16. Nie ma jej tu

1.2K 64 34
                                    

Beverly

16.10.2023

Właśnie złożyłam zeznania i wracam do domu, do którego zawozi mnie Victor. Rodzice rano pojechali do apartamentu mojego i Arcadio, spakowali mnie i wzięli mojego mercedesa, który stoi już w garażu. Prowadziła go mama, więc mam nadzieję, że jest on cały, bo najlepszym kierowcą to ona nigdy nie była... Cóż, ale liczy się to, że w końcu będę mogła złapać oddech. Na jakiś czas zamieszkam z rodzicami, a później zobaczę co dalej, gdy stanę na nogi.

Baks śpi zwinięty w kulkę na moich kolanach, więc gdy podjeżdżamy pod willę rodziców, ostrożnie odpinam pas i biorę go na ręce. Victor wychodzi z samochodu i otwiera mi drzwi, a ja wychodzę i czuję ulgę, że teraz zamieszkam tutaj. W swoim starym pokoju.

– Wszystko w porządku, Bev? – na jego twarzy widać malujące się zmartwienie.

– Tak, dziękuję.

Rodzice wychodzę przed dom, a matka natychmiast podbiega i mocno mnie przytula, uważając na psa. Wiem, że tak samo jak ojciec chce zadać wiele pytań, ale nie chce mnie też przytłaczać. Oboje nie chcą.

Szatyn posyła mi ostatni uśmiech i spojrzenie, po czym wsiada do swojego błyszczącego samochodu i odjeżdża. Rodzicielka w końcu mnie puszcza, posyła swojego mężowi tajemnicze spojrzenie i znów patrzy na mnie.

– Pewnie chcesz się położyć, prawda? Twoje rzeczy są już rozpakowane, Bev, służba się tym zajęła – blondynka mruga, odgarniając włosy za ucho.

– A może chcesz popływać w basenie? Wczoraj została wymieniona woda – proponuje tata.

Mama wygina usta, jednak nie komentuje. Pewnie wolałaby, abym odpoczęła w łóżku.

– Z chęcią popływam, ale i tak muszę iść się przebrać w strój.

Przebiorę się w cholerny strój, a później będę się zadręczać. Będę patrzeć w lustro i widzieć coś okropnego, zamiast siebie... Nie wchodzę na wagę, bo to by mnie doszczętnie zniszczyło. Nawet, jeśli moja waga byłaby za niska, a jest na pewno, to przez Arcadio nie potrafiłabym tego zrozumieć. Dlatego tego nie zrobię. Nie w najbliższym czasie.

Rodzice idą ze mną do mojego pokoju. Gdy wchodzimy do środka, natychmiast atakują mnie wspomnienia i słodki zapach. Nie wchodziłam tu od dawna.

– Kazałam służbie poukładać wszytko w garderobie tak, abyś wszystko znalazłam, czyli jak lata temu. Albumy, szkicowniki, ołówki i inne takie masz w komodzie po prawej – wskazuje na drogi jak cholera wytwór z drewna. – Te rzeczy, które zostawiłaś... – odchrząkuje, jakby nie wiedziała czy kończyć. – są na swoich miejscach, córeczko.

– Dziękuję – odpowiadam.

– Zjesz z nami? – pyta nagle tata, jakby też chciał urwać ten temat, choć nie wiem z jakiego powodu. Obojgu nie mówiłam zbytnio wiele o tym, co obiecaliśmy sobie z Victorem. – Obiad będzie dziś o godzinę szybciej, ponieważ musimy pojechać na kilka godzin do firmy. Wieczorem...

– Porozmawiasz z nami, Beverly? – uprzedza go żona. – Nie chcemy naciskać, ale dowiedzieliśmy się tak nagle... Boże, tak nam przykro, Bev. Gdybyś powiedziała, pomoglibyśmy ci od razu.

Mąż przytula ją od tyłu, a mi kładzie dłoń na plecach.

– Wieczorem, dobrze? – przygryzam wnętrze policzka.

– Oczywiście – mówią razem.

***

Pływam pod ciepłą wodą, co jakiś czas wynurzając się na powierzchnię. W części domu wyznaczonej na basen panuje cisza, którą wypełnia jedynie chlupot wody i moje ciężkie oddechy, gdy się wynurzam.

Mieliśmy być razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz