Rozdział 18

530 27 9
                                    

PROWOKACJA I CZEKANIE.

– To twoje zdjęcia wiszą na ścianach?

Daphne zakrztusiła się ostatnim kęsem swojego dania. Miała zamiar rozkoszować się ostatnim kawałkiem pieczonego łososia, który przyrządzony z przepisu ojca był jej ulubionym. Nic się z nim nie równało. Jednak nie było jej to dane. Pytanie Dylana kompletnie wybiło ją z rytmu. Nie sądziła, że dojdzie do takiego wniosku, na jej nieszczęście trafionego.

Wyciągając dłoń po szklankę, pokiwała szybko głową, a zaraz po tym upiła spory łyk lemoniady.

– Tak myślałem.

– Po czym to stwierdziłeś? – zapytała, zlizując koniuszkiem języka kilka kropel napoju z dolnej wargi, gdy odkładała pustą szklankę z powrotem na stolik.

Przez chwilę lustrował jej twarz uważnym spojrzeniem, bo każdy ruch działał na niego jak magnes.

– Intuicja – odparł po kilku sekundach ciszy.

– Pewnego razu możesz się przeliczyć.

Uśmiechnął się kącikiem ust.

– A poza tym pasują do ciebie – sięgnął po swój napój w dalszym ciągu nie urywając kontaktu wzrokowego z Daphne. – Łączy was ta nuta tajemnicy, a ta czerń i biel, jedynie podsyca charakter.

Owe fotografie miały w sobie to coś i mimo że były one pozbawione kolorów, ani trochę nie były monotonne. Miały w sobie duszę i opowiadały jakąś historię. Krajobrazy portugalskich miasteczek zamknięte w ramkach od razu przyciągały uwagę gości. Zdjęcia zrobione w ścisłych centrach oraz na przedmieściach, pokazywały żyje Portugalczyków, a nie tylko najpiękniejsze ujęcia jak z pocztówki, które można kupić na niejednym stoisku.

Chodziły słuchy, że wiele osób przychodziło do restauracji, żeby móc zobaczyć te kilka kadrów wykonanych przez córkę właściciela, choć tak naprawdę mało kto wiedział o ich autorze.

– Naciesz nimi oczy, bo to jedyne publiczne miejsce, w którym możesz zobaczyć moje zdjęcia wiszące na ścianach. – Powiedziała, znów chwytając za pustą szklankę i wykonując nią okrężne ruchy, by zająć czymkolwiek ręce i odwrócić uwagę od drażliwego tematu, który właśnie tym zdaniem rozpoczęła. Natychmiast ugryzła się w język, modląc się w duchu, aby Dylan nie drążył tematu.

– Dlaczego? – ściągnął ku sobie brwi. – Może i nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że parę osób z chęcią podziwiałoby twoje zdjęcia. Ja na pewno – dodał ostatnie zdanie, przykładając dłoń do piersi, podkreślając tym samym rangę swoich słów.

Daphne uniosła nieśmiało kąciki ust i podniosła wzrok z blatu na mężczyznę.

– To miłe, aczkolwiek, nieważne jak nietaktowne to nie będzie – zaznaczyła. – Nic nie zmienia – powiedziała z lekkim żalem i westchnęła na koniec. – Wystawienie czegokolwiek w A&G jest dla mnie niedorzeczne, bo tam pracuję. Strasznie stronniczo by to wyglądało, a nie mam ochoty czytać o sobie w nędznych brukowcach, że sama zorganizowałam sobie wystawę własnych prac w jednej z najsłynniejszych galerii sztuki w mieście. A inne miejsca kompletnie nie wchodzą w grę.

Specjalnie pominęła najważniejszy powód, nie była gotowa, ani też nie czuła potrzeby, by się nim dzielić.

– Co jest z nimi nie tak? – dopytał wyraźnie zaciekawiony jej słowami, na co Daphne zacisnęła na chwilę powieki.

– Nie wyobrażam sobie takiego scenariusza. – Wzruszyła ramionami. – Poczułabym się, jakbym kogoś zdradzała.

– Wiesz, jakie to uczucie zdradzić? – Sam do końca nie przemyślał tego pytania. Po prostu je zdał, niezastanawiając się dłużej nad ewentualnym ciągiem kolejnych wydarzeń.

Art Of Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz