29. Problemy nastoletniej miłości.

1K 35 0
                                    

Otworzyłam powieki, kiedy poczułam coś ciężkiego na swojej klatce piersiowej. Nieobecnym wzrokiem spojrzałam na swój brzuch, następnie na rękę, która na nim leżała, a na samym końcu powiodłam wzrokiem za kończyną należącą do Austina. Westchnęłam głośno, uświadamiając sobie, że przespałam całą imprezę, nie było mnie, gdy Mack tego potrzebowała.

Oczywiście jeśli mnie potrzebowała. A mam dziwne wrażenie, że nawet nie zauważyła mojej nieobecności. Była czymś bardzo zajęta. Albo raczej kimś.

Starając się nie obudzić blondyna, podniosłam jego dłoń i wstałam. Idąc na palcach przeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Ze zdziwieniem odkryłam, że nie ustąpiła. Pociągnęłam mocniej, myśląc, że to coś pomoże. Na marne. Walnęłam kilka razy w płytę, by później z frustracji wplątać palce we włosy.

Ktoś nas zamknął.

Pytanie tylko brzmi: kto i kiedy?

Podeszłam do okna. Otworzyłam je, a następnie wyjrzałam. Na ogrodzie nie widziałam ani jednej żywej duszy. Zaczynałam panikować.

Nie wiele myśląc wskoczyłam na łóżko, a następnie szturchnęłam Perez'a. Najpierw delikatnie, a gdy nie zareagował, zrobiłam to zdecydowanie mocniej. Zdawałam sobie sprawę, że trudno będzie mi go obudzić zważywszy na fakt, że wczorajszego dnia wypił dwie butelki wódki. Alkohol nadal krążył w jego żyłach, powodując zmęczenie. Chciało mu się spać, a ja musiałam go obudzić.

- Austin, wstawaj - błagałam go, niemalże krzycząc i szarpiąc go za ręce. A on wyglądał, jakby nie żył. - To nie jest zabawne - warknęłam, coraz bardziej się denerwując.

Użyłam ostatniej deski ratunku. Przybliżyłam wargi do jego ucha, a następnie z całej siły krzyknęłam ,,pobudka". Uśmiechnęłam się z satysfakcją, widząc, że ta technika podziałała. Chłopak najpierw spadł z łóżka, dosyć mocno waląc głową o ścianę, a później wstał na równe nogi. Wyprostował się niczym struna od gitary i zmrużył oczy, starając się odnaleźć osobę, która przerwała mu odsypianie.

Uśmiechnęłam się do niego uroczo i pomachałam mu.

- Fajnie, że wstałeś - wyszczerzyłam zęby na widok jego chęci mordu w oczach - Jak już tak stoisz to weź ogarnij drzwi. Ktoś nas zamknął.

Zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. A wiec wizualnie przedstawiłam mu mój problem. Znowu podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę, którą pociągnęłam w swoją stronę. A później w tę drugą, chociaż wcześniej zapamiętałam, że drzwi od pokoju Kai'a otwierają się do środka, a nie na zewnątrz.

- Widzisz?

Przewrócił oczami. Zakasał rękawy czarnej bluzy na wysokość łokci i machnął na mnie ręką, dając mi znak, abym się odsunęła. Zrobiłam to bez najmniejszego sprzeciwu, chciałam zobaczyć, jak mu ŚWIETNIE idzie uporanie się z zamkiem. A on sam nie omieszkał spojrzeć na mnie wyzywająco, jakby wiedział, co chodzi mi po głowie.

Zawiązałam ręce na klatce piersiowej, ciężar ciała przenosząc na jedna nogę. No, niech się popisze.

Z denerwującym uśmieszkiem, który chętnie bym ściągnęła z jego ust, złapał za klamkę i za nią pociągnął. Nie ustąpiła, przez co wytrzeszczył oczy, co szybko zakamuflował. Postukał i coś poszeperał w zamku i znowu spróbował otworzyć płytę. Nic to nie dało.

- Nie otworzyły się? - zdziwiłam się. - Ojej, a to ci nowość - sarknęłam. - Mówiłam ci to już jakieś pięć minut temu!

Blondyn od razu skrzywił się na moje wrzaski.

- Nie drzyj się tak, kobieto - zbeształ mnie. - Boli mnie głowa od twojego gadania.

Moje brwi wystrzeliły pod sama linię włosów.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant