EPILOG

2K 93 34
                                    

16.04.2027

3,5 roku później:

Victor późnym wieczorem wchodzi do restauracji, która od kilku lat jest jego. Ludzi w lokalu jest pełno, w powietrzu czuć drogie perfumy i pieniądze, które posiadają ci ludzie. To luksusowa restauracje, a ceny zaczynają się tu od stu pięćdziesięciu dolarów za przystawkę. Jedynie szklanka wody kosztuje dziesięć.

Gdy wchodzi do głównej sali, jego wzrok natychmiast pada na stolik, przy którym nikt nie ma prawa siedzieć. Zawsze jest czysty i zadbany, ale nikt nie siedział przy nim od tamtego październikowego wieczoru, gdy Victor mówił Beverly prawdę.

Po chwili biznesmen rusza do kuchni, a jego wzrok pada na kolejny stół, tym razem po drugiej stronie pomieszczenia. Widzi mężczyznę, który wstaje z krzesła i klęka przed krótko obciętą szatynką. Otwiera czerwone pudełeczko i zaczyna coś mówić, na co kobieta się uśmiecha i przykłada dłoń do ust.

– Cholera – mruży oczy, ponieważ rysy twarzy kobiety wydają się znajome.

Robi krok w bok, aby mieć na dwójkę lepszy widok. Wtedy widzi całą jej twarz, która promienieje ze szczęścia. Jednak nie takiego, jak widział kiedyś, gdy to on przed nią klęczał.

Czyżby nadal cierpiała? Minęły wieki, ale to nadal mogło ją kurewsko boleć.

Wzdycha i szybkim krokiem rusza do łazienki, po drodze witając się krótko ze znajomymi twarzami. W jego głowie panuje teraz chaos. Jeden spowodowany jutrzejszym dniem, a drugi tym, że w jego restauracji siedzi Kendall Zhang.

Obmywa twarz zimną wodą, językiem przejeżdżając po wewnętrznej stronie policzka. Opiera ręce o umywalkę i patrzy się w swoje odbicie, widząc ciało bez duszy. Od telefonu matki Beverly nie jest już taki sam. Jest maszyną, która pracuje osiemnaście godzin dziennie, a czasami jeszcze więcej. Od czerwca będzie pracować jeszcze dłużej, bo wtedy jego ojciec chce oddać mu firmę. To on stanie się właścicielem i prezesem imperium.

Odchrząkuje i prostuje plecy. Podwija rękawy czarnej koszuli i wychodzi, prawie wpadając na drobną kobietę, która w ostatniej chwili robi krok w tył.

– Przepra... – ucina, gdy widzi znajomą twarz. – Kendall.

Kobieta unosi kąciki ust ku górze, a w jej oczach po chwili pojawiają się łzy. Ogląda uważnie jego twarz i ciało, a następnie wzdycha.

– Hej – mówi cicho. – Przepraszam, jestem rozkojarzona. To moja wina.

Mężczyzna chowa dłonie do kieszeni spodni i kręci głową.

– Przed chwilą jakiś koleś ci się oświadczył, to normalne.

– Tak... Widziałeś? – przygryza dolną wargę, jakby się tego wstydziła.

– Akurat przechodziłem, gdy klękał na kolano – śmieje się krótko, aby rozluźnić atmosferę, która pomiędzy nimi panuje.

Jego wzrok pada na jej dekolt, a dokładniej na łańcuszek, na którym wisi pierścionek z czerwonym kamieniem. To pierścionek zaręczynowy, który jej podarował.

– To...

– Nadal jest dla mnie ważny – odruchowo dotyka go, jak ma to w zwyczaju przynajmniej kilka razy dziennie.

Szatyn zaciska usta w wąską linię i skina głową. Patrzy na kobietę bawiącą się nim, obracającą go pomiędzy palcami.

– Słyszałam, że Beverly...

– Nie rozmawiajmy o tym, proszę – wyciąga przed siebie rękę, aby urwać ten wrażliwy temat.

Myśli, że jego była narzeczona parskanie śmiechem lub wywróci oczami, jednak jedynie posyła mu smutny uśmiech. Kładzie dłoń na jego ramieniu i przekrzywia głowę w bok.

Mieliśmy być razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz