Rozdział 14

509 31 7
                                    

NIE PRZESZKADZAJCIE SOBIE.


Daphne od zawsze wolała trzymać się z boku. Unikała błysków fleszy, chyba że sama stała za aparatem. Stroniła od wywiadów, które miały promować kampanie, do których była zaangażowana, wolała zostawić to komuś, jej zdaniem, bardziej kompetentnemu. Komuś, komu łatwiej będzie przedstawić wizję projektu. Komuś, kto nie będzie się aż tak krępował opinią publiki. Od zawsze miała z tym problem. Bała się tego, co powiedzą ludzie o tym, co stworzyła, dlatego wszystko, co robiła, chowała od razu do szuflady. Nie chciała, aby jej prace doświadczyły promieni światła dziennego, wolała zostawić je w mroku ciemni, które od czasu do czasu zostawały muskane czerwoną poświatą.

Nie bała się złych opinii, czy krytyki. Bardziej tchórzyła przed tym, jak zostanie odebrane to, co chciała pokazać na swoich fotografiach. A nie miała w zwyczaju o nich opowiadać, nie to było jej celem. Zdaniem Daphne one same powinny mówić. A wciąż mówiły za mało. Przedstawiać historię. Dzielić się nią i wpływać na ludzi. Ale Daphne się bała tego, że nie zrozumieją jej wizji. Jej wykreowanego świata.

To samo tyczyło się także wywiadów, które mogłaby udzielić jako przedstawicielka galerii sztuki. Ona wolała nie zabierać głosu i dawać go innym. Tym, kto według niej miał coś więcej do powiedzenia.

Z wyjątkiem Caleba. On akurat powinien trzymać język za zębami, ponieważ każde z jego wystąpień publicznych budziło niemałe kontrowersje. Na szczęście tę pałeczkę przejęła Alexis, jak na właścicielkę i twarz galerii przystało. Ona zawsze wiedziała, co powiedzieć, tak aby za wiele nie zdradzić oraz żeby nikogo nie urazić. W końcu sztuka miała wiele imion, tak samo, jak wiele jest gustów i nie wszystkim musiało się podobać to samo. Każdy też odbiera ją inaczej i wszystko działa na ludzi w zupełnie inny sposób.

I to piękne jest w sztuce, że każdy zobaczy w niej coś zupełnie innego. Jedni skupiają się na kolorach, drudzy na postaciach, a kolejni na tle i każdy z tych ludzi powie na temat tej pracy coś zupełnie innego. Odmienne opinie są jedynie faktem tego, że sztuka trafia do wszystkich. Do ludzi różnych, o skrajnych gustach i poglądach, o różnym statusie majątkowy, ale do każdego, który będzie chciał zagłębić się w ten artystyczny świat.

I choć Daphne ciała szerzyć tę dziedzinę wszędzie, to wywiady były ostatnią drogą komunikacji, jaką chciała ją przekazywać.

Mimo iż miała jedynie odprawić z kwitkiem Patricka Allena to i tak stres od rana płynął jej w żyłach. Odczuwała obawy przed jego postawą w stosunku do niej i wręcz nachalną bezpośredniością, którą już nie raz ją uraczył. Nie miała ochoty przechodzić znowu przez to samo. Głodne spojrzenia, zadziorny uśmieszek dziennikarza to nie było to czego chciała.

Przyjechała do biura dwie godziny wcześniej, nie mogąc wysiedzieć w domu. Siedziała przy biurku wertując kolejną porcję zgłoszeń przyniesionych do A&G, ale nie mogąc się odpowiednio skupić, odłożyła je na bok i zaszyła się w ciemni. W miejscu, które zawsze ją uspokajało. Chowała się tam zawsze, gdy wszystko wokół ją przerastało, gdy nie miała siły i potrzebowała oddechu. A mimo że brakowało w tym pomieszczeniu okna na świat, sama malowała swój własny. Wywoływała zdjęcia, patrząc na to, jak udało się jej zamrozić krótkie chwile, przelotne momenty i nieuchwytne przebłyski. Sama tworzyła własną rzeczywistość. Ludziom na zdjęciach nadawała nowe tożsamości i dopowiadała im historię, czym się zajmowali, kim byli, skąd się wzięli i dokąd zmierzali. Układała ich od nowa. Kawałek po kawałku.

Teraz też chciała to zrobić. Biła się w pierś, że wcześniej tu nie zajrzała, bo za kilkanaście minut miał pojawić się dziennikarz, nie mogła wyjść na ulicę, by znaleźć to jedno jedyne i niepowtarzalne ujęcie.

Art Of Love [18+]Where stories live. Discover now