Rozdział 3

720 38 1
                                    

OSTATNIO WIAŁO NUDĄ

Mimo bezpłatnego wstępu rzadko kto przychodzi do galerii zaraz po jej otwarciu. Nie wszyscy z samego rana decydują się zatopić w świecie sztuki, z którego być może nie potrafiliby się wydostać. Nie wiedzą, co tracą.

Dlatego, gdy Daphne zauważyła mężczyznę stojącego przy jednym z eksponatów, zdecydowała się podejść. Kiedy się zbliżyła, poczuła dziwnie znajomy zapach, a w momencie, w którym zerknęła na mężczyznę, a ich spojrzenie się ze sobą skrzyżowały, pożałowała każdego wykonanego tego dnia kroku.

Dlatego dziękowała wszystkim bóstwom za telefon, który uratował ją od dalszej rozmowy. Nie była ta to wszystko przygotowana.

Nie, to nie może być on. To tylko przypadek, że tak samo pachnie i ma taki sam głos, a wyglądem do złudzenia przypomina mężczyznę, z którym przespałam się kilka miesięcy temu.

Nie. Nie. Nie.

Powtarzała sobie te słowa przez całą drogę do swojego gabinetu. Ręce jej drżały, oddech przyspieszył, a serce o mało nie wyrwało się z piersi. Tak wiele różnych i nie do końca zrozumiałych emocji przeleciało przez jej głowę w jednym momencie, że była jednym wielkim kłębkiem nerwów.

Położyła przesyłkę na stole, a sama usiadła za swoim biurkiem i włączyłam laptopa. Dłonie wciąż dygotały, gdy przeszukiwała foldery w poszukiwaniu zdjęć z wesela Kate i Thomasa. Przejrzała pośpiesznie fotografie i jej obawy jedynie się potwierdziły. To było on. Człowiek, z którym spędziła najlepszą noc w swoim życiu i ten sam, którego chciała bliżej poznać. Tego samego człowieka nie znalazła następnego ranka w łóżku. Od pierwszej sekundy to pojęła, a zajrzenie do zdjęć było jedynie zbędną formalnością.

– To jeszcze nic nie znaczy – mruknęła pod nosem, wmawiając samej sobie, że to wszystko to tylko złudzenie.

Zamknęła laptopa i na miękkich nogach podeszła do stołu w celu otwarcia przesyłki. Miała tylko ostatnią nadzieję, że obecność mężczyzny była jedynie jednorazowym i ostatnim spotkaniem.

♡♡♡

Niepewnie wyciągnęła ku niemu dłoń, a kiedy ich ręce się zetknęły, po ciele Daphne przeszedł przeszywający dreszcz. Ten subtelny dotyk spowodował, że zadrżała, a wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Chryste, nie powinna, ale chciała więcej i częściej tego doświadczać.

Nie. Nie chciała. Nie mogła. Nie powinna.

– O nie – szepnęła niemal bezdźwięcznie.

– O tak – odparł równie cicho.

Jasna cholera, pomyślała, przełykając nerwowo ślinę, gdy w oczach mężczyzny mignęły iskry. Te same, których nie była w stanie wyprzeć z pamięci przez długi, długi czas.

– Znacie się? – Anthony uniósł brew i spojrzał na swoich przyjaciół z dozą niepewności.

Tak. Tak. Tak.

Widząc wymalowaną na twarzy Daphne niepewność, Dylan zdecydował się nie wspominać o sytuacji, która miała miejsce ubiegłego roku. Powątpiewał, że zdradziła Grahamowi szczegóły tamtego wieczoru. A tym bardziej nocy.

– Spotkaliśmy się piętro niżej – wyjaśnił, patrząc kobiecie prosto w oczy. – Jechałem do ciebie, ale nie mam karty, więc chciałem poczekać tam – przeniósł wzrok na blondyna, odchrząknął i wyprostował plecy, napinając mięśnie, które przebijały się nawet przez jego czarny płaszcz.

Czy on wygląda lepiej niż ostatnim razem? Czy to w ogóle możliwe?

Na słowa Dylana poczuła ulgę, ale i coś w rodzaju...zawodu. Może wcale jej nie pamiętał. Może to co dostrzegła w jego oczach, było jedynie jej lustrzanym odbiciem? Może widziała w nich to, co chciała ujrzeć, a nie to, co rzeczywiście w nich tkwiło?

Art Of Love [18+]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ