i wyprostował plecy.

- Jesteś sportowcem, nie powinieneś mieć lepszej kondycji? - wytknęłam mu.

Młody pokazał mi język i wybiegł z domu. Chwile przyglądałam się jego plecom, trwając w lekkim zdezorientowaniu. Głos chłopaka umiejętnie sprowadził mnie na ziemie.

- Ile można na ciebie czekać? - popatrzył na mnie z pobłażaniem, po czym wskazał na samochód Austina. - Czekają na nas.

Przewróciłam oczami, ale posłusznie ruszyłam się z miejsca. Zakluczyłam dom i podbiegłam do czarnego audi. Wpakowałam się na miejsce pasażera z przodu. Pocałowałam przelotnie blondyna i dałam mu sygnał, że możemy jechać. Chłopaki z tyłu wygięli twarz w zdegustowaniu.

- Też tak zrobię, gdy wy będziecie mieć swoje dziewczyny - pokazałam im język, a oni odpowiedzieli mi tym samym.

- Dziewczyny są głupie.

Złapałam kontakt wzrokowy z Carlosem. Zmarszczyłam brwi i przykładając dłoń do serca, udawałam, że zabolały mnie jego słowa.

- Dzięki.

Austin posłał mi rozbawione spojrzenie. Było ono krótkie, bo szybko wrócił do gapienia się na drogę. Chwała mu za to. Nie wytrzymałabym kolejnego ataku paniki, tym bardziej przy chłopakach, którzy mogliby się wystraszyć.

- Nie mówię o tobie - zaprzeczył od razu. - Ty akurat jesteś spoko.

- Teraz mówisz z sensem - puściłam mu oczko, na co młodszy Perez się zarumienił i zachichotał. - A jakie dziewczyny są według ciebie głupie?

Widziałam, że nie był skłonny do rozmowy na ten temat, więc uszanowałam jego wybór i już miałam się odwrócić, gdy mój brat postanowił się odezwać.

- Angela Clarkson dała mu kosza!

Od razu po wypowiedzeniu tych słów Carlos uderzył Carson'a łokciem prosto w żebra. Mój brat syknął z bólu, ale oddał przyjacielowi, przez co zaczęła między nimi toczyć się krwawa jatka. Co i rusz któreś piszczało, wrzeszczało i kopało, przez co wiele razy sama niechcący dostałam, próbując ich jakoś rozdzielić. Mój głośny krzyk nawet nie pomógł. Zachowywali się, jakby byli w jakiś transie.

- Jesteśmy!

Całą sytuacje uratował Austin. Zaparkował na znalezionym miejscu parkingowym i wysiadł z auta. Zrobiłam to samo od razu po nim. Miałam dość tamtej dwójki. Spędziliśmy w aucie raptem dwadzieścia minut, a ja już miałam ochotę zostawić ich gdzieś na środku.

- Nie wiedziałam, że twój brat to taki lovelas - zażartowałam, kłując chłopaka palcem w żebro.

- Po rodzinie nic nie ginie - wzruszył ramionami i z automatycznego pilota zamknął samochód, gdy zauważył, że chłopaki wyszli.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ