6. Może to miłość, a może uzależnienie

1.1K 58 4
                                    

Beverly

06.10.2023

Właśnie wchodzę do mieszkania z Baksem, gdy najpierw przychodzi do mnie wiadomość, a później dzwoni telefon. Wiadomość dostaję od przyjaciółki, która nie będzie miała czasu w weekend i wieczorem chce do mnie zadzwonić, a przychodzące połączenie jest od taty. Odbieram i włączam głośnomówiący, po czym telefon kładę na podłodze i odpinam smycz od obroży psa.

– Hej, tato – odzywam się pełnym życia głosem. – Co słychać?

– Cześć, Bev. Co słychać? Jestem wykończony, bo twoja matka co chwilę wymyśla nowe rzeczy dotyczące imprezy, która odbędzie się za dwa dni. Odbywa się ona w niedzielę, więc nie potrwa długo, ale ta kobieta chcę upchnąć jak najwiecej rzeczy, żeby ludzie o tym gadali.

Śmieję się, odkładając smycz Baksa na komodę. Ściągam płaszcz i buty, a tata w tym czasie kontynuuje:

– Dziś postanowiłem zrobić sobie wolne, ale nie dam rady w tym domu. Masz czas i chcesz wyskoczyć ze staruszkiem na obiad do restauracji? Twoja mama mówiła coś o wypadzie do spa z matką Victora, więc mogę spokojnie iść bez zbędnego pierdolenia tej kobiety, że jestem jej potrzebny.

Zapewne kobiety będą rozmawiać o nadchodzącym wielkimi krokami ślubie. O sukni panny młodej, torcie, pierwszym tańcu i o tym, co czeka ich po ślubie. Victor i Kendall pewnie będą chcieli w przyszłości założyć rodzinę, co nasze mamy zapewne również obgadają.

– Jasne, z chęcią. Gdzie i o której?

– O pierwszej w restauracji Le Bernardin. Mogę po ciebie przyjechać, jeżeli chcesz – mówi tata, a w tle słyszę podniesiony głos mamy. – Zaraz przyjdę, kochanie! Rozmawiam z naszą córką, daj mi moment! – mężczyzna wzdycha ciężko. – Upierdliwa do szpiku kości. Nie bądź taka na starość, bo wtedy twój mąż będzie biedny, Bev.

Znów się śmieję – tym razem głośniej – i siadam na kanapie. Baks wskakuje na miejsce obok mnie i zwija się w kulkę. Drapię go za uszkiem, a on zadowolony macha ogonkiem.

– Postaram się taka nie być, tato. Lepiej idź do niej, bo wiesz, że nie lubi czekać. Ja już i tak muszę zacząć się szykować.

Tata odchrząkuje i słyszę, jak zamyka jakieś drzwi. Następnie słyszę uderzanie o drewno jego butów, więc na pewno był w sypialni i teraz schodzi po chodach.

– Nie ma sprawy. To co, przyjechać po ciebie? Dam znać, gdy będę dojeżdżać.

– Jeżeli to nie problem...

– To nigdy nie jest problem, Beverly. Będę za cztery godziny, do zobaczenia.

Unoszę kącik ust, choć czuję w środku ścisk.

– Do zobaczenia.

Tata się rozłącza, a ja wciągam na kolana psa. Obiad z rodzicem będzie moim pierwszym większym posiłkiem, którego prawdopodobnie nie będę miała kiedy zwrócić. Ojciec jest za bardzo czujny, choć nie wie o moich problemach. Będę musiała to jakoś przeżyć, a później nie jeść kompletnie nic przez przynajmniej dwa lub trzy dni.

***

Droga do restauracji mija nam w spokojnej ciszy. Tata jest skupiony na drodze, a ja jestem spokojna, ponieważ jestem pewna, że dobrze zakryłam oznaki przemocy. Nucę pod nosem piosenkę lecącą w radiu, ruszając przy tym delikatnie głową.

Gdy docieramy na miejsce, tata otwiera mi drzwi. Wychodzę, a wiatr natychmiast powoduje, że włosy przyklejają mi się do błyszczyka. Szybko je odgarniam i zaciskam usta w wąską linię, aby to się nie powtórzyło do wejścia do restauracji.

Mieliśmy być razemWhere stories live. Discover now