Rozdział 19

472 30 5
                                    

ZADBAM O CIEBIE.

Kilka dni później

Luty

Ilekroć Daphne chciała zająć czymś myśli, uciekała w obowiązki. Łapała się wszystkiego, nawet więcej niż mogła unieść na swoich barkach, a to wszystko tylko po to, by odciąć się od rzeczywistości. I właśnie tak wyglądały jej ostatnie dni, bo kręciły się tylko wokół pracy. Dopinała licytacje, która miała obyć się już niedługo, a w międzyczasie przeglądała zgłoszenia, które zostały wrzucone do specjalnego pudełka. Każdy, kto przychodził do Audrey & Gordon i miał w sobie wystarczającą ilość odwagi, mógł zostawić kopię swoich prac z danymi i paroma słowami o sobie i twórczości. Poza własnym wyszukiwaniem Daphne właśnie w ten sposób między innymi pozyskiwała nowych wystawców. Na nieszczęście Caleba cieszyli się sporą popularnością wśród odwiedzających, a ich prace na poprzednich licytacjach zostały sprzedane za horrendalne kwoty, o których zwykły szary człowiek mógłby jedynie pomarzyć.

Styczniowy rzut okazał się być niezwykle okazały i liczny, zgłoszeń było tak dużo, że biurko wręcz uginało się pod ich ciężarem, więc przeniosła się z nimi do stołu.

Zwykle zapoznanie się ze wszystkimi kandydaturami zajmowało Daphne jeden dzień, maksymalnie dwa, teraz spędzała nad nimi już któryś z kolei.

Była niezmiernie szczęśliwa, że inicjatywa, z którą wyszła do ludzi, cieszyła się ich takim dużym zaangażowaniem. Czytając kolejne listy, serce rosło jej w piersi, gdy ktoś wspomniał, że zdecydowali się wziąć udział w tym projekcie właśnie ze względu na nią. Przez to ile pasji wkładała w każdą wystawę i swoje indywidualne projekty, choć od miesięcy nie było ich już tak wiele.

Wtedy też poczuła, że nie wszyscy ignorują pracę fotografa w kampaniach reklamowych i nie liczy się jedynie produkt, ale też i autor zdjęć.

Kiedy tylko musiała odłożyć podanie na stos do odrzucenia, czuła ból w klatce piersiowej. Ubolewała nad tym, że nie wszystkim mogła pomóc rozwinąć skrzydeł i zagwarantować miejsca. Musiała jakoś wyselekcjonować odpowiednią grupę, ona tylko szukała, ale to Alexis Graham miała w tym wszystkim ostatnie zdanie.

Może to i lepiej, bo Daphne ma za miękkie serce i zmieniałaby wystawy co kilka dni, a to nie byłoby dobrym wyjściem. Wręcz destrukcyjnym i dla niej i dla artystów.

W ubiegłych latach A&G skupiało się na nowych i nieznanych twórcach, by mieli oni pole do pokazania się i dotarcia do większej grupy odbiorców. By i oni mogli zawładnąć czyimiś sercami. Pearl w bezustannie chciała to kontynuować, by stać się dla nich wsparciem. Dokładnie kimś takim kim był dla niej Gordon, bo bez niego, nie byłoby jej w tym miejscu. Nie miała pojęcia, co byłoby gdyby nie wzięła udziału w tamtych warsztatach i nie poznała swojego idola. Nie zaprzyjaźniłaby się z jego wnukami, którzy stali się dla niej częścią rodziny.

I wolała o tym nie myśleć, bo pomimo niektórych gorzkich wspomnień zacznie więcej, było tych dobrych i to właśnie na tych powinna się skupić. Ale nie było to dla niej łatwe zadanie. Daphne miała tendencje do analizowania swojego najmniejszego kroku i każdego wypowiedzianego przez siebie słowa w przeszłości. Nie potrafiła nad tym zapanować i choć z zewnątrz wyglądała na zorganizowaną i poukładaną, to w środku była istnym bałaganem. Chaosem, nad którym nie była w stanie sama zapanować.

Pochłonięta swoimi obowiązkami starała się odgonić błąkające się po jej głowie myśli od siedzącego naprzeciwko niej mężczyzny, który tego dnia również postanowił zająć miejsce przy szklanym stole.

Ten sam człowiek, który w głównej mierze był odpowiedzialny za kocioł w jej myślach. Każdy jego gest dodawał kolejną cząstkę do tego wszystkiego, a Daphne coraz trudniej było zapanować nad sobą. Przed wszystkimi mogła udawać, że nic dla niej nie znaczy, że nie żywni do niego żadnych uczuć, ale siebie nie mogła oszukiwać. Nie mogła też pojąć skąd to wszystko się w niej kłębiło, ani czemu jej serce zaczęło wybijać szybszy rytm za każdym razem, gdy ten człowiek znajdował się w polu jej widzenia. To było dla niej tak dziwne, tak niewytłumaczalne i zarazem cholernie szczeniackie. Była dorosłą kobietą i z trudem potrafiła zapanować nad pragnieniem, które z każdym dniem w niej rosło.

Art Of Love [18+]Where stories live. Discover now