11. Cięta riposta.

1.2K 42 1
                                    

- Zjesz śniadanie?

Byłam w trakcie zakładania butów, kiedy tato pojawił się w korytarzu. Miał na sobie koszulę w kolorową kratę, a jej krańce wsadził w czarne dżinsy odziane w gruby, czarny pasek ze srebrną klamrą.

Zmarszczyłam brwi.

- Czemu się tak odstawiłeś?

Na usta Diego samoistnie pojawił się delikatny uśmiech, który nieumiejętnie starał się zakryć. Chcąc ukryć swój dobry humor podszedł do mnie i poczochrał mi włosy. Skrzywiłam się i pisnęłam na ten nagły ruch.

- Tato! - krzyknęłam.

- Co?! - odpowiedział mi podobnym tonem.

Wykrzywił również twarz w podobny wyraz do tego mojego, co wyglądało wyjątkowo zabawnie, dlatego też wybuchnęłam donośnym śmiechem. Tata po chwili do mnie dołączył.

Nagle w korytarzu zawitał Carson. Przerażony rozejrzał się po pomieszczeniu, a ja dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że w ręku trzymał kij bejsbolowy.

- Kogo zażynają?! Kto tu jest?!

Wbiłam zdezorientowane spojrzenie w brata, a następnie przeniosłam je na Diego. On zaś stał w osłupieniu, a jego ręce bezwładnie latały w powietrzu.

- A mogłem mieć dziewczynkę. - wbił oskarżycielsko palec w młodego i powiedział: - Miałeś być dziewczynką!

Carson uniósł ręce w obronnym geście i powoli zaczął się wycofywać. Zanim miał się odwrócić i uciec na górę, powiedział:

- Sorry?

Zachichotałam cicho i wróciłam do zakładania butów, a w tym samym czasie mój tata załamywał ręce, przez swojego syna.

- Miał się nazywać Matylda. - mówił zrozpaczonym tonem. Nie wiem tylko czy do siebie samego, czy może do mnie. - Miał zawsze nosić dwa warkoczyki i różowe ubranka. Miał być najsłodszą dziewczynką na świecie.

Poklepałam tatę po ramieniu.

- A zamiast tego masz dzikusa. - mruknęłam. - Był czas, żeby go oddać to nie chciałeś. Teraz musisz żyć w świecie Pocahontas.

Diego posłał mi śmiercionośne spojrzenie, na co tym razem ja uniosłam dłonie do góry i zaczęłam wycofywać się w kierunku drzwi. Zanim jednak wyszłam, złapałam plecak i krzyknęłam na całe gardło:

- Carson!

I uciekłam.

Wpakowałam się do samochodu Moose'a i włączyłam silnik. Za chwile wszedł również i mój brat. Podałam mu plecak, który położył między nogi, a następnie włączyłam się do ruchu drogowego. Po drodze zatrzymałam się po moich przyjaciół i całą czwórką pojechaliśmy do szkoły.

- Nie żeby coś, młody, ale zająłeś mi miejsce. - mruknął Moose, wychylając głowę między fotele.

- Nie żeby coś, stary, ale byłem tu pierwszy, więc mało mnie to interesuje.

- Ale to mój samochód! - brnął dalej w dyskusje.

- Zapisany na twoich rodziców.

I tymi słowami umiejętnie zamknął buzię Foley'a i więcej już się nie odezwał. Dopiero, gdy wysadziłam Carson'a pod jego podstawówką, Moose zmienił miejsce, o które tak się kłócił z moim bratem.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now