18. Bukiet różowych piwonii.

1.1K 38 0
                                    

W poniedziałek rano przeszłam przez mury szkoły Westport w zacnym humorze. Od wczoraj uśmiech nie może zejść z mojej twarzy. I tak jak tacie od razu powiedziałam przyczynę mojej nagłej wesołości, tak moim znajomym nie szepnęłam nawet słówka. Chcę żeby się o tym dowiedzieli, gdy będziemy wszyscy razem. Koniecznie muszę zobaczyć ich miny, gdy im oświadczę, że wracam do studia to dance your dream.

Nie jako uczennica, a trenerka.

Od dzisiaj jestem trenerką Alex Henderson.

Ekscytacja we mnie rosła za każdym razem, gdy tylko przypominałam sobie moją wczorajszą rozmowę z trenerką. Byłam w szoku. Tak bardzo chciałam wrócić do studia, ale jeszcze bardziej nie chciałam drażnić taty, że nie poszukałem żadnej luki w jego słowach. Przecież Colton jest genialna! Wtedy gdy odebrał mnie z komisariatu powiedział, że nie jadę na World X, a nie, że nie mogę tańczyć. Byłam tak wściekła, że totalnie zapomniałam o drugim dnie tych słów. Dopiero moja trenerka mi je uświadomiła.

Weszłam do sali matematycznej. Spotkałam w niej Moose'a, Rogera, Joego i Austina. Siedzieli i żywo o czymś rozmawiali, głośno się przy tym śmiejąc. Spostrzegłem, że nigdzie nie było Mack oraz Kai'a, co wydało mi się bardzo podejrzane. Dlatego, gdy tylko przysiadłam na wolnym miejscu obok Joego - co chyba nie spodobało się Perezowi, obok którego również było wolne miejsce - zapytałam:

- Gdzie Walker i Adams?

Jak na zawołanie cała czwórka wzruszyła ramionami i powróciła do rozmowy, którą im niegrzecznie przerwałam. Byli tak nią pochłonięci, że nie zaszczycili mnie chociażby jednym spojrzeniem.

- New York Yankees gra w piątek w Seattle, więc możemy tam pojechać. To niecałe trzy godziny stąd.

Mimo, że byłam na nich zła, to ciekawska strona wzięła nade mną górę, więc wytężyłam słuch.

- Myślisz, że twój tata bez problemu da nam wejściówki? - Roger zwrócił się bezpośrednio do Austina.

Blondyn kiwnął głową.

- Raczej tak.

Perez wyciągnął telefon i wystukał coś w ekran, a tuż po chwili na jego wargi wpłynął uśmiech. Chyba musiało się udać.

- Załatwione.

Moje brwi wystrzeliły pod samą linię włosów. Nie trwało to nawet minuty, jak Austin miał już pewność, że dostaną bilety na mecz baseballowy. Jak widać burmistrz nawet tak małego miasteczka, jak Westport może wiele.

- Czyli co, Seattle nadchodzimy! - krzyknął Moose.

Tym razem nie omieszkałam otaksować ich jednoznacznym spojrzeniem. Zmarszczyłam również brwi, jakobym wcale nie podsłuchiwała ich rozmowy. Tak naprawdę już wcześniej dodałam dwa do dwóch.

- O co chodzi? - zapytałam.

Nikt nie zadał sobie trudno do odpowiedzenia mi, co wyjątkowo mnie zirytowała. Poczułam się, jakby specjalnie udawali, że w ogóle nie istnieje. Że w ogóle nie ma mnie w jednej sali, tuż obok nich.

- Nie to nie. Łaski bez. - warknęłam.

Rozjuszona wyszłam z klasy, pod nosem wyzywając chłopaków na milion różnych sposobów. Tak jak wcześniej miałam zbyt wesoły humor i myślałam, że nikt mi go nie zepsuje, tak teraz zmieniłam zdanie. Jednak został już zepsuty.

Podeszłam do automatu. Wygrzebałam z kieszeni dżinsów drobne i wrzuciłam je, uprzednio wciskając odpowiedni numerek. Po chwili wyjmowałam z pojemniczka paczkę mieszanki orzechów. W tym samym czasie podeszła do mnie Olivia wraz z Kevinem. Musieli już się pogodzić po imprezie u Austina.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora